Dethleffs nazywa ten segment kamperami miejskimi (ang. urban camper) i oferuje Globevana Camp One. Podczas kilkudniowej wizyty w Bawarii mieliśmy okazję przyjrzeć się temu pojazdowi bliżej. Oczywiście małe busy, w których z tylnej ławki dla pasażerów opuszczamy oparcia i rozkładamy na nich materac, nie są w branży nowością. Volkswagen słynną californię produkuje przecież od lat. Jednak w ostatnim czasie tego typu „kamperów” (niektórzy powiedzą, że to za duże słowo) jest w sprzedaży coraz więcej i notują świetne wyniki sprzedaży. Trudno dziwić się temu, że ze swoją ofertą wkraczają kolejni producenci, jak Dethleffs. Kiedy odbieraliśmy pojazd na redakcyjne testy w niemieckiej miejscowości Isny im Allgäu (mieści się tam fabryka Dethleffsa), mieliśmy okazję uczestniczyć w spotkaniu dla europejskich dealerów. Poznaliśmy wówczas ważne dane rynkowe – w ubiegłym roku w Europie kampervany i kampery miejskie stanowiły 58% sprzedaży! Zatem klienci szukają i potrzebują tego typu pojazdów.
Na fordzie
Bazą jest, jak na pewno zauważyliście na zdjęciach, Ford Transit Custom. Ford ma coraz mocniejszą pozycję w branży caravaningowej, co z jednej strony wynika oczywiście z niskiej dostępności pojazdów konkurencyjnych firm (głównie Fiata Ducato), oferuje też bardzo dobre silniki – a już szczególnie dobre z punktu widzenia polskiego klienta. Są to bowiem dwulitrowe diesle, a pojemność silnika nie większa niż 2 l to zdecydowanie niższa akcyza. Kampery na fordach są więc tańsze! O współpracy z Fordem, głównie przy produkcji kamperów półzintegrowanych, informowali w ostatnich miesiącach liczni producenci. Dethleffs także.
Wracamy do naszego malucha – to chyba dobre słowo, skoro na chwilę przenieśliśmy się do świata kamperów większych.
Ford Transit Custom, którego wnętrza posłużyły projektantom Dethleffs do stworzenia globevana, to bardzo dynamiczny, przyjemny w prowadzeniu pojazd. Dwulitrowy diesel z tempomatem i automat – cóż więcej potrzeba? Mamy też liczne systemy bezpieczeństwa i wspierające kierowcę
Dla 4 osób. Na pewno?
Globevan to pojazd dla 4 osób do jazdy i do spania. O jeździe nie dyskutujemy – wszyscy dojadą z punktu A do punktu B raczej w dobrych nastrojach. Wygodne fotele w szoferce, z podłokietnikami, tylna ławka także dość szeroka, składająca się z 2 pojedynczych foteli (choć już bez podłokietników). Do tego system multimedialny z dużym ekranem znacząco uprzyjemnią podróż. W 4-osobowym zespole chyba trudniej będzie tutaj na dłużej zamieszkać. Owszem, są 2 niezależne łóżka dwuosobowe, ale to raczej oczywiste – przestrzeni do „życia” mamy stosunkowo niewiele. Oczywiście latem nikt w kamperze czasu nie spędza, raczej tam tylko śpimy. I takie możliwości dla 4 osób ten pojazd daje, ale już spakować się na wyjazd w tę niewielką przestrzeń może być trudno. Choć to oczywiście kwestie indywidualne.
Zacznijmy od łóżka górnego. Jest to w pewnym sensie namiot dachowy, który podnosimy ręcznie, ale za sprawą teleskopów jest to dość prosty i szybki proces. Wystarczy odblokować 4 zaciski. Na górze łóżko jest już gotowe – dostaniemy się tam szybko, wspinając się po fotelach z szoferki. Z tego łóżka, po otwarciu przedniej ściany, możemy cieszyć się pięknymi widokami. Najwygodniej w tym kamperze będzie nam jednak, takie mam przekonanie, w dwuosobowym zespole. Jeśli bowiem nie korzystamy z górnego łóżka, możemy je podnieść do góry – zyskujemy wówczas mnóstwo miejsca nad głowami. Robi się naprawdę bardzo przestronnie.
Dolne łóżko to klasyka gatunku w tego typu pojazdach – nic lepszego nikt na razie nie wymyślił. Na szynach przesuwamy tylną ławkę, opuszczamy oparcia i rozkładamy na całej długości gruby materac – on zniweluje także pewne nierówności pomiędzy kanapą, leżącymi oparciami i tylnym stelażem. Łóżko jest bardzo duże – to 140 x 210 cm, a więc praktycznie cała powierzchnia tylnej części.
Obok łóżka niewielkie szafki, a w jednej z nich 16-litrowy zbiornik na wodę do prysznica zewnętrznego. Na tym kończą się możliwości tego pojazdu związane z higieną – nie ma oczywiście umywalki czy toalety. Ale na pewno znajdzie się miejsce z tyłu pod łóżkiem na opcjonalną toaletę turystyczną. W testowanym modelu nie mieliśmy boksu kuchennego (była jedynie kuchenka gazowa wysuwana z tyłu pojazdu), choć oczywiście można taki zamówić. W przeznaczonym dla niego miejscu, tuż za fotelem kierowcy, umieszczono 2 pufy. Okazało się to bardzo praktycznym pomysłem. W ich wnętrzu jest nieco miejsca na bagaże, a same pufy sprawdzą się jako siedziska dla kolejnych osób przy stole. Nie musimy wówczas na czas posiłków odwracać foteli z szoferki, co w mniejszych pojazdach bywa procesem dość uciążliwym i realizowanym na raty – do przodu, do tyłu, w bok, otwieramy drzwi, domykamy, zasuwamy. Pufy w razie potrzeby możemy też dość łatwo wymontować z pojazdu, a w ich miejscu postawić chociażby przenośną lodówkę kompresorową. Oczywiście, warto ją wówczas zabezpieczyć na czas podróży, choćby pasami. Do części mieszkalnej możemy dostać się z szoferki, są też naturalnie boczne drzwi przesuwne i duża tylna klapa bagażnika. Testowaliśmy model Camp One. W wersji Trail One pojazd jest wyposażony w drzwi przesuwne po obu stronach – to bardzo wygodne.
Odnotujmy jeszcze kwestie techniczne – za ogrzewanie kampera odpowiedzialny jest system Eberspächer. Mamy tu system dieslowski, więc paliwo do systemu grzewczego pobierane jest bezpośrednio ze zbiornika głównego. To bardzo wygodne, bo nie martwimy się o stan butli z gazem, nie jesteśmy też skazani na podłączanie się do prądu 230 V, jak w przypadku ogrzewania elektrycznego. Diesel grzeje świetnie (i bardzo szybko ogrzewa tę niewielką przestrzeń), jest niestety dość głośny. W tak niewielkim kamperze staje się to nieco uciążliwe. Chyba jednak wolałbym gaz, ale wtedy gdzie znaleźć miejsce na butlę?
Część mieszkalną oświetlają 2 długie ledowe listwy, poprowadzone przez niemal całą długość pojazdu. To tylko 2 źródła światła, ale w zupełności wystarczą. W górnej części pojazdu, dla użytkowników łóżka dachowego, są natomiast zamontowane 2 małe lampki.
Czy nie jest za mały?
Sztuka kompromisu – to określenie chyba dobrze oddaje moją ocenę Globevana Camp One. Nie czarujmy się, nie jest to przesadnie wygodne miejsce do dłuższego pomieszkiwania, ale ma wszystko, czego tak naprawdę potrzebujemy, daje też sporo komfortu podczas przejazdów. Pozwala na podróż znacząco szybszą i trochę tańszą niż w przypadku dużych kamperów. Przede wszystkim jednak to samochód, którego możemy używać nie tylko podczas wakacyjnych czy weekendowych wojaży, z pewnością to tutaj kryje się sekret rynkowego sukcesu niewielkich kamperów miejskich. Dostrzegając minusy i ograniczenia, jestem jednak pod naprawdę dużym wrażeniem. I polecam uwadze wszystkim tym, którzy szukają jednego auta z wieloma funkcjami.
Piotr Łukaszewicz
Fot. S. Kwiatkowski, P. Łukaszewicz, Dethleffs
Artykuł pochodzi z numeru 1 (109) 2023 r. magazynu „Polski Caravaning”.
Chcesz być na bieżąco? Zamów prenumeratę – teraz jeszcze taniej i szybciej.