artykuły

niezwyklostkiNIEZWYKŁOSTKI
ReklamaBilbord Ubezpieczenia
VW T2 z napędem elektrycznym

VW T2 z napędem elektrycznym

Czas czytania 5 minut

Pół wieku temu w Wolfsburgu zespół inżynierów zakończył testy zelektryfikowanego „Ogórka” T2. Wtedy było za wcześnie na wdrożenie zeroemisyjnego napędu wśród fanów caravaningu, więc z liczby ok. 200 pojazdów tylko 20 sztuk stało się kamperami. Dziś zamysł konwersji czterocylindrowej jednostki o mocy 60 KM nabiera tempa za sprawą e-Golfa.

W latach 70. XX wieku kryzys naftowy i droga benzyna były tak samo realne, jak dziś rosnące emisje gazów cieplarnianych i dyskusja o ochronie środowiska. I wtedy, i dziś - zainteresowanie alternatywnymi napędami ma uzasadnienie. W roku 1972 niemiecki koncern zaprezentował swój pierwszy w pełni elektryczny samochód dostawczy.

Volkswagen T2 Elektro transporter byłem dziełem 10-osobowego zespołu pod wodzą utalentowanego szefa centrum prognozowania technologicznego. Dr inż. Adolf Kalberlah miał już wtedy świadomość przeszkód w popularyzacji pojazdu użytkowego, którego pierwsze egzemplarze opatrzono dumnymi napisami: „Zero litrów na 100 mil”. Największe otrzeźwienie przyszło, gdy z liczby ok. 200 wyprodukowanych, w ręce fanów caravaningu trafiło ok. 20 sztuk. A przecież już od dawna popularny „Ogórek” był synonimem bycia w drodze.

Volkswagen T2 Elektro transporter wydawał się idealną alternatywą do stosowania na krótkich trasach – we flocie pojazdów komunalnych, jako pojazdy usługowe w lokalnym ruchu dostawczym czy taksówki. Ale i tu jego żywot był krótki.

Za mała autonomia na e-kampera

ReklamaVW T2 z napędem elektrycznym 1
Po dziś zachowało się niewiele egzemplarzy - jeden z zachowanych samochodów zobaczyć można w Muzeum Volkswagena w Wolfsburgu. VW „Ogórek” T2 z napędem elektrycznym miał niewielką - nawet jak na ówczesne standardy - moc (tylko 23 KM) i rozpędzał się do marnych 70 km/h. A jego zasięg szacowano na raptem 70 km. Dopóki elektryczne pojazdy poruszały się wyłącznie po mieście, ładowanie akumulatora było absolutnie konieczne.

A na czas uprawiania caravaningu? Słabą stroną elektrycznego „Ogórka” był ciężki akumulator trakcyjny o masie 850 kg. Akumulator był tak duży, że zabierał sporo cennego miejsca we wnętrzu pojazdu. A i jego regularna konserwacja była niemałym wyzwaniem. W tamtych czasach do bezobsługowego akumulatora brakowało jeszcze sporo lat.

- Dość powiedzieć, że pracowaliśmy przy użyciu zmodyfikowanych wózków widłowych, aby obsługiwać akumulatory, tj. wyciągnąć z pojazdów i sprawnie wkładać - wspomina A. Kalberlah.

Oczywiście wymiana baterii nie jest już obecnie stosowana – między innymi dlatego, że wydajność ładowania uległa nieporównywalnej poprawie.

Wskrzeszenie pionierskiej legendy

Co łączy Golfa z renesansem genialnego pomysłu sprzed pół wieku? Wiosną 1974 roku w głównym zakładzie Volkswagena rozpoczęła się seryjna produkcja pierwszej generacji tego modelu. Firma niedawno uczciła tę rocznicę organizując uroczystość pod hasłem „50 lat produkcji Golfa”. Wśród gości w hali nr 12 w zakładzie w Wolfsburgu znaleźli się m.in. wieloletni pracownicy. W tym samym czasie za Oceanem Volkswagena North America pokazał potencjał układu napędowego e-Golf w pojazdach zabytkowych typu T2.

ReklamaVW T2 z napędem elektrycznym 2
Profesjonalną konwersję napędu powierzono firmie EV West z Kalifornii. Od dawcy, tj. z e-Golfa z 2017 r., wzięto fabryczny układ napędowy i akumulator o pojemności 35,8 kWh. Z przestrzeni silnika dobrze utrzymanego Volkswagena T2 zniknęła chłodzona powietrzem czterocylindrowa jednostka o mocy 60 KM. Teraz ma 134-konny motor elektryczny i zasięg ok. 200 km. Akumulator tkwi w tym samym miejscu, gdzie poprzedni dostawca energii – zbiornik paliwa – we wzmocnionych, ogniotrwałych pojemnikach pod fotelami. Mimo że 4-biegowa skrzynia jest w tym elektrycznym „Ogórku” zbędna, długi drążek zmiany przełożeń pozostawiono. Służy on do wyboru pomiędzy parkowaniem, jazdą wstecz, biegiem jałowym, jazdą do przodu i rekuperacją.

I to jest „Ogórek” na miarę…

Pomalowany na beż (Kansas) i pastelową biel e-T2 będzie częścią ekspozycji Petersen Automotive Museum w Kalifornii podczas dorocznej imprezy Drive-In Movie organizowanej przez Volkswagen of America. I być może zestawy do konwersji przyspieszą zamysł elektromobilności, jednocześnie ciesząc nas bogatym dziedzictwem motoryzacyjnym. Bo efekty postępu są widoczne. Pół wieku temu naładowanie pakietu ciężkich i zajmujących ogromną ilość miejsca baterii zajmowało przynajmniej 10 godzin. Teraz po podłączeniu do odpowiednio szybkiej ładowarki poziom energii w akumulatorach wzrośnie z 0 do 80% w zaledwie 45 minut.

Fot. Volkswagen


Michał Żak12.06.2024 zdjęć 7
Obserwuj nas na Google News Obserwuj nas na Google News