Jeśli zamierzamy kumulować prąd za pomocą fotowoltaiki, można już na etapie planowania jej instalacji w kamperze lub przyczepie ekonomicznie rozpatrywać zagadnienie. Złota rączka majsterkowicza bywa dodatkowym atutem podczas rozstrzygania dylematu: samodzielny montaż gotowego zestawu fotowoltaicznego czy instalacja w profesjonalnej firmie caravaningowej?
Caravaning to wolność, styl życia, ale też forma rozrywki i ucieczki od szarej codzienności. Czasem jednak okazuje się, że choć chcemy wypocząć i zapomnieć o mniej przyjemnych lub przyziemnych aspektach naszego życia, to dopadają nas one znienacka w najmniej oczekiwanym momencie. Wielu z nas ma tak w ostatnich czasach z cenami prądu. O ile pogodziliśmy się ze wzrostem rachunków w domu, o tyle gdy przeglądamy cenniki podłączenia do prądu na kempingach, bywa, że włosy stają nam dęba. I to jeszcze przed podłączeniem.
Sytuacja na rynku energetycznym w naszym kraju jest ciężka, szczególnie dla przedsiębiorców. Trudno się więc dziwić, że za wszystko, jak zawsze, płaci klient końcowy, czyli my. Jeszcze 3 lata temu 20 zł za dobę wydawało się zbójecką stawką, dziś jest to bardzo atrakcyjna oferta, bo ceny oscylują już bliżej 30 zł, a zdarza się, że szybują powyżej 40, co przy kilku dniach postoju zaczyna dawać kwotę, jaką zapłacimy za 2 miesiące w 4-osobowym gospodarstwie domowym. Część kempingów zaczyna wliczać koszty energii w cenę pobytu, by nie kłuć nimi w oczy.
Pojawia się pytanie, jak to ugryźć. Cóż, jak ze wszystkim. Jeżeli mamy wiedzę i zdolności, możemy się pokusić o projekt, wykonanie i montaż własnego zestawu.
Jeżeli nasze zdolności techniczne i pojęcie o elektryce są mizerne, lepiej oddać się w ręce fachowców, im zlecić projekt, montaż i wykonanie. Powinniśmy bowiem mieć na uwadze, że spartolona elektryka może mieć przykre konsekwencje dla naszego pojazdu, wielokrotnie przewyższające kwotą potencjalne zyski na zaoszczędzonym prądzie.
Jest jeszcze trzecia opcja, pośrednia. Możemy kupić gotowy zestaw i zainstalować go sami. To dobre wyjście dla wszystkich, którym się spieszy lub chcą zmniejszyć koszty o montaż, mają jako takie pojęcie o elektryce i odrobinę drygu do techniki. Jeżeli więc nie czujemy się na siłach, by obliczać parametry i projektować cały układ samodzielnie, ale odróżniamy plus od minusa i nie boimy się drobnych ingerencji w nasz pojazd – może to być bardzo satysfakcjonująca robota.
Z poziomu laika sprawa wydaje się dość skomplikowana, bo, po pierwsze, w grę wchodzi ingerencja w fabryczną zabudowę i instalację, po drugie, mnogość rozwiązań, typów paneli, regulatorów, akumulatorów do przechowywania pozyskanych zasobów może przyprawić o zawrót głowy. Nie każdy ma możliwość i chęć na doktoryzowanie się z elektryki, stąd najlepszym rozwiązaniem jest zgłoszenie się do fachowców. Rozwiązanie to jest zapewne najdroższe, ale też najwygodniejsze, bo mamy zapewnioną fachową obsługę od etapu analizy zapotrzebowania na energię, przez zaproponowanie odpowiednich komponentów zestawu, po montaż i gwarancję na wykonaną usługę.
Optymalne panele to takie, w których otrzymujemy maksimum interesującej nas wydajności przy minimum zajmowanej powierzchni – nikt nie chce wyglądać jak obwoźna farma fotowoltaiczna. Poza tym na dachu często znajdują się okienka, bagażniki, klimatyzacje i inne urządzenia, więc może się okazać, że miejsca wcale nie jest tak wiele, jakby się początkowo wydawało. Ceny paneli mogą się dość istotnie różnić. Nie ma sensu podawanie widełek cenowych, bo te zależą od zbyt wielu czynników, takich jak: producent, długość gwarancji, a czasem też po prostu od marki. Panele elastyczne są droższe niż sztywne, choć niekoniecznie lepsze, zaś polikrystaliczne są tańsze niż monokrystaliczne.
Zatrzymajmy się na chwilę przy tym rozróżnieniu. Oba te rodzaje możemy łatwo rozróżnić już na pierwszy rzut oka – monokrystaliczne zbudowane są z prostokątów o ściętych rogach tworzących białe kwadraciki, pola ogniw w panelach polikrystalicznych są wypełnione w całości. Panele monokrystaliczne są wyraźnie wydajniejsze przy pełnym nasłonecznieniu. Jednak gdy światła jest mniej lub jest ono bardziej rozproszone, lepiej poradzą sobie panele polikrystaliczne. Przy wyborze powinniśmy również wziąć pod uwagę, jak długo i gdzie będziemy podróżować. Nie da się powiedzieć, który rodzaj jest lepszy czy gorszy, trzeba oszacować potrzeby i do nich dobrać typ ogniw.
Kolejnym czynnikiem mającym wyraźny wpływ na uzysk energii jest typ połączenia. Większość z nas kiedyś zakuwała to na fizyce, jęcząc: mamoooo, po co mi to? Ano właśnie tutaj ta, wydawałoby się niepotrzebna nikomu, wiedza nagle okazuje się zaskakująco potrzebna i ciekawa.
Połączenie szeregowe sumuje napięcie z paneli, zaś natężenie prądu będzie na poziomie pojedynczego panelu – teoretycznie pozwala ono pozyskać więcej prądu w mniej słoneczne dni. Połączenie równolegle odwrotnie – sumuje natężenie z paneli, napięcie zaś jest równe wartości panelu o najmniejszej wartości. Warto jednak nadmienić, że zalecane jest łączenie paneli o takich samych parametrach technicznych.
Podział w regulatorach jest dość prosty – mamy lepsze i droższe MPPT oraz tańsze, lecz prostsze PWM. Ten drugi typ pozwala na bezpieczne ładowanie akumulatora i zabezpiecza go przed przeładowaniem, zaś ten pierwszy posiada szereg dodatkowych funkcji pozwalających zoptymalizować ładowanie baterii poprzez wbudowany układ śledzenia mocy. Można też podłączyć do niego zewnętrzny komputer z wyświetlaczem lub połączyć się z nim za pomocą aplikacji na smartfonie, w której możemy sprawdzić wszystkie parametry systemu.
Ostatnim obowiązkowym elementem tej układanki jest akumulator. W instalacjach solarnych zaleca się użycie akumulatorów AGM lub żelowych, a to ze względu na ich przystosowanie do częstego ładowania i rozładowywania. Droższą i lepszą opcją jest akumulator żelowy ze wzglądu na większą wytrzymałość oraz wyższą odporność na wstrząsy.
Do listy należy dodać niezbędne przewody, złączki i elementy montażowe według potrzeb. Z dodatkowych elementów warto wspomnieć też o przetwornicy, która ułatwi wykorzystanie pozyskanej energii przez urządzenia zasilane prądem zmiennym. Można też przemyśleć zakup stacji zasilającej, pełniącej rolę wiaderka na zapasowy prąd. To ciekawa opcja, pozwalająca na zrobienie zapasów, a także na zastąpienie przetwornicy, gdyż ta jest zwykle w takiej przenośnej stacji zasilającej zainstalowana. Co więcej, przetwornice nowoczesnych stacji zasilających korzystają z technologii X-Boost, pozwalającej zasilać urządzenia o mocy aż do 1800 W!
Pośrednią drogę do uzyskania niezależności od zewnętrznych źródeł zasilania oraz pozyskiwania ekologicznej energii z odnawialnego źródła, jakim jest dla nas słońce, stanowi zakup gotowego zestawu odpowiedniego dla naszego pojazdu. Kupując kampera, zwykle posiadamy na jego pokładzie odpowiednie akumulatory – jeżeli planujemy gwałtownie zwiększyć pobór prądu, warto przemyśleć ich zmianę na większe. Jeśli nie, do kupienia zostają nam panele, regulator i kable.
Wiele firm oferuje zestawy do samodzielnej instalacji, każdy umiarkowanie ogarnięty technicznie człowiek poradzi sobie z ich montażem. Firmy sprzedające te zestawy potrafią pomóc z wyborem najlepszej opcji, zaś założenie kompletu zajmuje ok. 3-4 h. Panele są dość ciężkie i raczej trudno będzie je wrzucić na dach w pojedynkę, dlatego warto poprosić kogoś o pomoc. Ta przyda się też przy przeciąganiu przewodów od paneli do regulatora i od regulatora do akumulatora. Nie jest to jakieś karkołomnie trudne zadanie, ale wymaga trochę sprytu, a najlepiej szczupłych damskich dłoni, warto więc do współpracy zaprosić przedstawicielkę płci pięknej.
Własnoręcznie zamontowana fotowoltaika to nie tylko oszczędność, ale też duża satysfakcja z każdym pozyskanym amperem. Wiem, co mówię.
Bez względu na to, którą drogę ku wolności od gniazdka wybierzemy, efekt zawsze jest spektakularny – zyskujemy niemalże nieograniczony dostęp do darmowej energii. To nie tylko realne ograniczenie kosztów, ale przede wszystkim większa wolność – możemy na dłużej wypuszczać się w mniej cywilizowane miejsca, nie martwiąc się o lodówkę i inne urządzenia. Plusy są bezdyskusyjne, minusem jest kwota, którą trzeba wyłożyć na początku. Mimo to jest to jeden z najrozsądniejszych wydatków w caravaningu. Obecnie stopa zwrotu tej inwestycji jest kilkukrotnie wyższa niż jeszcze kilka lat temu, a obserwując sytuację energetyczną na świecie, ten trend raczej nie ulegnie zmianie. Dlatego montaż instalacji fotowoltaicznej w kamperze lub przyczepie gwałtownie zyskuje na popularności i stanowczo nie jest to kwestia mody. Własna energia to wolność, niezależność i znaczne oszczędności.
Najczęściej montujemy panele fotowoltaiczne z firmy 4SUN, które są również do nabycia w naszym sklepie z akcesoriami. Można więc zarówno zamówić założenie ich przez nasz serwis wraz z wykonaniem instalacji, jak i samodzielnie ją wykonać, korzystając z dostępnych komponentów. Jednymi z najbardziej popularnych elementów są słoneczny panel monokrystaliczny 190W MAXX oraz regulator ładowania MPPT XTRA2210N-XDS2 20A. Naturalnie podczas prac wykorzystujemy typowe i jednocześnie konieczne elementy, jak narożne lub boczne uchwyty montażowe do paneli, przewody czy złączki. W serwisie Elcamp przeważnie montujemy panele z wykorzystaniem kleju, bez naruszania konstrukcji dachu. Typowy czas wykonania prac związanych z założeniem instalacji fotowoltaicznej to około 5 godzin. Koszt opisanego zestawu, czyli 1 sztuki panelu 190 W, regulatora 20 A wraz z elementami montażowymi, to około 2700 zł brutto.
Manuela Warzybok
Artykuł pochodzi z numeru 4 (112) 2023 r. magazynu „Polski Caravaning”.
Chcesz być na bieżąco? Zamów prenumeratę – teraz jeszcze taniej i szybciej.