artykuły

4x44x4
ReklamaBilbord - ACSI przedsprzedaż 2025

W Australii też potrafią!

Czas czytania 5 minut
W Australii też potrafią!

A co? Stworzyć ciekawą przyczepkę należącą do grupy tych najmniejszych, których nazwa pochodzi od angielskiego słowa teardrop, czyli łza. Słowo to nawiązuje nie tylko do niewielkich rozmiarów przyczepy, ale także do jej aerodynamicznego kształtu.

Taką właśnie przyczepę wymarzyło sobie dwoje biznesowych partnerów z miejscowości Brisbane w Australii: Glenn Wills i Christine Bree. Glenn bardzo chciał, by przypominała stare przyczepki tego typu, tak bardzo popularne kiedyś w Stanach Zjednoczonych, Anglii czy caravaningowej Holandii. Stąd pomysł, by australijska przyczepka nawiązywała do sprawdzonych starszych modeli wyglądem, ale niekoniecznie rozwiązaniami technicznymi. I nad taką właśnie przyczepką rozpoczęli pracę w 2012 roku. A za cel postawili sobie „stworzenie najbardziej innowacyjnej, funkcjonalnej i pięknej przyczepki klasy teardrop, jak to tylko jest możliwe” – jak piszą na swojej stronie internetowej.

Gidget na testach
Po wizualizacjach koncepcji, od razu w 2012 roku powstał prototyp, który nazwali Gidget Retro Camper. Został on poddany testom, które śmiało można nazwać ekstremalnymi, ponieważ łącznie przyczepę ciągnęli przez ponad trzydzieści jeden tysięcy mil po kontynencie australijskim, w bardzo zróżnicowanych warunkach pogodowych i terenowych. Gidgeta przetestowano więc w tropikalnych warunkach w pobliżu miasta Cairns (miasto i port w północnej części stanu Queensland) oraz w zimowej i zimnej scenerii Cradle Mountain (góra położona na Tasmanii o wysokości 1545 m n.p.m.). Przyczepa była domem Glenna i Christine na gorących plażach i w górskich lasach. Testowano jej wytrzymałość i funkcjonalność, sprawdzano przydatność konkretnych materiałów użytych do jej zbudowania.

ReklamaW Australii też potrafią! 1
Po wyczerpujących (zdanych!) testach materiałów i rozwiązań nadszedł czas, aby przejść do etapu produkcji. Rozpoczęto ją w małym magazynie w Brisbane jeszcze w 2012 roku. Do dziś są tam budowane wszystkie gidgety, choć od tego czasu produkcja wzrosła trzykrotnie. Nie zmieniło się to, że przyczepy budowane są na zamówienie przez wykwalifikowanych rzemieślników, a drewno, z którego powstaje każdy egzemplarz, pochodzi z Australii oraz ze Stanów Zjednoczonych.

Idealna alternatywa namiotu
Gidget Retro Camper jest przyjazny dla środowiska, lekki i aerodynamiczny, co wpływa na mniejsze zużycie paliwa przez ciągnący ją samochodów i pozwala na ciągnięcie jej przez praktycznie każde auto osobowe. Sami producenci zachwalają swój produkt jako „doskonałą alternatywę namiotów, idealną dla tych, którzy nie chcą kupować większego samochodu specjalnie do ciągnięcia przyczepy oraz chcą oszczędzić na paliwie i nie potrzebują wiele przestrzeni do życia w podróży”. A dzięki pewnej innowacji przestrzeń w podróży wcale nie jest taka mała, na jaką wskazywałaby wielkość przyczepy.

Innowacja opatentowana
Dzieje się tak dzięki innowacji znanej z większych przyczep i kamperów, w których na postoju rozsuwane są np. boki (lub wysuwany jest tył, jak w opisywanym na naszych łamach Volkswagenie Doubleback). Podobne rozwiązanie zastosowano w Gidget Retro Camper i jest to na razie jedyny taki przypadek w przyczepach klasy teardrop. Dzięki opatentowanej przez australijską firmę konstrukcji na postoju możemy wysunąć przednią część przyczepy (gdzie znajduje się hak), by powiększyć blisko dwukrotnie jej wewnętrzną przestrzeń. W tej właśnie części znajdują się duże okno dachowe (świetlik) oraz okno boczne, dzięki czemu leżąc w środku, możemy podziwiać okolicę oraz niebo (do wnętrza wpada przez to także więcej światła). Wnętrze powiększa się do rozmiarów dużego łóżka, w którym swobodnie mogą odpoczywać dwie nawet bardzo wysokie osoby. Więcej miejsca mamy także na bagaże, które możemy wnieść do środka. Co ciekawe, to właśnie na tej wysuwanej części zamontowane są panele słoneczne o mocy 110 W.

ReklamaW Australii też potrafią! 2
Warto też wspomnieć o wyjątkowej strukturze nadwozia Gidget Retro Camper. Jest ono bowiem wykonane ze specjalnej mieszanki włókna szklanego z warstwami drewnianymi. W nadwoziu, po obu stronach są zresztą dodatkowe schowki – jeden na butlę gazową, a drugi na zewnętrzny prysznic. W każdym modelu po obu stronach są także drzwi.

Zobacz kuchnię!
Nie widać tego podczas jazdy, ale gdy na postoju podniesie się tylną klapę przyczepy, ukazuje się... kuchnia. I to pełnowymiarowa. Umiejscowiono ją w tylnej części, bo przednia jest oczywiście wysuwana i ma już dosyć funkcji. Część kuchenna dostępna jest z zewnątrz i może się jeszcze powiększyć, gdy wyciągniemy kolejne szuflady, w których jest m.in. lodówka czy kuchenka dwupalnikowa (w zależności od modelu, może to być kuchenka trójpalnikowa). Do dyspozycji mamy także niezbędny w kuchni zlew (w zasadzie może też pełnić funkcję umywalki) ze stali nierdzewnej, szafki oraz panel sterowania, w którym znajdują się m.in. wskaźniki energii i zaopatrzenia w wodę. Taka kuchnia w tak niewielkiej przyczepie robi wrażenie! Widać, że wykorzystano każde miejsce – nie tracąc przy tym na estetyce, ponieważ wykończenie....

Pełna treść artykułu w najnowszym wydaniu "Polskiego Caravaningu".



Administrator26.06.2017 zdjęć 11
Obserwuj nas na Google News Obserwuj nas na Google News