artykuły

podrozePODRÓŻE
ReklamaBilbord - bookingcamper zacznij zarabiac
Caravaning okiem nowicjusza

Caravaning okiem nowicjusza

Czas czytania 14 minut

O tym wypadzie marzyliśmy od wielu lat . Zawsze coś jednak stawało na przeszkodzie – a to finanse , a to rejsy po Mazurach… Za każdym razem jednak gdy mijaliśmy jakiegoś kampera na trasie serce żywiej biło i pojawiało się uczucie zazdrości .

Ponieważ mamy już z rodzinką doświadczenia ze wspólnego podróżowania jachtem, wiedzieliśmy czego się spodziewać funkcjonując na małej powierzchni. Ale wyobrażenia z jachtu to jedno a podróż kamperem to drugie .

Do firmy Fajnykamper.pl w Tczewie (serdeczne podziękowania Panu Piotrowi za cierpliwe wytłumaczenie wszystkiego i powtarzanie po kilka razy, gdy była taka potrzeba) trafiamy z rekomendacji Przyjaciela który rynek wypożyczalni i świat kamperów zna jak mało kto. Pierwszy kontakt z właścicielem firmy i wiemy że będzie fajnie – miło, konkretnie, elastycznie, dokładnie tak jak można oczekiwać w firmie żyjącej z kontaktów z klientami. Do Tczewa dojeżdżamy z Biskupca w dwie godziny, nie możemy się doczekać wejścia w ten nasz wymarzony świat więc każda minuta dłuży się nam jak godzina. Pierwsze wrażenie po przyjeździe – jakie to wielkie auto!

Caravaning okiem nowicjusza 1

Do dyspozycji otrzymaliśmy kampera na bazie Forda Transita, Chausson 720 Titanium.

W środku super! Dużo miejsca, wygodne siedzenia z przodu, trochę dziwne siedzenia dla pasażera z tyłu. Na noc wielkie dwuosobowe łoże do opuszczenia z przodu w głównej części i podwójne, piętrowe z tyłu kabiny. To co rzuca się w oczy na początku to bardzo przemyślany rozkład i funkcjonalność. Jest wszystko co trzeba bez zbędnych „fajerwerków” i widać że całe wnętrze jest naprawdę dobrze zaplanowane.

Caravaning okiem nowicjusza 2

ReklamaCaravaning okiem nowicjusza 3
Ponieważ jedziemy w troje dorosłych osób, miejsca w środku zarówno w dzień jak i w nocy mamy pod dostatkiem. Nurtuje nas jedno pytanie – jak sobie poradzi z tym wszystkim nasza córka Asia, dorosła już osoba ale niepełnosprawna intelektualnie i niestety mało sprawna ruchowo. Pierwszy test z bezpiecznego wsiadania i wysiadania z kampera zdała na piątkę, test z przechodzenia z tyłu na siedzenia pasażera z przodu zdany na 4+, z powrotem podobnie. Korzystanie z wc, zdane. Pozostaje więc tylko liczyć na to że z wchodzeniem na łóżko również nie będzie problemu. To co ważne, chcemy zabrać ze sobą wózek inwalidzki bo uszkodzony staw skokowy córki powoduje że czasem nie jest w stanie sprawnie chodzić, a planujemy naprawdę wykorzystać możliwości kampera „na maxa” i zwiedzać ile się da. Idealnym rozwiązaniem okazuje się schowek z tyłu kabiny, otwierany z zewnątrz i dokładnie takiej wielkości jak trzeba .

Już w domu wstępnie zaplanowaliśmy trasę więc dokładnie wiemy dokąd jedziemy – śliczna Kotlina Kłodzka . Plan zakłada zwiedzanie po drodze wszystkich ciekawych miejsc, w tym starówek w Toruniu, Bydgoszczy, Poznaniu, Wrocławiu i Kłodzku. Oczywiście Asia jako miłośniczka zwierząt nie odpuści nam ZOO we Wrocławiu, o którym dużo dobrego słyszeliśmy.

Kierunek obrany, główne punkty trasy również zaplanowane, ale ustaliliśmy że nigdzie się nie spieszymy i gdyby coś nam się spodobało lub pojawiło po drodze, też będziemy tam się zatrzymywać. Ponieważ przejmujemy kampera wieczorem a chcemy od razu nacieszyć się podróżą i pojeździć jeszcze tego samego dnia, ruszamy około godziny 19:00 w kierunku Torunia.

ReklamaCaravaning okiem nowicjusza 4
Z Magdą od lat mamy ustalony schemat podróżowania który nam się po prostu sprawdza – ja zajmuję się prowadzeniem samochodu i wszelkimi sprawami z tym związanymi a żona nawigacją i sprawami bytowymi. Tu wzięła na siebie również sprawy związane z wszystkimi włącznikami, regulacjami, guziczkami których w kamperze jest całkiem sporo .

Od razu po wystartowaniu z Tczewa zaczęliśmy szukać jakiegoś przytulnego parkingu w okolicach Torunia. Trafiliśmy do Małej Nieszawki (ul. Leśna, parking przy Orliku i Gminnym Ośrodku Kultury i Sportu ). Duży oświetlony plac , cisza i spokój przez całą noc .

Caravaning okiem nowicjusza 5

Po zaparkowaniu i zjedzeniu kolacji następny sprawdzian funkcjonalności kampera – nocleg .

Okazuje się że wielkie łóżko w centralnej części kabiny jest nie tylko banalnie łatwe w rozkładaniu ale też bardzo wygodne. Pytanie tylko jak sobie z wejściem poradzi Asia – znowu test zdany na piątkę a wystające spod kołder uśmiechnięte buźki Asi i Magdy świadczą o tym że jest fajnie. Ja układam wszystkie bagaże na półkach szafy i również mogę iść spać. Piętrowe łóżko jest fajne, ale trzeba się do niego trochę przyzwyczaić. Po pierwszej nocy dziewczyny zachwycone, nie mogłem ich dobudzić. Ja otworzyłem oczy już o 6:30 i nosiło mnie aby ruszyć dalej. Żeby nie robić zamieszania w kabinie i dać dziewczynom pospać, leżę pod kołdrą przez ponad godzinę i czytam sobie specjalnie na tą wyprawę zabraną książkę o Szwecji (może kierunek następnej wyprawy?). Później spacerkiem ruszam do położonego około kilometra od naszego parkingu sklepu spożywczego uzupełnić zapasy.

Po śniadaniu ruszamy do Torunia – plan to starówka i oczywiście toruńskie pierniki. Plan to jedno a życie pisze swoje scenariusze. Znalezienie miejsca do zaparkowania osobówki w centrum Torunia graniczy z cudem, a znalezienie parkingu dla naszego „lotniskowca” jest wręcz niemożliwe. Szybka narada i jedziemy na wielki i prawie pusty parking przy dworcu kolejowym „Toruń Miasto” a stamtąd taksówką do centrum. Koszt przejazdu 15 zł jest akceptowalny.

Caravaning okiem nowicjusza 6

Starówka Torunia jest super, klimatyczne sklepy z piernikami na każdym rogu, knajpki i kawiarnie co dwa kroki, czysto, ładnie i tak jak lubimy – piękna, słoneczna pogoda ale bez upału. Kupujemy więc zapas pierników na pamiątkę, nawet piwo o smaku piernika i żegnamy się z miastem Kopernika.

Z Torunia ruszamy w kierunku Poznania, każdy zajmuje swoje miejsce i w drogę. Próbujemy posadzić Asię z tyłu ale słyszymy że nie jest w stanie bezpiecznie się utrzymać na siedzeniu podczas zakrętów … być może rozwiązaniem byłoby zainstalowanie na tylnych siedzeniach podłokietników które dałyby większy komfort i bezpieczeństwo? Bez nich dorosła, zdrowa osoba nie ma specjalnego problemu no ale my nie mamy takiego komfortu. Od  tej chwili Aśka zawładnęła siedzeniem z przodu co przy każdym wsiadaniu do kampera powoduje u niej uśmiech od ucha do ucha. Jeżdżąc naszym prywatnym autem, dziewczyny mają umowę że z przodu jeździ raz jedna raz druga.

W drodze do Poznania zauważamy tablicę informującą, że za kilka kilometrów miniemy zjazd w kierunku Biskupina. Magda dawno temu, jako dziecko tam była, my z Asią jeszcze nie więc decyzja może być tylko jedna – jedziemy! Zwiedzić to miejsce to super sprawa, ale trafić na pierwszy dzień festynu na którym można się zapoznać ze średniowiecznymi technikami produkcji ceramiki, noży, posiłków to jak wygrana w totka. Byli goście z Holandii którzy mieli własne stoisko i demonstrowali technikę produkcji tkanin, był przesympatyczny sokolnik z ogromną sową, ślicznym białym sokołem i pustułką. Była nawet możliwość zrobienia sobie zdjęcia z którymś z tych przepięknych ptaków na ręce z czego oczywiście natychmiast skorzystałem. Były walki rycerzy, pokaz szkolenia psiaków, mnóstwo stoisk i ciekawych ludzi chętnych opowiadać o średniowieczu i tym czym się tu zajmują. Super spędzony czas. Planowaliśmy spędzić w Biskupinie około godzinę godzinę, a okazało się że niepostrzeżenie minęły prawie trzy.

Caravaning okiem nowicjusza 7

Start w kierunku Poznania, podejście drugie. Dojeżdżamy do centrum i w okolicach starówki znajdujemy duży parking ale trochę nie pasuje nam to, że jest tam sporo wolnych miejsc. Po kilkunastu krokach sprawa się wyjaśnia – cała starówka jest rozkopana, poprzecinana rowami i ogrodzeniami i stąd ta mała ilość zwiedzających. Dla nas to spory kłopot, ponieważ Asia narzeka na „kostkę” i musimy wspomóc się wózkiem. Jeśli ktoś prowadził kiedyś wózek po „kocich łbach”, po piachu i dodatkowo chwilami pod górkę mając na wózku osobę o wadze około 100 kg to wie dlaczego „znielubiłem” Poznań. Musimy tam wrócić kiedy już ten cały bałagan zostanie posprzątany.

Caravaning okiem nowicjusza 8

Bez żalu i z pewnym jednak niedosytem wyjeżdżamy ze stolicy Wielkopolski w kierunku Wrocławia, ja prowadzę a Magda ponownie korzysta ze stronki z podpowiedziami fajnych noclegów i kierujemy się do Rydzyna. Podobno przy zamku jest duży, cichy parking na którym bez problemu zmieści się kamper i nikomu nie przeszkadza że staje się tam tak dużym autem (parking przy zjeździe z ulicy Zamkowej na Kasztanową). Docieramy na miejsce dobrze po dwudziestej pierwszej, spokojna kolacja, kilka słów podsumowania tego pełnego wrażeń dnia, potem wieczorna porcja higieny i do łóżek. Rano okazuje się że stoimy między kościołem, zamkiem a szkołą specjalną dla osób niesłyszących w Rydzynie. Pałac rzeczywiście śliczny a ponieważ jest możliwość zwiedzania , dzień zaczynamy od obejrzenia zamku. W środku trochę rozczarowania, przynajmniej dla mnie … dużo ładniej wygląda on z zewnątrz. Wnętrze w części wykorzystywane jest jako hotel, w części jako muzeum. Kto wpadł na pomysł żeby ściany wewnątrz pomalować na różowo? Natomiast świetne wrażenie sprawia obrośnięty bluszczem dziedziniec.

Caravaning okiem nowicjusza 9

Po zwiedzaniu szybkie śniadanie, sesja zdjęciowa naszego „lotniskowca” na tle zamku i ruszamy do Wrocławia . Od dawna słyszeliśmy że ZOO we Wrocławiu nie ma sobie równych w Polsce. Kilka miesięcy temu odwiedziliśmy ZOO w Łodzi, świeżo po generalnym remoncie i naprawdę nam się tam podobało, zobaczymy jak wyjdzie porównanie. Znajdujemy duży, wygodny parking dokładnie pomiędzy ZOO (zjazd z ulicy Wróblewskiego na Kopernika) a Halą 100 lecia, kilka kroków i jesteśmy w ZOO. Powiem krótko – Wrocław / Łódź – 1/0   dla Wrocławia, oczywiście naszym zdaniem.

Caravaning okiem nowicjusza 10

We Wrocławiu chcemy zobaczyć jeszcze najstarszą część miasta czyli Ostrów Tumski. Prawie godzinę krążymy po okolicy sprawdzając wszystkie możliwe parkingi w pobliżu Ostrowia i gdy już chcemy odpuścić, rzuca nam się w oczy kilka wolnych miejsc na parkingu przy Hali Targowej (zjazd z ulicy Ducha Świętego między Halą Targową a Odrą). Co ważne, wzdłuż Hali znajdują się specjalne miejsca parkingowe dla dłuższych aut gdzie spokojnie mieści się nasze maleństwo. Ostrów Tumski pamiętam sprzed kilkunastu lat a teraz jest jeszcze ładniejszy. Piękne stare miasto , dokładnie takie jak sobie wyobrażaliśmy. Na Ostrowie spędzamy prawie dwie godziny ciesząc oczy architekturą i Odrą opływającą Ostrów z każdej strony.

Caravaning okiem nowicjusza 2

Następny przystanek – Kłodzko. Ruszamy w góry. Ja nie byłem jeszcze w Kotlinie Kłodzkiej ale Magda ma super wspomnienia z pobytu tutaj. Mimo że była tu jako dziecko, pamięta zadziwiająco dużo detali – miejsc, zabytków, miejscowości. Przynajmniej część z nich będziemy chcieli odwiedzić .

Po dotarciu do Kłodzka szybki obiadek (polecam Ristorante Felicita przy ulicy Zawiszy Czarnego z parkingiem obok). Musimy jeszcze znaleźć miejsce na nocleg , tym razem ja postanowiłem coś wybrać - namierzyłem parking przy Twierdzy Kłodzko i tam chcemy nocować ale wcześniej musimy uzupełnić zapasy więc tradycyjnie ruszamy do sklepu. Po zakupach widzimy że na niebie gromadzą się czarne, drapieżne chmury deszczowe i zaczyna mocno wiać . Stwierdzamy że nocleg na parkingu wysoko nad miastem chyba nie jest najlepszym pomysłem i zauważamy że na parkingu po drugiej stronie ulicy przy centrum handlowym (Skrzyżowanie ulic Noworudzkiej i Piłsudskiego) ustawiły się na nocleg dwa kampery. Pomyśleliśmy że to dobry pomysł, bo parking mimo że jest w pobliżu ruchliwych ulic położony jest częściowo w zagłębieniu terenu co zdecydowanie tłumi hałas ulicy i zabezpiecza przed wichurą.

Caravaning okiem nowicjusza 12

Noc mija spokojnie i zadziwiająco cicho . Po śniadaniu ruszamy do Twierdzy Kłodzko, trochę ciasny parking ale po kilku dniach za kółkiem kampera chyba nabrałem wprawy i parkuję jak zawodowiec. Ponieważ zwiedzanie tego miejsca to ciągłe wchodzenie pod górę albo schodzenie w dół, dużo „kocich łbów”  i mnóstwo schodów. Asia zostaje w aucie a my z Magdą atakujemy Twierdzę. Wrażenia z wycieczki super, naprawdę warto to miejsce odwiedzić! Widoki z góry na okolicę piękne, można zobaczyć całą panoramę Kłodzka a nasz kamperek ze szczytu Twierdzy wygląda jak mała kosteczka domina.

Caravaning okiem nowicjusza 13

Zawsze w takich miejscach zadziwia mnie pomysłowość ludzi i ilość pracy jaką kiedyś w czasach gdy nie było maszyn, komputerów, tej całej budowlanej technologii trzeba było wykonać żeby zbudować takie warownie. Wracam do auta a Magda rusza na kłodzką starówkę. Planujemy z Asią resztę dnia a Magda robi zalecone przez dietetyka kilometry.

Stwierdzamy z Asią że skoro jesteśmy tak blisko Czech, grzechem byłoby chociaż na chwilę nie skoczyć za granicę. Znajdujemy najbliższe większe miasto – Hradec Kralowe i po powrocie Magdy do auta przedstawiamy jej nasz plan. Szybka decyzja i jedziemy do Czech. Przy przekraczaniu granicy zauważamy stojących czeskich policjantów, w tym momencie przypominam sobie pytanie od Pana Piotra gdy wydawał nam kampera – „chce Pan dowód rejestracyjny?” Ponieważ nie jest w Polsce niezbędne posiadanie go przy sobie, odpowiedziałem że nie ma takiej potrzeby. Wszystko fajnie ale w Czechach nie mają dostępu do polskiego systemu i tak dowód trzeba mieć przy sobie. Przypomniałem sobie jeszcze że czeska policja drogowa nie przepada za polskimi kierowcami więc szybko korygujemy marszrutę – po odwiedzeniu pierwszego z brzegu czeskiego sklepu spożywczego i kupieniu czeskiego bursztynowego płynu z  chmielu na pamiątkę wracamy do Polski.

Caravaning okiem nowicjusza 14

Ponieważ w Stroniu Śląskim mieszka moja rodzinka której nie widziałem od lat, kierujemy się ponownie do centrum kotliny. GPS pokazuje dwie trasy – jedna prosta i szybsza przez Kłodzko i druga, dłuższa, kręta przez mniejsze miejscowości i góry. Oczywiście wybieramy tą dłuższą i bardziej krętą. Czuję się za kierownicą pewnie i wiem że mimo dużych rozmiarów nasz kamper jest autem mocnym, godnym zaufania. Następne dwie godziny to  „ochy” i „achy” - widoki z przełęczy przepiękne, serpentyny w górę i w dół przyprawiające chwilami o żywsze bicie serca, super położone domy na stokach z cudownym widokiem, a tuż obok trasy narciarskie i górne stacje wyciągów krzesełkowych, generalnie to było to na co tu liczyliśmy. Co prawda w pewnym momencie droga była niewiele szersza niż nasze auto ale na szczęście nikt wtedy nie pojawił się z naprzeciwka, nawet osobówka . Mieliśmy farta bo tuż po wyjechaniu na szerszą drogę z naprzeciwka pojawił się bus jednej z firm kurierskich i jak to oni mają w zwyczaju pędził co sił w silniku. Nie wiem jak byśmy się minęli gdybyśmy się spotkali 5 minut wcześniej. Do Stronia dojeżdżamy około godziny 18:00, powoli zaczyna się zmierzch, korzystamy z zaproszenia rodzinki na kawę ale po godzinie sympatycznej rozmowy już tęsknimy za naszym domkiem na kółkach.

Caravaning okiem nowicjusza 15

Ze Stronia Śląskiego jedziemy na nocleg do Lądka Zdroju, Magda oczywiście wypatrzyła fajny, duży parking. Na miejscu okazuje się że jest to parking przed starym dworcem kolejowym (na końcu ulicy Kolejowej). Duży, prawie pusty, oświetlony, kilkaset metrów od stacji benzynowej, do tego z ładowarkami do aut elektrycznych (gdyby ktoś kiedyś potrzebował). Po spokojnej nocy wyruszamy w powrotną drogę. Odwiedzamy Wałbrzych, zamek Książ, Gniezno i bydgoską starówkę. Najważniejsze jednak, że wiemy już że podróże kamperem to jest to co nas kręci.

Caravaning okiem nowicjusza 16

Gdyby mi ktoś wcześniej powiedział że będziemy się w kamperze aż tak dobrze czuli i traktowali go wręcz jak własny dom nie uwierzyłbym mu. Wygląda jednak na to że jest to sposób podróżowania i spędzania wolnego czasu idealny dla nas. Muszę też stwierdzić że ten zadbany, dobrze zaprojektowany kamper, wygodny w podróży i przytulny w nocy naprawdę zdobył nasze serca.

Sprawy techniczne :

  • Nie myślałem że na trasie można spokojnie przemieszczać się prawie z prędkościami osobówek (na trasach szybkiego ruchu starałem się utrzymywać prędkość między 100 a 110 km/h), poza ciasnymi parkingami mimo ponad 7 metrów długości przemieszczanie się w centrach miast nie sprawiało żadnych problemów;
  • Średnie spalanie z trasy wyniosło około 11 litrów na 100 km, co przy gabarytach auta i trudnej chwilami trasie (góry i serpentyny), uważam za wynik bardzo przyzwoity;
  •  Co ciekawe ani razu nie staliśmy na „kamperowisku”; nocowaliśmy za każdym razem w innym miejscu na przytulnych parkingach w miastach;
  • Prądu do oświetlenia wewnątrz spokojnie wystarczało z samego ładowania akumulatorów silnikiem podczas jazdy (faktem jest, że kończyliśmy jazdę najwcześniej około 20:00 a kładliśmy się spać około 23:00, więc zużycie było niewielkie);
  • wodę do zbiornika dolaliśmy tylko raz, dwa razy spuszczałem „wodę szarą”
  • kasetę z fekaliami trzeba było opróżniać raz dziennie

Podsumowując :

  • podróżowanie kamperem - na plus
  • wybór firmy Fajnykamper.pl - na plus
  • wybór kampera Chaussin 720 Titanium - na plus
  • wybór trasy – kierunek Kotlina Kłodzka - na plus
  • siedzenie podczas jazdy z tyłu w kamperze - na minus
  • starówka w Poznaniu / do czasu ukończenia remontu  - na minus

Redakcja06.10.2022
Obserwuj nas na Google News Obserwuj nas na Google News