artykuły

aktualnosciAKTUALNOŚCI
ReklamaBilbord - bookingcamper zacznij zarabiac

Zwierzę w podróży? Nie sam miód

Czas czytania 10 minut
Zwierzę w podróży? Nie sam miód

Wśród posiadaczy kamperów oraz przyczep jest wielu psiarzy i kociarzy, którzy często zabierają swoje zwierzaki w długie trasy. Czworonożny caravaningowiec musi jednak podróżować w odpowiednich warunkach.

Na zwierzę podróżujące samochodem czeka wiele niebezpieczeństw. Jedno jest pewne – jazda samochodem na pewno nie należy dla nich do przyjemnych przygód. W żadnym razie nie zostawiajmy psa albo kota w przyczepie na czas podróży. Tracimy kontakt z naszym pupilem, zwierzę się stresuje, a w zamkniętej przestrzeni będzie mu duszno i gorąco. Czworonogi należy przewozić najlepiej na tylnych siedzeniach samochodu. Najlepiej będą miały te, których właściciele podróżują kamperem. We wszystkich jednak przypadkach należy pamiętać o kilku podstawowych rzeczach. Szczególnie latem.

Aby merdał ogonem
Podczas upałów temperatura w samochodzie wzrasta niemal tak szybko jak w nagrzewającym się piekarniku – nawet jeśli postawimy go w cieniu. Dlatego nie zostawiajmy psa samego w samochodzie na dłużej niż kilka minut. Poza apteczką, samochód każdego psiarza musi być wyposażony w zbiornik wody tylko dla psa, ręcznik do robienia okładów głowy oraz spryskiwacz (spryskujmy psa wodą dla ochłody). Szczególną uwagę zwracajmy na to, jak pies oddycha – zwierzęta pocą się przez pysk oraz poduszki w łapach. Jeśli dyszy i ślini się - oznacza to, że jest mu duszno. Warto wtedy przetrzeć mu pysk, a nawet wytrzeć język. Jeśli nie zareagujemy w porę, może po prostu dostać udaru słonecznego i zemdleć. W takim wypadku należy się zatrzymać i wynieść zwierzaka w cień, a następnie wytrzeć mu pysk ze śliny, co ułatwi oddychanie. Można też polać go wodą. Chwila odpoczynku i świeże powietrze powinny spowodować, że za chwilę zwierzak dojdzie do siebie. Nigdy nie zakładajmy psu kagańca, gdy siedzi w aucie – musi mieć możliwość otworzenia pyska W miarę możliwości pozwólmy psu kąpać się w napotkanych zbiornikach wodnych. Jeśli w aucie jest cały czas gorąco i wentylacja daje znikome efekty, zatrzymujmy się co 2-3 godziny. Jeśli pojazd ma klimatyzację, można pozwolić sobie na trochę dłuższą jazdę.

ReklamaZwierzę w podróży? Nie sam miód  1

Zwierzę w podróży? Nie sam miód  2


Objawy udaru
Normalna częstotliwość oddechu to 10 na minutę w przypadku dużych psów, i 30 na minutę w przypadku małych – pierwszym objawem kłopotów jest przyspieszony oddech. Nos, wargi i język stają się suche, a błony śluzowe sine. Tętno jest przyspieszone: prawidłowe tętno u psów dużych to 70-100, średnich 80-130, u małych natomiast 90-160. Podwyższa się temperatura ciała; normalna temperatura ciała psa utrzymuje się na poziomie 38/39 st. C, a już przy temperaturze 41 st. C. zachodzą nieodwracalne zmiany w organizmie. Utrata przytomności i drgawki - jest to ostatni moment, gdy psu można udzielić pomocy. Nie możemy go chłodzić gwałtownie, róbmy to stopniowo, poczynając od głowy. Natychmiast przewieźmy zwierzę do lecznicy weterynaryjnej.

Pasy bezpieczeństwa
Od kilku lat dostępne są w Polsce pasy bezpieczeństwa dla zwierząt. Kosztują od 30 do 100 złotych i są regulowane. Można je kupić prawie w każdym sklepie z artykułami dla zwierząt.

Choroba lokomocyjna
Przykry dla zwierząt zapach benzyny, spalin, szarpnięcia pojazdu - mogą powodować odruchy wymiotne. Przyzwyczajać należy zwierzę najpierw do przebywania w stojącym aucie i najlepiej przed jedzeniem, nie po nakarmieniu. Zaczynamy naukę od wsiadania do samochodu i spokojnego siedzenia przez chwilę, za co zwierzę nagradzamy. Podczas następnych lekcji można przejechać kilka metrów i stopniowo zwiększać odległość. Można również dawać środki łagodzące chorobę lokomocyjną, ale najpierw skonsultujmy się z weterynarzem.

ReklamaZwierzę w podróży? Nie sam miód  3

Zwierzę w podróży? Nie sam miód  4


Aby mruczały
Większość kotów stanowczo nie lubi jeździć samochodem. Najwłaściwszym miejscem będzie transporter umieszczony na tylnym siedzeniu. Najlepiej przypiąć go do siedzenia. Na rynku są także miękkie bawełniane torby, dobre na bardzo krótkich dystansach i przeznaczone jedynie dla małych, spokojnych kotów. Poza komfortem i bezpieczeństwem zwierzęcia dobrze jest zadbać także o tapicerkę. Zdenerwowany kot linieje. Jeśli zwierzę podróżuje przypięte do pasów bezpieczeństwa, można rozłożyć w samochodzie ochronną matę. Sierść z tapicerki świetnie usuwają specjalne czyściki z wymienną rolką.

Kot to raczej domator
Niektóre kocie rasy, jak ragdoll lub kot tonkijski, lubią zmiany otoczenia. Dotyczy to także ras pierwotnych (jak norweski leśny czy maine coon). Ale to wyjątek, który potwierdza regułę: kot to raczej domator i przyzwyczaja się do jednego miejsca. Kot podróżnik powinien umieć chodzić na smyczy, przychodzić na wołanie, nie obawiać się psów, lubić jazdę samochodem i akceptować transporter. Jeśli kot jest bardzo bojaźliwy, zostawmy go w domu pod opieką kogoś zaufanego albo w dobrym hotelu dla zwierząt.

Za granicą
Turyści wybierający się za granicę muszą zabrać paszport zwierzaka z ważnymi szczepieniami oraz wpisem o oznakowaniu czipem z odpowiednim zaświadczeniem uzupełnionym przed samym wyjazdem przez lekarza weterynarii (każdy kraj ma odrębne wymagania odnośnie wwozu zwierząt). Nie zapomnijmy o zabraniu książeczek zdrowia zwierzaków.

Dawid Majer


Krajowa Izba Lekarsko-Weterynaryjna wydaje paszporty dla zwierząt towarzyszących podróżnym za pośrednictwem izb okręgowych i lekarzy weterynarii. Informacje o lecznicach, w których są wydawane paszporty dla psów, kotów i fretek będą zamieszczone na stronach internetowych Krajowej Izby Lekarsko-Weterynaryjnej oraz Głównego Inspektoratu Weterynarii: www.vetpol.org.pl oraz www.wetgiw.gov.pl

Zwierzę w podróży? Nie sam miód  5


Rzecz o smyczy

Pies zdechł. Nareszcie jesteśmy wolni. Teraz wreszcie możemy jechać dokąd chcemy...

Taką informację przeczytałem kiedyś na amerykańskim kamperze, którym podróżowało po Europie pewne sympatyczne małżeństwo. Niestety, jest w tym dużo racji. Pies, odwieczny przyjaciel człowieka, nie jest zabawką, którą wpakujemy do walizki czy plecaka i bawimy się nią, gdy najdzie nas na to ochota. To stworzenie nie powie nam wprost, że mu niewygodnie, za gorąco, boli łeb czy brzuch. Nie rozumie dlaczego całymi godzinami musi siedzieć w samochodzie lub być przywiązane smyczą do haka holowniczego. Nie rozumie dlaczego na promie nie ma trawy, w którą załatwia codziennie swoje fizjologiczne potrzeby i musi z tego powodu cierpieć...

Decydując się na podróż z psem, spotkamy się z wieloma ograniczeniami, o których wcześniej nie pomyśleliśmy. Z psem nie wejdziemy przecież do muzeum, na plażę, do restauracji czy na teren parku narodowego. Choć nasz pies - a ściślej kilkuletnia suczka bokserka o dźwięcznym imieniu Zuzia - przemierzył z nami kamperem kawał świata, to wiem, że gdyby miała wybierać, wybrałaby z pewnością swoje ulubione podwórko pod  domem i codzienne plotki z psimi kolegami i koleżankami. Pomimo że ma swój paszport, miejsce do spania na ulubionym kocyku pod stolikiem, komplet kamperowych misek, różnej długości smycze, obrożę i kaganiec - wyprawy po świecie niewiele ją interesują. Nigdy nie skarżyła się na niewygody szczerząc ze złości kły... ale wiem, że czasem była zmęczona naszymi turystycznymi zachciankami i gdyby mogła, sprawiłaby nam niezłe lanie.

Zwierzę w podróży? Nie sam miód  6

Na pewno kotek będzie chciał przebywać blisko nas podczas podróży samochodem - jednak nie jest to rozsądne rozwiązanie.

Bez wątpienia pies spełnia jednak w podróżach swoją niezaprzeczalnie ważną rolę. Jest stróżem mienia, biologicznym autoalarmem i psychicznym wybawicielem. Nasz sen w szczerym polu czy na podejrzanym parkingu w kamperze, którego on pilnuje jest zdrowy i spokojny. To pies pierwszy zwietrzy niebezpieczeństwo i postawi załogę na równe nogi. To pies odstraszy włamywaczy, ciekawskich a bardzo często... policję czy innych mundurowych zaczepialskich. Pozostawiając go w kamperze na czas zwiedzania czy  krótkich turystycznych eskapad jesteśmy spokojni, że po powrocie zastaniemy pojazd w tym samym miejscu, nienaruszony i omijany z daleka przez żebraków.

Pies ma również specyficzny dar rozpoznawania ludzi. Warczy, gdy spotka tego o złych zamiarach i macha ogonkiem do każdego przyjaciela. Jest idealnym barometrem dnia następnego. Gdy często śpi i jest leniwy - trzeba odszukać parasole i przygotować ciepłe kurtki. Gdy rozpiera go energia, planujmy pogodne piesze wyprawy. To prawdziwy kompan caravaningowych zlotów, spotkań i karawan. Tutaj kamperowe ciocie i wujkowie rozpieszczają smakołykami, głaszczą, każą siadać, leżeć, rzucają patykami, pozwolą pospać we własnym łóżku czy napić się wody z ludzkiego talerza.

Być albo nie być... Mieć czy nie mieć, podróżować z nim czy nie? Oto jest pytanie! „Pies zdechł. Wreszcie jesteśmy wolni”...  myślę jednak, że nie na długo. Kto raz zajrzał w psie oczy, ten prędzej czy później przygarnie następnego. Kto choć raz będzie musiał sprzątać psie odchody chodząc po kempingu z łopatką i woreczkiem, spacerować w obgryzionych butach i poszarpanych skarpetkach - z pewnością będzie w  rozterce.

Kazimierz Kluska

Emmy kłopoty z paszportem


W listopadzie zeszłego roku udaliśmy się z naszą suką Emmą do przychodni weterynaryjnej, z pytaniem co musimy zrobić, aby spokojnie podróżować po Europie. Niezbędny jest paszport dla zwierzęcia domowego (Pet Passport) a w nim wpisany numer chipa, który jest wszczepiany pod skórę za uchem po lewej stronie i jest identyfikatorem zwierzęcia, aktualne szczepienie przeciwko wściekliźnie (tego akurat zawsze pilnujemy). Konieczne było również pobranie krwi, której próbka wysyłana jest do analizy w zatwierdzonym przez Unię Europejską laboratorium - w celu przeprowadzenia testu serologicznego na wściekliznę. Przychodnia, po ponad 3 tygodniach, poinformowała nas, że stosowny certyfikat otrzymamy. Dokument ten wystawiony został w Niemczech. Poinformowano nas, że z tym paszportem możemy od razu podróżować po Europie - z wyjątkiem Irlandii, Wielkiej Brytanii, Norwegii i Szwecji – czyli czterech krajów, w których wymagana jest 6-miesięczna karencja od wystawienia certyfikatu. Ponieważ do Irlandii wybieraliśmy się na początku lipca, a więc już po półrocznej karencji - uznaliśmy, że... wszystko mamy załatwione. Oczywiście szczepienia przeciwko kleszczom i odrobaczanie są wykonywane sukcesywnie i wpisywane do książeczki zdrowia psa (Book of Health), która jest sporządzona w językach polskim i angielskim. Do portu promowego w Calais przybyliśmy 8 lipca 2008r. około godz.13. Ponieważ prom mieliśmy wykupiony na godzinę 2.45,  9 lipca - spokojnie zwiedzaliśmy okolicę. O pierwszej w nocy udaliśmy się do Travel Office, zgłaszając zgodnie z ogłoszeniem jakie tam wisiało, że jedzie z nami pies. Obejrzeli nasz dokument o opłaceniu promu w Orbisie i wysłali nas do Check-in, czyli odprawy na prom. Francuska policja zerknęła do kampera i nas przepuścili.

Zwierzę w podróży? Nie sam miód  7

Zwierzęta na czas podróży można również zapinać w specjalne pasy.

Passport is wrong - powiedziała natomiast pracownica przy bramce odprawy promowej. Dowiedzieliśmy się, że musimy mieć aktualne szczepienia przeciw kleszczom i odrobaczanie dokonane przez francuskiego weterynarza oraz wpisane do paszportu. Pokazałem jej te badania w książeczce zdrowia psa, lecz to do niej nie przemówiło. Klinika? Czynna od 8 rano... Ale mało tego - od momentu zaszczepienia karencja wynosi 24 godziny. A przekroczyć granicę musimy nie później jak w ciągu 48 godzin!

Na pytanie co z wykupionymi promami, bo nie tylko chodziło o prom do Dover ale również do Irlandii następnego dnia - usłyszeliśmy, że musimy je „przebukować” w... lubelskim oddziale Orbisu. Spytano nas jeszcze, czy mamy GPS. Po potwierdzeniu - dostaliśmy wizytówkę kliniki weterynaryjnej w Calais. Bez GPS w życiu bym tam nie trafił. W klinice recepcja rozmawia tylko po francusku, my - nie. A więc - kolejny telefon do lekarza naszej przychodni, który zna francuski.

Efekt końcowy:
1. Sunia zostaje zaszczepiona 9 lipca o godz. 8.30 - 55 euro;
2. Przebukowanie promu z Wielkiej Brytanii do Irlandii o 1 dobę - 67 euro;
3. Ponowny zakup biletu na prom do Dover na 10 lipca 10.30 - 64 euro (pierwotny kosztował 45 euro);
4. Opłata za psa - 45 euro (o czym wcześniej też nie wiedzieliśmy)
5. Jedyny „plus” tej przygody to możliwość (przymusowa) zwiedzenia Calais i okolicy w ciągu tych 24 godzin karencji od szczepienia.

Włodzimierz Bobowski


06.07.2009
Obserwuj nas na Google News Obserwuj nas na Google News