Dwie grupy ze szczecińskiego Camper Clubu postanowiły odwiedzić niemieckie miasto Schwerin, którego historia silnie wiąże się z dziejami Słowian. Był to wypad trzydniowy – między 11 a 14 czerwca.
W poprzednim numerze „Polskiego Caravaningu” pisaliśmy o wycieczce Camper Clubu Szczecin (www.camper-club.pl) do Saksonii i Szwajcarii Czeskiej, w której uczestniczył również zaprzyjaźniony z naszą redakcją kamperowy obieżyświat z Gdyni - Medard Formela. Tym razem opisujemy wyjazd caravaningowy do Schwerina. Nasz podróżnik w tej wyprawie nie wziął udziału – przygotowuje się obecnie do większej wyprawy na Bałkany. Do Niemiec pojechało łącznie 10 załóg, wycieczka rozpoczęła się w Pasewalku. Sznur kamperów jechał lokalnymi drogami Meklemburgii-Vorpommern, które prowadzą wzdłuż lasów i jezior Pojezierza Meklemburskiego. Schwerin przywitał ich deszczem, chłodem i wiatrem - lato dopiero się zaczynało.
Karawana w drodze.
Postój
Wyprawa CCS zakotwiczyła na nowym Campingu Feriendorf Muess Alte Crivitzer na Landstraße 6 (53°35’59.86”N 11°28’41.28”E ). Miejsce to znajduje się 6,5 km od centrum miasta. Koszt dobowego pobytu z toaletami oraz prądem dla dwóch osób to 10 euro, a więc wyjątkowo tanio. Gospodarz ośrodka udostępnił szczecinianom wielki namiot, dzięki czemu mogli biesiadować wieczorami i nocami.
Na miejscu - przesiadka z kampera na rower.
Caravaningowi rowerzyści
Na miejscu poruszano się głównie rowerami. Dzień po przyjeździe spenetrowano okolice. Cykliści dojechali do zamku w Schwerinie, głównej atrakcji miasta, część zaś udała się także do tamtejszego zoo. Pogoda się poprawiła, więc pozostały czas wykorzystano na objechanie linii brzegowej. Atrakcjami były liczne zatoczki, w których jest dużo willi i pałacyków. Koniec wycieczki wszyscy uczcili tradycyjnym grillem na kempingu.
W XIX w. zamek został przebudowany na wzór renesansowych zamków we Francji. Uchodzi dziś za jedno z najważniejszych dzieł architektonicznych romantycznego historyzmu.
Tajemniczy rezydent
Petermännchen to duch zamku w Schwerinie. Miejscowa legenda głosi, że mieszka on w sklepieniach piwnic, które siecią korytarzy były dawniej połączone z zamkiem Petersberg w Pinnow, gdzie pracował za życia jako kowal. Z wyglądu - podobny do krasnoludka. Chodzi z latarnią, mieczem i pękiem kluczy. Petermännchen ma rzekomo karać złodziei i intruzów żartami, plagami, torturami oraz zmuszać ich do ucieczki. Ludzi uczciwych zaś nagradzać. Budził również żołnierzy, gdy ci zasypiali pełniąc nocną wartę. Na licznych uroczystościach w mieście spotkać można osoby przebrane za postać Petermännchena, który jest traktowany jak miejscowa maskotka.
Medard Formela znów rusza w trasę
Bohater licznych naszych artykułów a zarazem osoba, której wyprawom caravaningowym patronujemy, wybiera się pod koniec lipca w kolejną podróż. Tym razem jedzie na Bałkany.
Planowana trasa to: Węgry, Serbia, Czarnogóra, Macedonia, Grecja, Albania, Chorwacja, Bośnia i Hercegowina. Nasz współpracownik był już w tych rejonach, chce jednak odwiedzić je raz jeszcze. Bo Europę Środkową należy odkrywać cierpliwie i samodzielnie – są to kraje dla turysty niezgłębione. Medard Formela rusza tam na przełomie lipca i sierpnia, a planuje wrócić około 23 sierpnia. „Polski Caravaning” zamieści relację z tej podróży.
Zamek jak z bajki
To obecnie siedziba parlamentu Meklemburgii-Pomorza Przedniego. Zabytek ma ponad tysiąc lat, a jego fundamenty zostały postawione jeszcze przez Słowian Połabskich. Jego wygląd zmieniał się na przestrzeni stuleci - aż do XIX wieku. Zamek odbija się w tafli jeziora Schweriner See. Latem przeżywa oblężenie turystów. Oprócz możliwości zwiedzania, czeka ich wiele atrakcji, m.in. obserwowanie dworzan w strojach z minionych epok.
Tekst: Dawid Majer
Zdjęcia: CCS