Półwysep Helski latem a Półwysep Helski zimą to dwa zupełnie różne miejsca. Miękki, gorący piasek przemienia się przemarzniętą bryłę ziemi, a znad morza zamiast ciepłą bryzą powiewa mrozem. Ale nawet w takich warunkach można miło spędzić czas, zwłaszcza dysponując kamperem, takim jak CI Elliot 64 XT – model 2017, który w Polsce mogliśmy przetestować jako pierwsi.
Od miłości do caravaningu nie bierze się wolnego, czy to lato, czy zima. Na półwysep ruszyliśmy pod koniec stycznia, nie zważając na temperaturę, która do najwyższych nie należała (od -5°C do 1°C). Na noc parkowaliśmy od strony zatoki, odmuchiwani przez silny południowo-wschodni wiatr. Ale rześkie kaszubskie powietrze nie było przeszkodą, zwłaszcza z takim dachem nad głową. Kampera użyczył przedstawiciel marki CI na Polskę, firma CamelCamp z Poznania.
Moc jest w nim silna
Elliot 64 XT to półintegra ze stajni Trigano. Pięć miejsc do spania, tyle samo do podróżowania – optimum przy blisko 7-metrowej długości pojazdu. Za bazę posłużył Ford Transit z debiutującą w ubiegłym sezonie 170-konną, 2-litrową jednostką pod maską. W parze z elastyczną, 6-stopniową manualną skrzynią biegów mieliśmy wrażenie jazdy nie dużym kamperem, a zwinną osobówką. Wyprzedzanie? Bez problemu. Większe wzniesienia? Pokonywane na bardzo dobry z plusem. Podczas naszego testu nie zdarzyło się, aby zabrakło mocy.
Ale ponieważ każdy kij ma dwa końce, zwróciliśmy uwagę, że jednostka wydaje się nieco głośniejsza niż konkurent ze stajni Fiata. Czas pokaże, jak zachowa się po kilku latach eksploatacji. Do testów dostaliśmy bowiem pojazd z zaledwie 65 km na liczniku, w czasie testu pokonaliśmy kolejne 580 km. Silnik dopiero się docierał, trzeba zatem wziąć poprawkę na wartość spalania (obecnie: 10,8 l/100 km), która z pewnością spadnie. Biorąc pod uwagę hałas spowodowany opływem powietrza i stabilność prowadzenia, za optymalną uznaliśmy prędkość 120 km/h. Jadąc autostradą, staraliśmy się jednak nie przekraczać 110 km/h – wówczas optymalne było zużycie.
Zaglądamy do środka
Spójrzcie na zdjęcia. Prawda, że zgrabny ten Elliot? Podoba nam się, jak skomponowany z szoferką Transita został przód zabudowy. Wygląd jest bez dwóch zdań nowoczesny, podobnie jak nowoczesny jest kokpit z wygodną, czteroramienną, multifunkcyjną kierownicą. Nie zabrakło tempomatu.
Głodni informacji na temat części mieszkalnej? Zacznijmy zatem od kuchni. Komora chłodząca 140-litrowej lodówki Thetforda podzielona jest na dwie części – górnej z zamrażalnikiem i szuflady dolnej (bardzo ciekawe rozwiązanie, dość rzadko spotykane w kamperach). Sterowanie: automatyczne, w zależności od dostępnego źródła zasilania (gaz, 12 V, 230 V).
Kuchenka, zlew, szafki – dwie wiszące, dolne wyposażone w praktyczne, pomagające utrzymać porządek w naczyniach i sztućcach szuflady. Aby zwiększyć część roboczą, producent zastosował opuszczany blat, rozkładany na otwór drzwi wejściowych. Nad lodówką z kolei znalazło się miejsce na szafkę z drzwiczkami otwieranymi na sufit, idealną pod telewizor z wysuwanym statywem (kamper przygotowany jest również do montażu anteny satelitarnej).
Przestronna łazienka
Zaskoczeniem jest łazienka, która mimo 7-metrowej długości kampera jest na tyle obszerna, że znalazło się w niej miejsce na oddzielny prysznic (ze słuchawką wspólną ze zlewem). Choć oddzielany jest drzwiami harmonijkowymi, te w czasie jazdy nie hałasują, co – jak wiecie – wcale nie jest normą. Nietypowym rozwiązaniem jest zamontowany na suficie kabiny wieszak na ręczniki, który ułatwia ich suszenie. Nieużywany składamy na sufit.
Pełna treść artykułu w najnowszym wydaniu "Polskiego Caravaningu".