Szwedzka marka Thule od lat jest synonimem jakości i użyteczności. Bagażniki, boxy, plecaki, wózki czy w końcu namioty – to całkiem spore portfolio. Ich produkty czy rozwiązania nierzadko nadają kierunki rozwoju dla reszty firm z branży. Czy tak również jest z ich namiotami dachowymi? Mając okazję sprawdzić najnowszy model Thule Basin, starałem się znaleźć odpowiedź na to pytanie.
Thule Basin (nr modelu 901017) to automatycznie rozkładany namiot dachowy, który pełni również funkcję bagażnika (boxu dachowego). To wyjątkowy hybrydowy system, z którym się jeszcze nie spotkałem, choć przyznam, że trudno być stale na bieżąco przy tak dynamicznym rozwoju branży. Rozłożenie namiotu za sprawą użytych siłowników trwa dosłownie minutę. Po odpięciu czterech zabezpieczeń oraz odblokowaniu dwóch zapięć (które można zamknąć na małą kłódkę, której nie ma na wyposażeniu) pokrywa górna podnosi się, tworząc przestronną, ładnie prezentującą się przestrzeń mieszkalną dla 2 osób. Rozłożony namiot ma wymiary 214 × 140 × 109 cm. Powierzchnia do spania jest oczywiście nieco mniejsza i wynosi 206 × 129 cm, niemniej pozwala komfortowo wyspać się dwójce dorosłych osób. Na wyposażeniu jest materac z pianki ze zdejmowanym pokrowcem dla zwiększenia komfortu. Jest naprawdę bardzo wygodny (mam porównanie z dwoma namiotami innych firm). Składanie także jest niezwykle proste i szybkie, choć zajmie już nieco więcej czasu, ponieważ materiał należy włożyć do środka i zapiąć zabezpieczenia. Mowa tu jednak o zamontowanym już na dachu samochodu namiocie (czyli na belkach). Z uwagi na wagę wynoszącą ponad 80 kg wstawienie go na dach auta oraz przymocowanie do belek specjalnymi zaczepami wymaga z pewnością siły oraz kilkunastu minut. Tak więc jednym z minusów tego namiotu jest z pewnością jego waga. Z drugiej strony zyskujemy sztywną i odporną konstrukcję, którą niezwykle łatwo i wygodnie rozkładamy. Warto wspomnieć, że Thule Basin jest kompatybilny ze wszystkimi modelami bagażników bazowych Thule Wingbar Evo. Zaczepy montuje się na dwa sposoby – w zależności od grubości belki bazowej, co sprawdzimy dołączonym do zestawu prostym przymiarem. W zestawie otrzymujemy także klucz z ogranicznikiem momentu obrotowego, dzięki czemu dokręcimy śruby z odpowiednią siłą. Po złożeniu namiot może pełnić funkcję eleganckiego boxu dachowego. Dzieje się tak dzięki opatentowanemu przez Thule systemowi zamka błyskawicznego, który pozwala na łatwe odpięcie w zasadzie całej części materiałowej namiotu i przekształcenie go w przestrzeń bagażową. Nie jest ona oczywiście zbyt głęboka, ale rozłożenie „na płasko” różnych bagaży po całej powierzchni boxu daje całkiem spore możliwości.
Podsumowanie
Na wstępie zaznaczę, że podczas testu stosowałem się do limitu prędkości wynoszącego 130 km/h oraz wartości obciążenia. Ponadto nie rozkładałem namiotu podczas wichury czy ulewnych opadów deszczu. Zatem nie przeszedł on testu w ekstremalnych warunkach, jednak w Beskidach i na Jurze sprawdził się bez zarzutów. Choć o ekstremie można mówić, bo nocowały w nim małe dzieci, a to już można traktować jako ekstremalne warunki. A na pewno jako sprawdzenie, czy aby wszystkie elementy są wytrzymałe i dobrze zaprojektowane. Thule Basin to bardzo dokładnie i przemyślanie wykonany namiot. Jest wytrzymały, wygodny, a przy tym niezwykle atrakcyjnie wygląda. Czy jest wart swojej ceny, która wynosi 16,5 tysiąca złotych? Myślę, że tak, bo w końcu Tule to marka premium, która od lat się ceni, ale oferuje w zamian wyjątkowo dobre produkty.
thule.com
www.facebook.com/thule
Artykuł pochodzi z numeru 4 (106) 2022 r. magazynu „Polski Caravaning”.
Chcesz być na bieżąco? Zamów prenumeratę – teraz jeszcze taniej i szybciej.