Małe kampervany mają swoich zwolenników, których nie przekonują argumenty, że „za tyle to by dużego kampera kupił”. Bo też nie o to w tego rodzaju autach chodzi.
W niewielkich pojazdach kempingowych chodzi bowiem przede wszystkim o to, że można z nich korzystać na co dzień jak z normalnych samochodów osobowych. Nie musimy więc mieć jednego auta do jeżdżenia do pracy i po zakupy, a drugiego na wyjazdy. Mały, sprytny kampervan wjedzie zarówno na parking podziemny z ograniczeniem wysokości do 2 m, jak i zapewni dach nad głową czterem osobom. Na miejsce wypoczynku dojedzie zaś szybciej niż każdy „prawdziwy” kamper.
Tym razem pod lupę „Polskiego Caravaningu” trafił samochód nazwany na cześć jednego z najważniejszych podróżników w historii świata. Mercedes-Benz Klasa V Marco Polo to pojazd z definicji wzbudzający emocje, których temperatura daleka jest od letniej. Z jednej strony niewielki kampervan, z drugiej auto sygnowane ogromną gwiazdą na grillu, która zobowiązuje do pewnego poziomu, jednocześnie windując oczekiwania. Z trzeciej niemałe pieniądze – jednak wiadomo, że gdy w grę wchodzi prestiż i luksus, budżet przestaje grać główną rolę.
Testy w jesiennej aurze
Ten klasyczny cytat wybitnie tu pasuje. Już przy wsiadaniu za kierownicę można zauważyć, że nie mamy tu do czynienia ze zwykłym samochodem i stanowczo bliżej temu vanowi do limuzyny niż do dostawczaka. Ultranowoczesna stylistyka kokpitu połączona z najwyższą jakością materiałów i wykonania robi wrażenie na kierowcy. Ogromny wyświetlacz, zapewniający dostęp do wszystkich możliwych funkcji i informacji pojazdu, jest czytelny, wyraźny i intuicyjny, a jego oświetlenie i kontrast wykluczają problemy z czytelnością nawet w pełnym słońcu, mimo braku klasycznego daszka. Lewa część ekranu to wirtualny kokpit z ciekawą, bogatą grafiką, obejmującą wszelkie informacje i funkcje niezbędne kierowcy. Prawa część zapewnia dostęp do pozostałych funkcji i ustawień samochodu, od obsługi telefonu, przez kompleksowe informacje o stanie pojazdu, przebiegu zużycia i potencjalnych usterkach, na obsłudze funkcji mieszkaniowych kończąc. Do tego dochodzi multimedialne centrum rozrywki, oparte nie tylko na komunikacji ze smartfonem. Ekran o przekątnej 12,3 cala może też na postoju służyć… jako telewizor, producent zadbał bowiem także o montaż tunera TV, umożliwiającego odbiór do 30 kanałów cyfrowych w standardzie DVB-T.
Współczesna motoryzacja jest już mocno zdigitalizowana, jednak trzeba przyznać, że należy się uczciwie przekopać przez całość interfejsu, by swobodnie korzystać ze wszystkich dobrodziejstw, które ma on do zaoferowania.
Pod ogromnym wyświetlaczem mamy do dyspozycji także kilkanaście eleganckich fizycznych przycisków oraz touchpad do poruszania się po prawej części ekranu, gdyby ktoś nie chciał go obsługiwać za pomocą dotyku. Na konsoli środkowej znajdziemy też ładowarkę indukcyjną, dwa złącza USB-C, wyjście zapalniczki oraz miejsce na dwa kubki. Próżno za to szukać dźwigni zmiany biegów, gdyż ta została zredukowana do niewielkiego przełącznika po prawej stronie kierownicy. Samo koło kierownicy naszpikowane jest dotykowymi przyciskami ułatwiającymi dostęp do funkcji przydatnych dla kierowcy. Do tego jest przyjemnie obszyte skórą, a w testowanym egzemplarzu podgrzewane. Pod palcami są także dostępne łopatki do manualnej obsługi dziewięciostopniowej skrzyni biegów, gdyby ktoś miał życzenie sterować jej pracą własnoręcznie.
Całość kokpitu jest podświetlona delikatnym światłem, którego kolor i nasycenie możemy regulować według własnych preferencji. Uzupełnieniem szczotkowanego metalu, drewna, lśniących wstawek na wysoki połysk i miłych w dotyku powierzchni mogła być tylko miękka, skórzana tapicerka. O niej da się powiedzieć tylko same dobre rzeczy: piękna, doskonale odszyta i wygodna.
Podsumowując opis przedniej, pasażerskiej części pojazdu, można bez najmniejszej przesady powiedzieć, że trudno będzie innym graczom na caravaningowym rynku przebić to wnętrze. Raczej spotyka nas tu nadmiar niż niedobór czegokolwiek. Decyzje, czy naprawdę potrzebujemy dodatkowej „myszy” na kokpicie i dotykowych przycisków na kierownicy, pozostawimy regularnym użytkownikom. Ale bajer jest!
Przygoda Mercedesa z mieszkalną wersją Marco Polo trwa już równe 40 lat. Pierwszy kamper spod znaku trójramiennej gwiazdy został zbudowany w 1984 r., na podstawie popularnego modelu T1, znanego w naszym kraju szerzej pod swojską nazwą „kaczka”.
W 1996 r. nową bazą zostało Vito i od tamtej pory Marco Polo jest związane z modelami Mercedesa, których nazwa zaczyna się na „V” – obecnie jest to po prostu Klasa V.
Aktualnie wszystkie Marco Polo wyposażone są w silniki wysokoprężne o pojemności 1950 cm3, dostępne w trzech poziomach mocy: 163, 190 i 237 KM.
Do testów trafiła nam się jednostka o największej z wymienionych powyżej mocy, do tego wyposażona w stały napęd na cztery koła. Ten czterocylindrowy silnik jest szalenie innowacyjny, ponieważ zarówno jego blok, jak i głowicę wykonano w całości z aluminium, a powierzchnię cylindrów pokryto powłoką Nanoslide, by ograniczyć wewnętrzne tarcia w silniku. Wprowadzono też wielościeżkowy układ recyrkulacji spalin łączący zawory wysokiego i niskiego ciśnienia. Wszystkie te zmiany sprawiają, że silnik ma nie tylko mniejszą masę, ale dzięki redukcji drgań i emitowanego hałasu charakteryzuje się też wyższą kulturą pracy.
Tyle technikalia. W praktyce cała ta technologia objawia się przyjemnym, zaskakująco cichym jak na diesla mruczeniem silnika, doskonałym przyspieszeniem i łatwo dostępną mocą, bowiem obiecane 500 Nm bardzo szybko czuć po wciśnięciu pedału gazu. Pozwala to na szybkie i swobodne pokonywanie czekających nas kilometrów oraz na bezpieczne wyprzedzanie wolniejszych uczestników ruchu. Silnik połączony jest z dziewięciostopniową, automatyczną skrzynią biegów, a liczba przełożeń sprawia, że ich zmiana odbywa się płynnie i niemalże niezauważalnie dla kierowcy. Zawieszenie AIRmatic i napęd na cztery koła dopełniają wrażenia komfortu, bezpieczeństwa i stabilności jazdy. Auto doskonale trzyma się drogi i jeździ jak marzenie. Bardzo łatwo jest zapomnieć, że jedziemy kamperem. W trasie czujemy po prostu wygodę V-Klasse, wspieraną przez najróżniejszych asystentów podróży i parkowania oraz widok 360°. O systemach wspierania kierowcy i bezpieczeństwa zaimplementowanych w Marco Polo można by napisać osobny artykuł – bez wątpienia jest to auto naszpikowane najnowszymi technologiami dostępnymi obecnie na rynku.
Urban Camper w pełnej krasie
A co z funkcjami mieszkalnymi? Cóż, pokusiłabym się tu o zmianę nazwy z „kamper” na „glamper”, ponieważ materiały, z których wykonana jest część mieszkalna we wnętrzu Marco Polo, sprawiają, że wygląda ona bardzo elegancko. Błyszczące szkło, listwy z litego aluminium i skórzana, dwudzielna, elektrycznie regulowana tylna kanapa przypominają nam, że przebywamy dalej w klasie premium. W bloku meblowym, który zapewnia nam większość funkcji bytowych, znajdziemy dwupalnikową kuchenkę gazową, zlewik z bieżącą wodą, 40-litrową lodówkę i szafki. Pod częścią kuchenną trzy przestronne szuflady, w tym jedna naprawdę duża, typu cargo, oraz szafkę zamykaną na drzwiczki przesuwne. Z tyłu obok kanapy znajduje się przestronna szafa na ubrania. Ostatecznego sznytu dodaje podłoga typu jachtowego, wykonana z jasnego drewna.
Pod kanapą znajdziemy jeszcze dość sporą szufladę, w której uda się zmieścić sporo rzeczy. Dyskusyjne jest natomiast jej wykonanie – cienki plastik nie tylko się wygina, ale też jego uroda wyraźnie odstaje od całej reszty samochodu. Patrząc na nią, szczerze zastanawiałam się, jak się tu znalazła. Po obróceniu przednich foteli tyłem do kierunku jazdy otrzymujemy zaskakująco przestronny salon, w którym przy podniesionym dachu można poruszać się w pozycji wyprostowanej. Komfortowo można więc uprawiać życie towarzyskie lub rodzinne.
Wieczorową porą
Kuchenka gazowa zasilana jest butanową butlą Campingaz, popularną w tym typie kampervanów, szczególnie w zabudowach fabrycznych, proponowanych przez kilka koncernów. Charakteryzuje się ona dużą wydajnością i szybkim przygotowywaniem posiłków. W ich przyrządzaniu i spożywaniu wewnątrz przydaje się niewielki przesuwany stolik, ukryty podczas jazdy między blokiem meblowym, w którym jest zamontowany, a kanapą.
Lodówka ma pojemność 40 l i można śmiało powiedzieć, że to dobry standard w tej klasie. Na plus zaliczyłabym jej wysokość, pozwalającą na wstawienie wysokich butelek z napojami, na minus brak koszyczka na mniejsze produkty spożywcze, co pomogłoby utrzymać w niej porządek. Zlew zapewnia bieżącą zimną wodę w ilości 40 l. Taką samą pojemność ma zbiornik wody szarej. To więcej niż przyzwoite wartości w pojeździe tych rozmiarów.
Oczywiście nie znajdziemy tu toalety, tę możemy sobie dostawić – miejsca, by ją trzymać w części mieszkalnej, jest pod dostatkiem. Zabraliśmy na nasz wyjazd niewielką toaletę chemiczną i mieściła się ona swobodnie, również przy rozłożonym łóżku dolnym. Co do prysznica, to jest on dostępny, ale na zewnątrz pojazdu. Latem można się wykąpać pod tylną klapą, gdyż tam wyprowadzona jest złączka prysznicowa. Nie jest to łazienka, ale jakaś opcja kąpielowa jest dostępna.
Kilka słów o ogrzewaniu. W Marco Polo zastosowano powietrzne ogrzewanie postojowe firmy Eberspächer, zasilane bezpośrednio paliwem z baku. Rozwiązanie to jest nie tylko niezawodne i wydajne, ale też bardzo wygodne dla użytkownika, wystarczy bowiem zadbać o pełny bak i nie musimy się martwić o to, że skończy nam się w środku nocy butla albo coś przymarznie. Sterowanie ogrzewaniem jest maksymalnie proste i intuicyjne, ponieważ wybieramy po prostu temperaturę, jaką chcemy mieć we wnętrzu, i tyle, o resztę dba termostat. Dźwięk wydawany przez ogrzewacz jest dobrze wyciszony, nawiew powietrza działa pozytywnie na proces zasypiania, jak każdy tzw. biały szum.
W zachowaniu komfortu termicznego wewnątrz pomagają też rozwijane rolety okienne. Są one solidnie wykonane i dobrze spełniają swoją funkcję. Mowa tu o roletach zamontowanych na stałe w oknach bocznych i w tylnej klapie. Gorzej wygląda sytuacja z zaciemnieniem kabiny kierowcy, tu bowiem dostajemy na wyposażeniu rodzaj zasłony, którą musimy sobie zamontować za pomocą rzepów i przyssawek na przednią szybę oraz okna drzwi kierowcy i pasażera. O ile dostarczona zasłona spełnia swoją funkcję, o tyle jej założenie nastręcza trochę kłopotu i nie wygląda ona szczególnie atrakcyjnie. Co więcej, po założeniu nie możemy swobodnie otwierać drzwi pasażera i kierowcy, co utrudnia dostęp do przestrzeni znajdującej się za obracanymi fotelami. Przestrzeń ta jest zaś wykorzystywana na postoju jako dodatkowe miejsce do przechowywania, a w tak małym wnętrzu każdy litr do wykorzystania się przydaje.
Ilość miejsca do przechowywania wewnątrz części mieszkalnej jest wystarczająca, bolączką Mercedesa jest przestrzeń w bagażniku. Jest on niewielki, zwłaszcza że to jedyne miejsce, w którym możemy schować meble kempingowe. Fabrycznie można zamówić dwa krzesełka i stolik montowane w specjalnej kieszeni pod łóżkiem w bagażniku, jednak to rozwiązanie sprawia, że wówczas miejsca zostaje już naprawdę niewiele. Jedyne, co możemy tu ugrać, to przesunąć tylną kanapę do przodu, bo uzyskać dodatkową przestrzeń za jej oparciem. W tylnej części bloku meblowego, dostępnej od strony bagażnika, znajdziemy jeszcze szafkę na narzędzia czy inne drobiazgi.
Widok na kamperpark z klifu
Przejdźmy do funkcji sypialnej. Łóżko górne wygląda niepozornie, bo na pierwszy rzut oka mamy cienki materacyk na płaskich sprężynach. Ale już drugi rzut oka zauważa, że za konstrukcję łóżka odpowiada Frolli, płaskie sprężynki zamontowane są na elastycznych deseczkach, a materac, choć wydaje się cienki, jest mięsisty i przyjemny w dotyku. Śpi się na nim doskonale! Skoro już jesteśmy przy górnym łóżku, rzućmy okiem na namiot. Ma on nietypowe, poziome usztywnienia, które uniemożliwiają całkowite otwarcie go, co ostatnio jest modne wśród producentów namiotów typu pop-top, za to składanie i rozkładanie namiotu jest dzięki tym fiszbinom zupełnie bezstresowe, bo nie ma takiej możliwości, by tkanina się przycięła i uległa uszkodzeniu. Sam materiał jest dość gruby i późną jesienią jeszcze całkiem dobrze utrzymywał ciepło wewnątrz. Namiot nie jest zaciemniony, co dla jednych będzie wadą, dla innych zaletą. Mnie się podobało, szczególnie o poranku, bo można sobie poleżeć i poczytać książkę.
Dolne łóżko znów z lekka powala technologią. Gdy przychodzi bowiem do rozłożenia kanapy, okazuje się, że ponownie pojawiają się przyciski do sterowania elektryką. I o ile pochylenie oparcia za pomocą silniczka bardzo nie dziwi, o tyle wypompowywanie powietrza z poduszek siedziska i oparcia robi wrażenie. Wszystko po to, aby fotele w pozycji „do jazdy” były wygodnie wyprofilowane, zaś po rozłożeniu w trybie „sen” powierzchnia materaca była idealnie równa. Na to kładziemy cienki, lecz znów zaskakująco komfortowy, dołączony przez producenta topper i możemy się udać na spoczynek.
Jednak największą petardą, jaką możemy odpalić w kwestii wyrównywania wszelkich powierzchni, jest możliwość wypoziomowania auta zaparkowanego na nierównym gruncie. Umożliwia to funkcja, do której zaprzęgnięte zostało zawieszenie pneumatyczne AIRmatic. Po spełnieniu szeregu warunków, niezbędnych do rozpoczęcia poziomowania, o których informuje nas wyświetlacz centralny, możemy rozpocząć procedurę wyrównania nadwozia. Żegnajcie, kliny!
Zarządzanie funkcjami mieszkalno-kempingowymi odbywa się za pomocą systemu MBAC, czyli Mercedes-Benz Advanced Control, który znajdziemy na głównym ekranie, będącego mózgiem MBUX (Mercedes-Benz User Experience). Jest to główny system multimedialny i jednocześnie centrum zarządzania całym pojazdem. MBAC dotyczy opcji mieszkalnych i istnieje też w wersji mobilnej aplikacji na smartfonie, dzięki czemu mamy do nich dostęp bez potrzeby używania ekranu głównego. Choć początkowo może się od tych literek zakręcić w głowie, to obsługa interfejsu jest całkiem intuicyjna i przyjazna, niektóre funkcje wręcz prowadzą użytkownika za rękę, pokazując listę czynności i odznaczając je na ekranie wraz z wykonywaniem poleceń. Widać, że całość została zaprojektowana z myślą o osobach, które będą korzystały z tego interfejsu, system jest przyjemny w obsłudze, poruszanie się po nim jest logiczne i intuicyjne, a grafiki estetyczne i czytelne.
Pozwolę sobie na odrobinę prywaty. Nie bez przyczyny test Marco Polo przez naszą redakcję przypadł właśnie mi. Od czterech lat dość intensywnie podróżuję z rodziną (2+2) bardzo podobnym pojazdem i mogę powiedzieć, że jesteśmy dość zaawansowanymi użytkownikami kampervana o zbliżonych rozmiarach. Do testu podeszliśmy jak do każdego weekendowego wyjazdu, by sprawdzić go w realnym użytkowaniu.
Samochód sprawdził się doskonale zarówno na trasie, jak i podczas pobytu na zlocie w winnicy. Jako pojazd Mercedes zachwyca wszystkim i największy malkontent nie będzie się tu miał do czego przyczepić. Auto doskonale się prowadzi, przyspiesza, informuje kierowcę o ograniczeniach prędkości i zachowuje dystans od poprzedzających go uczestników ruchu. Kamera 360° nie tylko pomaga w manewrach – z parkowaniem możemy się całkowicie zdać na Marco Polo. Kultura pracy silnika i skrzyni biegów również nie pozostawia niczego do życzenia. Jest cicho, stabilnie, wygodnie, a jak trzeba, to szybko. Wszystko to przy bardzo rozsądnym zużyciu paliwa.
Jako mieszkanie wnętrze jest dość ergonomicznie zaplanowane, ilość miejsca do przechowywania jest przy tym rozmiarze nadwozia optymalna, wykończenie zaś jest solidne i wręcz luksusowe. Jest kilka rzeczy, które można by poprawić, takich jak szuflada pod tylną kanapą czy zasłona przednich szyb, jednak są to detale, które nawet nie tyle psują ogół wrażeń, co nie do końca pasują do całej reszty. Największym mankamentem jest niewielki bagażnik. Nie zmienia to faktu, że czteroosobowa rodzina nie tylko się tam mieści, ale może też całkiem wygodnie funkcjonować.
Cena cennikowa testowanej przez nas konfiguracji to ok. 550 tys. zł. Uważam, że dyskusje, czy to tanio, czy drogo, są zupełnie bezsensowne, bowiem jak caravaning długi i szeroki mamy różne potrzeby, budżety i preferencje. Za tę cenę otrzymujemy od Mercedesa świetny pojazd do jazdy codziennej i na trasie, do tego komfortowe wnętrze mieszkalne na wyjazdach, doprawione sowicie luksusem, wszelkimi udogodnieniami, jakie aktualnie są dostępne na rynku motoryzacyjnym, i prestiżem sygnowanym srebrną gwiazdą. To auto znajduje swoich amatorów i są oni zadowoleni z wyboru, co po wykonanym teście zupełnie mnie nie dziwi.
Manuela Warzybok
Artykuł pochodzi z numeru 6 (120) 2024 r. magazynu „Polski Caravaning”.
Chcesz być na bieżąco? Zamów prenumeratę – teraz jeszcze taniej i szybciej.