Peugeota Riftera po raz pierwszy na żywo zobaczyłem jakiś czas temu na poznańskich targach. Obejrzałem go wtedy pobieżnie i pomyślałem – partner kombivan po lifcie, i poszedłem dalej. Wtedy nie wiedziałem, jak bardzo się myliłem.
Kiedy zadzwonili do mnie z Peugeota z propozycją testu riftera, bardzo się ucieszyłem. Lubię peugeoty, moim pierwszym samochodem był 309 GTI, za młodu startowałem nim w KJS. Dorosłem, pojawiła się rodzina, a moje preferencje motoryzacyjne ewaluowały. Uwielbiam samochody terenowe i SU-y. Patrząc na rozwój SUV-ów i crossoverów, pomyślałem kiedyś, że powstaną „SUVANY”, tylko patrzeć, jak ktoś zaprezentuje terenówkę z przesuwanymi drzwiami.
Pierwszego szoku doznałem w Dusseldorfie, gdzie Peugeot pokazał terenowego riftera z namiotem dachowym i napędem 4×4 opracowanym przez Dangela. Rifter zaskoczył mnie drugi raz w Warszawie, kiedy zobaczyłem, jaką wersję odbieram. Podwyższony GT Line, z błotnikami zabezpieczonymi listwami z czarnego matowego plastiku wyglądał bardzo bojowo. Na centralnej konsoli od razu zobaczyłem pokrętło systemu Grip Control znane z innych uterenowionych modeli koncernu PSA. Pomyślałem, że to nie jest zwykły kombivan, tylko kubistyczny rasowy crossover.
Nie ma co ukrywać, że rifter ma dostawczego brata partnera, na którego bazie powstał. Koncern zdecydował się na inną nazwę, bo są to tak naprawdę dwa różne samochody. Rifter został wyposażony w otwieraną do góry tylną klapę, z niezależnie otwieranym oknem. Po obu stronach zamontowano przesuwane drzwi – jeszcze nigdy nie spotkałem się z tak lekką ich pracą. Mało tego, okna w tych drzwiach są otwierane eklektycznie, a szyba opuszcza się jak w „normalnym” samochodzie.
Nowy Peugeot Rifter to wzór modułowości: składany fotel pasażera, kanapa dzielona w proporcji 1/3-2/3 lub trzy niezależne, chowane w podłodze siedzenia w drugim rzędzie. Ustawny bagażnik ma imponującą pojemność od 775 do 3500 l. Otwierana tylna szyba i płaska podłoga sprawiają, że pakowanie i opróżnianie bagażnika jest łatwe i bardzo wygodne.
Wnętrze jest przepastne. Z przodu lekko kubełkowe fotele wersji GT Line dobrze trzymają ciało na zakrętach. Oba fotele wyposażone były w podgrzewanie, a kierowcy dodatkowo w regulację wysokości. Na tylnej kanapie składającej się z trzech niezależnych foteli zamontujemy bez problemu nawet trzy foteliki – każdy ma isofix. Przed skrajnymi miejscami po obu stronach możemy otworzyć stoliczek, zamontowany do oparć przednich foteli, a drobiazgi schować do małych luków pod nogami.
podstawowe dane techniczne
Trzeba przyznać, że ten model niewiele pali. Poza miastem, przy 90 km/h bez problemu można osiągnąć wynik 4,8 l/100 km. Na autostradzie, przy większych prędkościach spalanie potrafi wzrosnąć do 8 l, ale nie ma co się dziwić przy tak dużym nadwoziu. Średnio w całym teście miasto, autostrada, góry samochód spalił 6,9 l/100 km. My uznajemy to za bardzo dobry wynik, szczególnie że na autostradzie peugeot nie był zawalidrogą.
Testowaliśmy riftera w zaśnieżonym Zakopanem, śliska nawierzchnia tylko raz spowodowała, że mieliśmy problem z ruszeniem pod górkę. Mimo opon zimowych, auto bezradnie kręciło kołami w miejscu. Chciałbym napisać coś dobrego o Grip Contol, ale jak już kiedyś wspominałem, nawet najlepsza elektroniczna „szpera” nie zastąpi napędu na cztery koła.
W najwyższej wersji wyposażenia GT Line dach panoramiczny Zenith wykonany jest ze szkła, a pod nim, we wnętrzu umieszczono system schowków. Wnętrze podświetla duży długi LED-owy neon, którego jasność możemy regulować w menu ustawień samochodu. Rifter i jego bracia produkowani są też w długiej, 7-osobowej wersji, która oferuje jeszcze więcej miejsca. Jest cień szansy, że Peugeot zdecyduje się na seryjną produkcję riftera 4×4. Na stronie Dangel.com znajdziemy co prawda konfigurację napędu 4×4 tylko do dostawczego partnera, ale może jest to zabieg celowy. Peugeot Rifter w testowanej wersji 5-osobowej mógł holować przyczepę hamowaną o dmc 1300 kg, to samo auto z manualem – 1500 kg. My na razie cieszmy się z rozwoju tego segmentu, ewolucji kombivanów i ich niesamowitych możliwości.
Foto: J. Kawecka, M. Wnuk.
Artykuł pochodzi z numeru 2 (87) 2019 r. magazynu „Polski Caravaning”.
Chcesz być na bieżąco? Zamów prenumeratę – teraz jeszcze taniej i szybciej.