artykuły

podrozePODRÓŻE
ReklamaBilbord Ubezpieczenia
Przybytek hazardu w San Remo
Przybytek hazardu w San Remo

Lazurowa zima Monako, Cannes, St. Tropez

Czas czytania 7 minut

Grand Prix Monako to ikoniczny dla fanów Formuły 1 wyścig, którego trasa przebiega ulicami Monte Carlo i La Condamine. Złota Palma przyznawana podczas festiwalu filmowego w Cannes to z kolei marzenie wielu aktorów, reżyserów, filmowców. Tymczasem w klimacie kinowym, daleko nie szukając, łatwo tu natrafić na pamiątki po żandarmie z St. Tropez, czyli kreacji nieodżałowanego Louisa de Funès’a. A więc południe Francji i Włochy.

Od dłuższego czasu, na pytanie: „czy jechać” stawiane przez naszych klientów, wskazujących jednocześnie Lazurowe Wybrzeże, Cinque Terre, odpowiadamy: tak! Warto je zobaczyć, ale poza sezonem. Kiedy najlepiej? Na pewno nie w typowo wakacyjnym okresie (lipiec – sierpień), a raczej w okolicach stycznia, lutego lub marca. Wtedy jak najbardziej! Będzie to zawsze idealna alternatywa dla krajowego braku słońca i ulicznej pluchy. Można jeszcze próbować podróży w okresie od połowy września do listopada, pamiętając, że to już jesień i krótsze dni. Byliśmy w tych okolicach kilkukrotnie latem i zimą, więc porównanie na podstawie doświadczeń wypada zdecydowanie na niekorzyść lata.
Po pierwsze: tłum ludzi napotykany wszędzie: na plażach, parkingach, kempingach, deptakach, w restauracjach czy okolicy zabytków. Towarzyszy temu prawie 100% pewności włamania do samochodu, czego doświadczyliśmy na własnej skórze, podobnie jak wielu naszych klientów. Do tego wywindowane ceny. Komfort przemieszczania się i zwiedzania – żaden. Znając realia, pewnej zimy postanowiliśmy zawitać w te okolice z końcem stycznia i to był strzał w dziesiątkę! Nasz „pierwszy raz” miał miejsce prawie 10 lat temu, ale tak nam się spodobało, że obecnie co roku staramy się spędzić choć parę dni na południu Francji i liguryjskim wybrzeżu. Właśnie w okresie ferii zimowych, kiedy już zjedziemy z Alp, nasyceni nartami i śnieżnymi pejzażami.

ReklamaLazurowa zima Monako, Cannes, St. Tropez 1
Kurs na wybrzeże
Już sam przejazd z północy na południe, kiedy minie się zawsze zamgloną, deszczową o tej porze roku Nizinę Padańską i skieruje koła w stronę wybrzeża – na Genuę, poprawia nastrój. Zbliżający się rejon śródziemnomorski budzi optymizm, a to dzięki pojawiającym się palmom, zimozielonym roślinom, błękitnemu niebu i wzrastającej temperaturze powietrza. Z reguły od lat pierwszym przystankiem jest dla nas Monako, gdzie mieszkają znajomi, których odwiedzamy co roku, aby potem ruszyć na dalsze zwiedzanie: Nicea, Grasse, Menton, St. Tropez, Cannes – by wymienić te najbardziej znane miejsca, ale także inne miasteczka, mniej „zadeptane”, a o tej porze roku niemal zupełnie puste: Roquebrune, Vence, Biot.
Zresztą co roku trafiamy w inne miejsca – co by nie powiedzieć, jest to region obfitujący w wiele interesujących punktów. I co najważniejsze – z wyjątkiem jednej zimy, pogoda nigdy nas nie zawiodła! W styczniu i lutym jest tu zazwyczaj tak ciepło jak u nas w kwietniu lub maju. Nie dziwię się zupełnie polskim pisarzom, artystom, którzy już w XIX w. podróżowali na Riwierę, gdzie spędzali zimę. Tak przyjemna temperatura sprzyja długim spacerom i błąkaniu się po średniowiecznych miasteczkach, których nie brakuje.
Co odważniejsi próbują plażowania i kąpieli w morzu… Na tych, którym znudzą się palmy i kwitnące już wiosenne kwiaty, czekają stoki narciarskie: Isola 2000 we Francji i Limone Piemonte we Włoszech.

ReklamaLazurowa zima Monako, Cannes, St. Tropez 2
Postój w San Remo
Szczególnie dobrze zapisały się w naszych wspomnieniach ferie z 2020 r., spędzone tym razem głównie po stronie włoskiej. Spędziliśmy 3 noce w San Remo, parkując kampera nad samym brzegiem morza, w otoczeniu innych caravaningowców, zyskując tym samym widok i wrażenia, których nie otrzymalibyśmy w takim natężeniu w żadnym luksusowym hotelu. Przypadkowo trafiliśmy na odbywający się akurat festiwal muzyczny, który – jak się okazało – gromadzi tłumy widzów, co trochę utrudniało poruszanie się po mieście. Normalnie San Remo w zimie jest nieco opustoszałe, hotele wyludnione, ale na te kilka dni festiwalu zaczyna tętnić życiem i piosenką.
Niestety, widać że lata świetności i prosperity miasto ma już za sobą. Zresztą w porównaniu do grodu po francuskiej stronie to San Remo i Ventimiglia są zdecydowanie bardziej zaniedbane i brudne, co nie znaczy, że nie mają specyficznego uroku i zdecydowanie lepszego espresso niż przepłacone np. w Monako. Zatrzymując się przy kwestiach gastronomicznych, nawet nocując we Francji, na kolację zawsze jeździmy do Włoch. I jak się okazało, robią tak również Francuzi. Wiadomo – o niebo smaczniej i taniej. Wieczorem w restauracjach słychać te języki w podobnej częstotliwości. Zauważyliśmy również sporo Włochów prowadzących bary i knajpki po stronie francuskiej, chociażby w Menton.

kampeRADY

  • Wybierając pomiędzy włoskim i francuskim espresso – stawiaj na to pierwsze, jest tańsze i smaczniejsze.
  • We Francji wino do posiłku to standard; zamawiając butelkę na stół, zachowasz się prawidłowo.
  • Dopuszczalna zawartość alkoholu we krwi to 0,5 promila; dla kierowców, którzy mają prawo jazdy krócej niż 3 lata, limit wynosi 0,2 promila.
  • System radarowej kontroli prędkości działa we Francji bardzo sprawnie.
  • Korzystanie z francuskich autostrad i dróg szybkiego ruchu jest płatne; przejazdy opłaca się zazwyczaj na bramkach.
  • Zimowe miesiące oferują średnie temperatury w okolicach 10-12°C; najniższe dla stycznia to 5-6°C.
  • Uważaj na lokalnego operatora telefonii w Monako; korzystając z jego usług, lepiej wyłączyć przesyłanie danych.
  • Największe parkingi Francji ograniczają dostęp kamperom, ustawiając bramki wysokościowe lub betonowe obniżenia nawierzchni.
  • W Monako znajdziesz elegancki podziemny parking dedykowany kamperom. 

Liguryjskie odprężenie
Będąc w tym regionie Włoch, grzechem byłoby oczywiście nie przejechać wybrzeża liguryjskiego, zahaczając o tak znane miejscowości jak Portofino czy miasteczka na Cinque Terre. W każdym przewodniku opisują je jako miejsca typu „must see”, zaznaczając jednak, że są niemożebnie zatłoczone w sezonie letnim, a swobodne wjechanie do nich i zaparkowanie graniczy z cudem. W związku z tym w wakacje starannie je omijaliśmy, mimo iż niejednokrotnie przejeżdżaliśmy nieopodal.
Zimą postanowiliśmy skorzystać z okazji i w końcu tam zawitać. Przeczucie nas nie zawiodło, w ciągu kolejnych dni ferii odwiedziliśmy je wszystkie, wjeżdżając po kolei do pięknych liguryjskich miasteczek: Monterosso, Vernazza czy Corniglia. Zazwyczaj unikamy kempingów, zwłaszcza zimą, czasem trzeba jednak uzupełnić zapasy wody i wylać brudną. Wobec tego zatrzymaliśmy się na małym kamperparku kilka kilometrów przed Monterosso, pomimo że cały czas korzystaliśmy z bezpiecznych parkingów oznakowanych na park4night i punktów serwisowych dla kamperów. Nie muszę dodawać, że miasteczka są rzeczywiście urzekające i mogliśmy je podziwiać w kameralnych warunkach.

Cytryny i pomarańcze
Wybierając się w te rejony, warto również oddalić się nieco od wybrzeża. Mam tu zarówno na myśli Francję, jak i Włochy. Warto zwiedzić miejscowości, takie jak chociażby urocze Biot słynące z ceramiki, Vence, gdzie mieszkał i zmarł Witold Gombrowicz, lub pachnące perfumami Grasse. Podczas letniej „ekspedycji” niestety nie udało się nam znaleźć miejsca, aby zaparkować kampera, nie mówiąc już o noclegu. Musieliśmy obejść się smakiem i wrócić zimą.
Zresztą, jak powszechnie wiadomo, Lazurowe Wybrzeże, w przeciwieństwie do reszty Francji, nie jest przyjazne kamperom. Zimą sytuacja poprawia się, parkingi nie są zapełnione i bez większego problemu można znaleźć bezpieczne miejsce na noc. Po stronie włoskiej sytuacja jest jeszcze lepsza, a w San Remo działa całoroczny kemping, nie ma też tylu zakazów i ograniczeń co we Francji. Zimową porą można również liczyć na miejscowe atrakcje, jak chociażby festiwal cytryn i pomarańczy odbywający się w lutym w Menton. Przez szereg tygodni przygotowywane są platformy o różnych kształtach: domów, ludzi, zwierząt. Nadziewane są następnie pomarańczami i cytrynami, a każdego roku obowiązuje inny temat prezentacji, np. hollywoodzkie musicale. Gotowe konstrukcje paradują potem główną ulicą miasta. 

Rajdowy zakątek
Pod koniec stycznia odbywa się słynny Rajd Monte Carlo, a także Rajd Samochodów Zabytkowych, które potem można oglądać w pełnej krasie podczas ekspozycji w porcie w Monako.
Z rzeczy bardziej przyziemnych warto wspomnieć, iż dla turystów nastawionych na okazyjne zakupy jest to idealny czas, ponieważ startuje okres wyprzedażowy i można upolować różne dobra w atrakcyjnych cenach. Ponadto dla nas, przyjezdnych, zima to też okazja do obserwacji normalnego życia mieszkańców Monako, Nicei, San Remo, którzy latem zanika w natłoku turystów, a takie bądź co bądź spektakularne budynki jak kasyno w Monte Carlo czy pałac festiwalowy w Cannes wyglądają jak oblężone twierdze. Nie mówiąc o gigantycznych korkach w okolicach St. Tropez…
No cóż, nie mogę mówić za wszystkich, ale po zaznajomieniu się z Lazurowym – francuskim i włoskim – Wybrzeżem zimą i latem zdecydowanie wybieram zimę. Albo wczesną wiosnę. Tymczasem tak jak wszyscy czekam niecierpliwie na poprawę sytuacji, powrót normalnej turystycznej rzeczywistości, gdyż ciągle mam niedosyt wrażeń. Jest jeszcze sporo do zobaczenia…

Aleksandra Wadowska

Artykuł pochodzi z numeru 1 (98) 2021 r. magazynu „Polski Caravaning”.

Chcesz być na bieżąco? Zamów prenumeratę – teraz jeszcze taniej i szybciej.


Administrator13.03.2022 zdjęć 12
Obserwuj nas na Google News Obserwuj nas na Google News