Kompleks leczniczy Beelitz Heilstätten miał być z założenia samowystarczalny (i praktycznie był). Budowę rozpoczęto w 1898 roku; inwestorem była Berlińska Krajowa Ubezpieczalnia (powiedzielibyśmy dziś, że było to coś w rodzaju kasy chorych). Już w 1902 roku w sanatorium znajdowało się 600 pacjentów. Za to dzisiaj ... to miejstce naprawdę wyjątkowe. Jest jak kapsuła czasu, przechowująca ślady współczesnej historii Niemiec. Będąc w Niemczech, koniecznie trzeba je zobaczyc.
Beelitz-Heilstätten Znajduje się raptem 54km od Berlina, 20 od Poczdamu i nieco ponad 120km od granicy w Słubicach, Samochodem można tu dojechac trasą A9 Berlin-Lipsk-Norymbergia. Należy zjechać drugim zjazdem w kierunku Beelitz Heilstätten.
W latach 1905-1908 pojawiły się tu: poczta, w której można było zakupić widokówki z Beelitz Heilstätten, restauracja (która podobno karmiła tak dobrze, że ludzie z okolic specjalnie przyjeżdżali tutaj pod różnymi pretekstami na obiad), przedszkole, stajnia, warsztaty, sklep mięsny i piekarnia. Po zakończeniu drugiej fazy budowy (1905-1908) pojemność placówki wzrosła do 1200 łóżek. To właśnie w tej fazie, w 1907 roku, powstało słynne żeńskie sanatorium gruźlicze (Frauenheilstätte), zwane „Alpenhaus” (Dom Alpejski). Łącznie, w latach 1902-1926 w zakładzie leczniczym w Beelitz leczyło się 66 445 mężczyzn, 43 953 kobiety oraz 6 559 dzieci.
Sanatorium zostało jeszcze bardziej rozbudowane w 1928 roku. Pojawił się nowy szpital chirurgiczny, pralnia, a nawet małe centrum handlowo-rzemieślnicze z sześcioma zakładami: szewskim, mydlarskim, krawieckim, piekarnią i papierniczym. Istniała kręgielnia, a nawet ogródek piwny. Budowę kompleksu ostatecznie zakończono dopiero 9 lat przed wybuchem II wojny światowej i ostatecznie liczył 60 budynków rozsianych na 200 hektarach. Dzięki temu mógł przyjmować tysiące chorych jednocześnie. Cały kompleks poza sześćdziesięcioma budynkami, składał się również z sieci podziemnych korytarzy doprowadzających ogrzewanie oraz wodę.
Mimo, iż kompleks był, jak na ówczesne czasy, miejscem luksusowym, to był dostępny dla każdego, niezależnie od statusu materialnego. Leczyli się tam i żołnierze (armia Cesarstwa Niemieckiego podczas I wojny światowej, Wehrmacht w czasie II wojny światowej, po roku 45 kompleks stał się największym sowieckim szpitalem wojskowym), i cywile. Liczyło się zdrowie, a z tym przecież bywało różnie. Szczególnie w okresie, gdy gruźlica zbierała śmiertelne żniwo, a warunki życiowe nie należały do najłatwiejszych.
Architektura kompleksu miała służyć jak najskuteczniejszej terapii. Pokoje chorych były więc duże i jasne, a wspólne pomieszczenia, takie jak jadalnie, przypominały przestrzenne sale balowe. Głównymi architektami zespołu leczniczego byli Heino Schmieden, Julius Boethke oraz Fritz Shultz. Wspólnie pracowali nad nowoczesnym, zorientowanym na człowieka językiem architektury.
Beelitz-Heilstätten to nie tylko opuszczone sanatorium, ale również bajkowa ścieżka poprowadzona wysoko wśród koron drzew. To nie tylko zwyczajna atrakcja turystyczna, pozwalająca spojrzeć z wysoka na urokliwą okolicę i przestronne tereny leśno-parkowe. Kompleks leczniczy Beelitz powstał na obszarze 140 hektarów lesistego terenu. Wysokie zalesienie było kluczowe dla zapewnienia świeżego powietrza dla gruźlików. Zanim jeszcze pierwszy z budynków zakładu leczniczego został ukończony, wraz z pomocą ogrodnika z pobliskich cesarskich zespołów parkowych w Poczdamie, zostały utworzone zespoły ogrodowe dla pacjentów. Część lasu sosnowego została zintegrowana z zespołem parkowym. Jeszcze dzisiaj znajduje się na tym terenie 65 różnych gatunków drzew i krzewów.
Niesamowity park Baum und Zeit (Drzewa i czas), który nie tak dawno tu powstał, łączy siłę natury z potęgą opuszczonego sanatorium dla chorych na gruźlicę, goszczącego niegdyś nie tylko zwykłych robotników. Współczesne zdjęcia opuszczonego szpitala w Brandenburgii działają na wyobraźnię. Jeśli dorzucimy do tego historię, że leczył się tam sam Hitler, a pod koniec XX wieku grasował tam seryjny morderca, mamy idealny przepis na ciekawą atrakcję turystyczną zaraz za zachodnią granicą Polski.Ponad opuszczonym kompleksem „Drzewo i Czas”, pomiędzy koronami drzew, poprowadzono ścieżkę widokową, z której możemy podglądać, jak to czas i przyroda konsumują minioną świetność sanatorium. Ścieżka zajmuje północno-zachodnią część kompleksu Beelitz Heilstätten, czyli część przeznaczoną dla kobiet chorych na gruźlicę. Na jej terenie w koronach drzew znajduje się porośnięty drzewami od 1945 roku „Dom Alpejski”. Gdzieniegdzie nad koronami wystają dachy dawnego kompleksu leczniczego. Z niej rozciąga się widok na niekończącą się połać lasów Brandenburgii. Na górę można również wjechać dużą, przystosowaną do transportu wózków inwalidzkich windą. Na wysokości 23 metrów, wije się w koronach drzew ponad 300 metrów ścieżki widokowej. Najwyższą część starego uzdrowiska Alpenhaus, które w czasach swojej świetności doprowadziło do zdrowia wielu ludzi, stanowi taras widokowy, który znajduje się 36 metrów ponad ziemią. To niesamowite miejsce dla miłośników Urbexów.
Jeżeli chcecie zobaczyc niezwykłą siłę natury, pospacerowac ponad koronami drzew i przeżyc wyjątkową przygodę koniecznie wynierzcie się do kompleksu Beelitz Heilstätten.
Szczegóły dotyczące dojazdu, aktualności, ceny biletów znajdziecie na stronie https://derbarfusspark.de/der-park/