Żona, matka i prawa ręka w krakowskiej firmie Wadowscy Campery – p. Ola Wadowska opowiada o łączeniu hobby z pracą, sposobie na osiągnięcie zawodowego sukcesu, a także o podróżach całą rodziną.
„Polski Caravaning”: Jaką obecnie funkcję pełni Pani w firmie? Ola Wadowska: Bieżącymi sprawami zajmuje się mój mąż oraz wykwalifikowani pracownicy. Ja, z racji licznych obowiązków domowych, raczej jestem osobą wspomagającą – na co dzień dbam o uzupełnianie aktualności na naszej stronie internetowej (www.wadowscy.pl/kampery/), gdzie opisuję krótsze i dalsze wyjazdy, zarówno nasze, jak i klientów oraz ważne wydarzenia branżowe, w których jest nam dane uczestniczyć, np. targi. Ponadto pełnię rolę głosu doradczego męża przy zakupie nowych kamperów. Oprócz tego dbam o pewne sprawy „papierkowo-zestawieniowe” typu wypełnianie intrastatów, co jest może mniej interesujące, ale cóż poradzić...
Sezon uważamy za rozpoczęty – Słowacja, styczeń 2012.
„PC”: Od jak dawna pełni Pani tę funkcję? OW: W działalność firmy wciągnęłam się w 2005 r., wcześniej użytkowałam kampera tylko turystycznie.
„PC”: Czyli caravaning nie był wcześniej Pani zupełnie obcy? OW: Ależ skąd! Kocham podróże nie od wczoraj, a kamperem podróżuję już od... dziesięciu lat.
„PC”: Jak to się stało, że związała się Pani z branżą caravaningową? OW: Mój związek z tą branżą, z którą wcześniej nie miałam do czynienia, przyszedł niejako naturalnie. Od czasu, gdy w 2002 r. kupiliśmy pierwszego kampera (a był to Rimor na podwoziu Sprintera) i zaczęliśmy nim regularnie podróżować, następnym naszym krokiem stała się próba przekształcenia hobby w biznes. I tak w 2004 r. wystartowała wypożyczalnia i sprzedaż kamperów. Z każdym kolejnym rokiem działalność i nasza oferta powiększała się. A ponieważ nadrzędnym celem było dotarcie do coraz większej liczby klientów i rozpropagowanie tej formy spędzania wypoczynku, toteż w 2005 r. nawiązałam współpracę z waszym czasopismem, gdzie wielokrotnie mieliśmy okazję prezentować i opisywać nasze podróże oraz kampery. Można powiedzieć, że byliśmy w pewnym sensie jednymi z prekursorów rozwoju caravaningu na szerszą skalę, gdyż stosunkowo do niedawna był to sposób podróżowania niezbyt popularny w Polsce. Wielu ludzi wręcz nie wiedziało, co to jest auto kempingowe, mylnie kojarząc je z przyczepą lub nawet... z kempingiem! No i w rezultacie sporo bliższych i dalszych znajomych udało się nam „zarazić” ideą caravaningu.
„PC”: Czym Państwo się kierują, prowadząc swoją firmę? OW: Kiedy prowadzi się tego typu działalność, ważne jest, aby być wiarygodnym w tym, co się robi, a nie tylko znać techniczne szczegóły aut lub przyczep oraz ich ceny, ale faktycznie je użytkować. Niestety, sporo osób prowadzących podobny interes w rzeczywistości nie podróżuje kamperami, w związku z czym ma małe doświadczenie w ich eksploatacji.
„PC”: Co nowego mają Państwo w ofercie? OW: W tej chwili dysponujemy zarówno autami zupełnie nowymi, jak i dwu-, trzyletnimi. Szczególnie polecamy nowe kampery marki Pilote, np. półintegrowany z pięcioma miejscami do jazdy i spania oraz z alkową – dla sześciu osób. Zresztą zapraszam do odwiedzenia naszej strony, gdzie znajduje się pełna oferta. Generalnie nie jest łatwo polecić konkretny model kampera. Rodziny z dwojgiem lub trojgiem dzieci najczęściej wybierają auta z alkową, natomiast dla podróżujących w dwójkę stanowczo wystarczy półintegral. Decyduje tu liczba miejsc do jazdy i spania.
„PC”: Może nam Pani zdradzić, jakie są plany firmy na najbliższą przyszłość? OW: Cel? To oczywiście dalszy rozwój, zdrowa konkurencja, utrzymanie się na niełatwym polskim rynku...
„PC”: Jacy klienci zgłaszają się do Państwa? Może z racji położenia firmy, która – przypomnijmy – działa w Krakowie, dzwonią czy też przyjeżdżają do Wadowskich również ludzie z południa Europy? OW: Jeśli chodzi o wypożyczanie kamperów, naszymi klientami są głównie mieszkańcy Krakowa i Małopolski, natomiast kupujący rekrutują się już z szerszego obszaru – sprzedawaliśmy kampery i do Szczecina, i do Zakopanego. Z serwisem jest inna sprawa, bo tu już trafiają się zagraniczni turyści, którym coś po drodze się zepsuło.
„PC”: Czy sama posiada Pani kampera? OW: Nie mamy prywatnego kampera, co może trochę dziwić, ale pozwala nam to testować ciągle nowe modele aut i dzięki temu poszerzać naszą znajomość oferowanych produktów.
„PC”: Dokąd i z kim najczęściej Pani podróżuje? OW: Podróżujemy całą rodziną, czyli ja, mąż i dwójka dzieci. Nasze wyjazdy nie ograniczają się tylko do sezonu wakacyjnego – staramy się wyjeżdżać w ciągu roku, np. na długie weekendy, również zimowe. Już od lat tradycją jest, że mąż sezon narciarski kończy na przełomie marca i kwietnia, wojażując po Alpach, praktycznie codziennie „zaliczając” inny region narciarski.
„PC”: Czyli Państwa dzieci od urodzenia były „w drodze”? Nie buntowały się nigdy przed wakacjami spędzanymi w ten sposób? OW: Starszy syn miał półtora roku, kiedy pierwszy raz pojechaliśmy kamperem do Austrii i Włoch, a młodszy – 10 miesięcy. Dla naszych dzieci takie wyjazdy – na szczęście – ciągle stanowią nie lada atrakcję, zwłaszcza, że mają możliwość poznawania stale nowych aut. Poza tym, będąc mobilnymi, my – jako rodzice, możemy dostosowywać podróż do ich potrzeb i zainteresowań. Oczywiście jest tu niezbędny pewien kompromis...
„PC”: Która z podróży kamperem była najciekawsza? OW: Szczerze powiedziawszy, jak dotąd nie mogę uznać, aby którykolwiek nasz wyjazd był nieudany. Chyba jednak najmilej wspominam Korsykę, dokąd wracaliśmy 3 lata pod rząd (niejako przy okazji zwiedzając Sardynię) i za każdym razem odkrywaliśmy coś nowego, równocześnie powracając do paru ulubionych miejsc. Korsykę szczególnie polecamy na przełomie czerwca i lipca, kiedy jeszcze nie ma tam tłumu turystów i naprawdę można wypocząć. Ciekawym przeżyciem jest również kibicowanie Tour de France, na którą to imprezę miłośnicy kolarstwa przybywają głównie kamperami, towarzysząc jego uczestnikom z etapu na etap.
„PC”: Zapytam jeszcze o wymarzony domek na kółkach i cel podróży? OW: Jak już wspomniałam, nie mam ulubionego konkretnego modelu, aczkolwiek jest kilka prawie bliskich doskonałości. Lubię markę Pilote, której mocnym atutem są stosunkowo duże i wygodne łazienki oraz ciekawy design. Po kilku chudych latach na nogi stanął Weinsberg, oferując atrakcyjne cenowo i komfortowe kampery. Stosunkowo nieduże doświadczenie mam z przyczepami, ale w zeszłym roku wraz z całą rodziną mieliśmy okazję spędzić kilka dni ferii zimowych w dużej, dwuosiowej przyczepie Wilk, co bardzo dobrze wspominam i co zresztą opisałam na naszej stronie internetowej – zapraszam do lektury. Jeśli chodzi o nieeksplorowane dotychczas przez nas regiony, mnie osobiście od lat nęci Portugalia i Maroko.
Krewetki były pyszne! Gdzieś nad Atlantykiem... Francja, wakacje 2011.
„PC”: W takim razie życzę spełnienia marzeń. Po powrocie możemy liczyć na relację w „Polskim Caravaningu”? ;-) OW: Oczywiście, polecamy się!
Informujemy, że zaktualizowaliśmy naszą Politykę prywatności (dostępną w regulaminie). W dokumencie tym wyjaśniamy w sposób przejrzysty i bezpośredni jakie informacje zbieramy i dlaczego to robimy.
Nowe zapisy w Polityce prywatności wynikają z konieczności dostosowania naszych działań oraz dokumentacji do nowych wymagań europejskiego Rozporządzenia o Ochronie Danych Osobowych (RODO), które będzie stosowane od 25 maja 2018 r.
Informujemy jednocześnie, że nie zmieniamy niczego w aktualnych ustawieniach ani sposobie przetwarzania danych. Ulepszamy natomiast opis naszych procedur i dokładniej wyjaśniamy, jak przetwarzamy Twoje dane osobowe oraz jakie prawa przysługują naszym użytkownikom.
Zapraszamy Cię do zapoznania się ze zmienioną Polityką prywatności (dostępną w regulaminie).