artykuły

nasze-testyNASZE TESTY
ReklamaBilbord Ubezpieczenia

Testujemy najlepsze lodówki do kampera

Czas czytania 7 minut
Testujemy najlepsze lodówki do kampera
Kompaktowy wymiar kompresorowej lodówko-zamrażarki nie pozostawia złudzeń, że ten model idealnie pasuje do wnętrza pojazdów użytkowych, a konstruktorzy uodpornili CFX-40 na trudy eksploatacji (mowa o solidnych okuciach). 

Zawsze i wszędzie korzystać z walorów domowej lodówki na pokładzie dowolnego samochodu, czy tylko w dowolnie niesprzyjających wydajności chłodzenia szerokościach geograficznych – na kempingu, na jachcie, podczas eventów? Na warsztat nasza redakcja wzięła jedną z przenośnych lodówek WAECO CoolFreeze CFX. Wyniki testu są nader satysfakcjonujące.

Lodówki kompresorowe chłodzą niezależnie od temperatury zewnętrznej. Model CFX-40 należy do serii przenośnych lodówek WAECO CoolFreeze CFX, która obejmuje siedem modeli o pojemności od 26 do 85 litrów. Wszystkie mają funkcję chłodzenia i głębokiego mrożenia nawet przy ekstremalnie wysokich temperaturach zewnętrznych (izolację gwarantuje całkowite wypełnienie pianką poliuretanową, której grubość waha się od 40 do 50 mm!). Pokrywę zaopatrzono w uszczelkę dwuwargową, więc jej profil tworzy solidne zabezpieczenie przed rozhermetyzowaniem.

Dlaczego akurat ten model „padł ofiarą” naszego testu? 38-litrowa pojemność użytkowa wydaje się optymalnym wyborem dla wybrednych i jednocześnie uzurpujących sobie nieograniczoną swobodę, a też idzie w parze z nadal kompaktowymi gabarytami chłodziarko-zamrażarki (wymiary: 692 x 461 x 398 mm) i akceptowalną masą. 18,5 kg to nadal poręczny sprzęt, nawet gdy przyjdzie nam przenieść (np. z garażu do bagażnika samochodu) go w pojedynkę, acz CFX-40 zaopatrzono w dwa ergonomiczne uchwyty, by doposażoną w produkty żywnościowe sięgnąć... w dwójkę. Krótko mówiąc, model ten zdaje się potwierdzać założenia konstruktorów, by stanowił optymalny wybór dla posiadaczy pojazdów użytkowych.

ReklamaTestujemy najlepsze lodówki do kampera 1
Samochodowa lodówka kompresorowa mrozi do -22°C. Uwagę zwraca elektroniczny termostat. Ten gwarantuje tzw. miękki start (łagodny, bo energooszczędny rozruch kompresora), a także funkcję turbochłodzenia, gdy priorytetem staje się szybkie osiągnięcie zadanej temperatury. Jak bardzo efektywny to układ? Poczyniliśmy pewien test.

Amplituda 27°C w 20 minut

Test przeprowadziliśmy z użyciem miernika temperatury wyposażonego w sondę pomiarową, więc na bieżąco obserwowaliśmy zmianę temperatury wewnątrz zamkniętej komory. Odczyty dokonywaliśmy w odstępach 5-minutowych. Zanim uruchomiliśmy lodówkę, w jej otoczeniu panowała temperatura 19°C, a w komorze 17°C. Kompresor w CFX40 po upływie 5 minut obniżył temperaturę komory o 5,8°C – gdy mowa o odczycie sondy umieszczonej skądinąd na dnie komory, bo w tym samym czasie wyświetlacz na pulpicie sterowania informował o obniżeniu temperatury o 2°C. Co ciekawsze, już po upływie 14 minut sonda odnotowała, że na dnie lodówki panuje temperatura... zamrażania, podczas gdy wyświetlacz odnotował ten fakt dopiero po kolejnych 5 minutach! Temperaturę -10°C odnotowała nasza sonda po upływie 20 minut od momentu uruchomienia lodówki, więc w tak krótkim czasie różnica między najwyższą a najniższą temperaturą wyniosła aż 27°C! Z kolei temperaturę -22°C uzyskaliśmy po upływie 35 minut (od startu), acz w tym samym czasie wyświetlacz lodówki uparcie wskazywał „tylko” -19°C.

ReklamaTestujemy najlepsze lodówki do kampera 2
Wnioski? Potwierdziliśmy oczywiście nie tylko fakt, że niższa temperatura panuje w najniższej części komory, co po prostu dowiedliśmy, że cyfrowy wyświetlacz „nie nadąża” za skądinąd bardzo wydajnym kompresorem, a na pewno pomiar jego wskazań jest uśredniony. Krótko mówiąc, użytkownik może być pewien, że lodówka Dometic pracuje wydajniej, niż by nam się mogło wydawać. No dobrze, a jak w praktyce wygląda obniżenie temperatury produktów spożywczych?

Przyjemny dla oka szron

Kolejny test zrealizowaliśmy z użyciem dwóch woreczków na kostki lodu. Lodówka pracowała w trudniejszych warunkach, bo na zewnątrz, gdy temperatura w słoneczne południe sięgała 22°C. Do jej wnętrza, gdzie panowała najniższa temperatura (-22°C) trafiły wspomniane woreczki, by po upływie godziny i 45 minut nasza sonda – uprzednio umieszczona we wnętrzu jednego z woreczków, zasygnalizowała nam: następuje zamrażanie! Organoleptyczna ocena wiarygodności wskazań nie pozostawiała wątpliwości. Po otwarciu pokrywy wyraźnie dało się zauważyć formowanie kostek lodu. 

Dodajmy, że nasz test był o tyle trudniejszy, że na dnie lodówki umieściliśmy także... butelkę trunku wysokoprocentowego o objętości 0,5 litra, którego początkowa temperatura była bardzo dodatnia, więc kompresor miał o wiele trudniejsze zadanie, co też dało się zauważyć na samym początku naszej próby, bo wskazania na panelu podskoczyły o 3°C. Na marginesie dodajmy, że po 2 godzinach od inicjacji testu na ściankach butelki pojawił się przyjemny dla oka szron, a i kostki lodu były gotowe do użycia.

64 kWh przez okrągły rok pracy!

Wspomnijmy, że testowaliśmy sprzęt, który pewnie nie bez powodu w teście konsumenckim u naszych zachodnich sąsiadów uzyskał laur zwycięzcy roku 2014. Jury wiodącego magazynu caravaningowego w Niemczech doceniło niskie zużycie energii i doskonałą izolację w połączeniu z bardzo cichą pracą. WAECO CoolFreeze CFX 40, podobnie jak każdy inny model z rodziny kompresorowych, możemy zasilać ze źródła 12/24 V lub 100-240 V. Co ważne, bo w duchu „eko” czy też po prostu racjonalnego korzystania z energii, której przecież na pokładzie naszych „domów na kołach” nigdy za wiele – przenośne lodówki CoolFreeze wyposażone są w zintegrowany przekaźnik z uniwersalnym napięciem z funkcją przełączania priorytetowego. Oznacza to, że dzięki przełączaniu priorytetowemu następuje automatyczne przełączenie na zasilanie sieciowe, jeżeli urządzenie jest podłączone do sieci prądu przemiennego 100-240 V, również wtedy, gdy przewód przyłączeniowy 12/24 V wciąż jest podłączony.

Dodajmy, że mamy do czynienia z wybitnie energooszczędnym sprzętem, mowa bowiem o klasie A++, więc zapotrzebowanie energii to tylko 0,36 Ah/h przy temperaturze otoczenia +20°C i 0,64 Ah/h przy temperaturze otoczenia +32°C (wyniki, gdy we wnętrzu ma panować temperatura +5°C). Notabene, inżynierowie z firmy Dometic zadbali, by także nasz akumulator polubił lodówkę. Mowa o czujniku ochrony akumulatora. Jak działa? Jeżeli lodówka jest eksploatowana przy wyłączonym zapłonie w pojeździe, wyłączy się samodzielnie, gdy napięcie spadnie poniżej możliwej do ustawienia wartości (do wyboru jest poziom ochrony akumulatora: LOW, MED, HIGH), dzięki czemu napięcie wyłączeniowe przy zasilaniu 12 V to odpowiednio: 10,1 V; 11,4 V; 11,8 V.

Podczas testu... niefrasobliwego użytkownika

Ktoś zapyta: a co w sytuacji skrajnie awaryjnej? Sprawdziliśmy również bezwładność lodówki, czyli jej przydatność na sytuację, gdy zabraknie nam najważniejszego ogniwa. Poczyniliśmy taki test, podróżowaliśmy bowiem z lodówką, której umyślnie nie zasilaliśmy z gniazda 12 V. Dopiero po upływie 3 godzin temperatura komory podskoczyła z -22°C do 10°C, czyli zapanowały warunki idealne dla... dojrzałych owoców i warzyw, szczególnie łatwo psujących się jagodowych, np. jeżyn, malin, jagód czy truskawek. Taki eksperyment dowodzi, że izolacja lodówki jest wybitnym walorem sprzętu Dometic. Dodać wypada, że podczas „awaryjnego” testu drogowego CFX40 woziliśmy za fotelem kierowcy w samochodzie osobowym bez klimatyzacji podczas jednego z cieplejszych dni czerwca.

Skoro o sytuacjach zaskakujących mowa, dodajmy, że kompaktowy model kompresorowej lodówki marki Dometic skrywa gniazdo USB – rzecz przydatną, gdy zapomnimy np. ładowarki do naszego telefonu.

Podsumowanie i wnioski

Bardzo dobra izolacja i wydajny kompresor to bez wątpienia najważniejsze walory testowanego sprzętu, który zaskoczył nas wyjątkowo szybkim osiąganiem zadanej temperatury. Propozycja to bez wątpienia klasy premium, dopracowana w szczegółach i bardzo funkcjonalna. Niby drobiazg, ale gumowy element pokrywy świetnie się sprawdza podczas niecierpiących zwłoki czynności około kuchennych, a samą pokrywę można zamontować na zawiasach na przeciwnej stronie obudowy (np. z myślą o niezakłóconej cyrkulacji powietrza dla pracującego kompresora we wnętrzu auta i jednocześnie pożądanego dostępu do wnętrza lodówki).

Lodówka przenośna to urządzenie mobilne. Skoro mowa o sprzęcie, który cieszyć powinien szerokie grono zmotoryzowanych, to wydaje się celowe, by wyjmowany koszyk, który stanowi wyposażenie CFX40 producent zaopatrzył w jakieś sprytne mocowania – coś na kształt elastycznych (gumowych?) opasek. Naszym zdaniem, mając na uwadze choćby stan dróg w naszym kraju, dzięki takim nieskomplikowanym gadżetom podróżujący na pokładzie z lodówką skutecznie zapewnią sobie niezmącone wrażenia akustyczne. Wszak funkcja głębokiego zamrażania czy tylko chłodzenia testowanej przez nas lodówki kusi, by sprzęt ten traktować wszechstronnie, więc na co dzień może się przecież zdarzyć, że zechcemy umieścić w koszu szklane butelki, słoiki... – wszystko, co zdecydowanie sprzyja propagacji hałasu. Bo już kompresor to bardzo wdzięczny walor testowanej lodówki, skoro deklaruje się wynikiem tylko 42 dB.

tekst i foto Rafał Dobrowolski

Artykuł pochodzi z numeru 2(71) 2016 Polskiego Caravaningu



Administrator25.02.2019 zdjęć 4
Obserwuj nas na Google News Obserwuj nas na Google News