artykuły

nasze-testyNASZE TESTY
ReklamaBilbord Ubezpieczenia
Bryła pojazdu jest zwarta, o eleganckiej linii
Bryła pojazdu jest zwarta, o eleganckiej linii

Lekka przyczepa kempingowa dla 2? Za i przeciw Caretty 1500

Czas czytania 9 minut

„Namiot na kołach” czy „buda dla psa”? A może jest to po prostu dobre rozwiązanie dla weekendowych wczasowiczów, którzy w namiocie spać nie lubią? Dzięki uprzejmości oficjalnego dealera z Kobylnicy przez 7 dni mogliśmy testować małą, dwuosobową przyczepkę kempingową, noszącą fantazyjną nazwę Caretta 1500. Wrażenia? Idealnym określeniem będzie „pół na pół”.

Po naszą Carettę pojechaliśmy do Słupska, a następnie „zjechaliśmy” przez pół Polski aż do Kalisza. To właśnie podczas tej trasy mogliśmy poznać wiele zalet tej małej przyczepki, jeszcze przed tym, zanim zajrzeliśmy do jej wnętrza. Waży zaledwie 445 kg (w podstawowym wyposażeniu), co w połączeniu z hamulcem najazdowym przekłada się bezpośrednio na bezpieczeństwo. Naszą „Karocę” podłączyliśmy pod najzwyklejszy samochód osobowy – Renault Kangoo z 2008 roku z silnikiem Diesla o pojemności 1,5. Podróż takim zestawem nie wymaga od kierowcy zbyt mocnego „przewidywania” przyszłości na drodze, jak to bywa w przypadku podróży z o wiele większymi przyczepami – zaliczamy to na plus. Zestaw wyhamowuje praktycznie od razu, jest stabilny i kierowca nie musi wpatrywać się non stop w lusterka, sprawdzając, „czy akurat w ten zakręt się zmieści, czy też nie”. Co równie ważne, na całej trasie udało nam się uzyskać (według komputera pokładowego) średnie spalanie na poziomie 6,6-6,7 litra ON na 100 kilometrów – świetny wynik! Faktycznie, auto męczyło się na niektórych podjazdach, ale w gruncie rzeczy nie miało żadnych problemów z ciągnięciem małej przyczepki.

ReklamaLekka przyczepa kempingowa dla 2? Za i przeciw Caretty 1500 1
Całość „napędowa” Caretty jest oparta na częściach AL-KO – mówimy tu o osi, zaczepie i (opcjonalnie) amortyzatorach oraz układzie hamulcowym. Warto w tym miejscu wspomnieć o wersji off-road, która jest nieco cięższa (620 kg) oraz droższa (cena startuje od 13 900 euro), ale za to wjedziemy nią wszędzie – dosłownie. „Tysiąc pięćsetka” nie powinna się jednak niczego wstydzić.

Samochód? Obojętny

To największa zaleta Caretty 1500. Jest lekka, kompaktowa, a jej zwarta budowa, tzw. teardrop (przyczepa w kształcie łzy – spójrzcie na zdjęcia), pozwala na to, aby w środku wyspały się dwie osoby, a zarazem nie potrzebujemy olbrzymiego auta z mocnym silnikiem, aby ją ciągnąć. Na zdjęciach promocyjnych widzimy nawet... Fiata Pandę!

Z podpiętą Carettą wjedziemy w drogi polne, szutrowe i niezbyt uciążliwe bezdroża. Dealer chwali się, że to świetny pomysł na spędzanie urlopu, łącząc się z naturą – to faktycznie jest prawda, aczkolwiek... nie do końca, o czym w dalszej części tekstu.

Wygląd zewnętrzny Caretty, pomimo jej niewielkich rozmiarów, robi wrażenie. Pomagają jej w tym rzucające się w oczy czarno-srebrne felgi. Z pewnością jednak nie da się nią „zaszpanować” na zagranicznym kempingu. Z drugiej strony Caretty po to nie kupujemy, więc problem znika.

Mówiąc o wyglądzie zewnętrznym naszej przyczepki, warto wspomnieć o podłączeniu elektrycznym. Jeżeli mamy wejście 7-pinowe, to w trakcie jazdy nie ładuje się akumulator – działają wyłącznie światła sygnalizacyjne z tyłu. Musimy zmienić nasze gniazdo na 13-pinowe lub zastosować przejściówkę (producent dorzuca w cenie). 

ReklamaŚT2 - biholiday 06.03-31.05 Sebastian
Niestety, przy opisie zewnętrznym przyczepy musimy się zatrzymać przy jej największej wadzie konstrukcyjnej. Mowa tu o zamku, który zamyka tylną jej część z dostępem do aneksu kuchennego. Nie dość, że do tego właśnie zamka jest zastosowany zupełnie inny klucz (pytanie – po co?), to jeszcze od samego początku działał on dość... opornie. Po około 3-4 dniach testu, podczas próby zamknięcia klapy, wnętrze zamka zostało wyciągnięte razem z kluczem – przy próbie jego ponownego umieszczenia i przekręcenia klucz się złamał. Niestety, od tego momentu nie można było zamknąć tylnej klapy w taki sposób, aby osoby postronne nie miały tam dostępu. Mówiąc bardzo kolokwialnie, całość została wykonana niezwykle tandetnie i z pewnością jest to największa wada Caretty. Szkoda, ponieważ na stronie czytamy, że przyczepa zbudowana jest „z najwyższej jakości komponentów”. 

Tu jest naprawdę sporo miejsca!

Czas wejść do środka. Szybki ruch kluczem, przekręcenie zamka i otwiera się... schron – takie mieliśmy wrażenie, patrząc na porządne i grube drzwiczki z obu stron przyczepy. W środku zaskoczyła nas przede wszystkim duża przestrzeń – producent zapewnia, że wyśpią się tu dwie dorosłe osoby. Nasze testy pokazały, że nawet trzy! Co więcej, autor tego tekstu mierzy ponad 185 cm i wcale nie musiał zawijać się w kłębek, aby swobodnie się wyspać. To jedna z jej największych zalet – w końcu patrząc z zewnątrz, wcale byśmy nie pomyśleli, że jest tu tak wygodnie i przestronnie. Przyczepa jest również całkiem wysoka – 1,1 m, więc z wszelkim przemieszczaniem się w środku nie ma problemu.

W części sypialnej znajdziemy również dwie półki, dwa dość duże schowki (idealne, aby wrzucić kilka kompletów ubrań na wakacyjny weekend) obok radia i jedna podłużna, ale wąska szafka za głowami (zakładając, że śpimy w kierunku przodu przyczepy).

Okna w drzwiach mają moskitierę i roletę (jedna ściągana z dołu, druga z góry okna), podobnie jak okno dachowe Dometic w rozmiarze 400×400. W centralnej części przyczepy znajdziemy panel sterujący zasilaniem i światłami oraz wskaźnik poziomu naładowania baterii. Do tego dwa głośniki oraz jedno wyjście 230 V. Koniecznie musimy wspomnieć o bardzo wygodnym materacu w rozmiarze 200×150 cm – praktycznie nie czuć, że śpimy poza domem. 

Z tyłu przyczepy możemy otworzyć klapę – naszym oczom ukaże się wówczas aneks kuchenny. Znajdziemy tam zlew, mały panel sterujący poziomem wody i pompą, lodówkę, złącze 230 V, lusterko (w klapie) i trzy schowki. W naszej wersji zabrakło 1-palnikowej kuchenki gazowej, ale tylko z tego powodu, że dealer jeszcze nie zdążył jej zamontować (przyczepka była rejestrowana w dniu odbioru do testu). Przyjęliśmy jednak, że de facto ona tam jest. Konkludując: w tak małym aneksie przygotujemy proste potrawy, mamy miejsce, aby coś pokroić, postawić np. czajnik elektryczny i zagotować wodę na kawę. Lodówka jest pojemna i świetnie działa, więc cały aneks kuchenny, pomimo swoich rozmiarów, po prostu sprawdza się. Co prawda, nie ma do niego dostępu od środka (więc nawet po zwykłe piwo z lodówki musimy się fatygować przez przejście na zewnątrz, co np. w przypadku deszczu jest problemem), ale nie zmienia to faktu, że na weekendowym wyjeździe z pewnością się sprawdzi.

Warto również wspomnieć o zbiornikach na wodę, które są dość spore – po 60 litrów każdy. Cieszy fakt, że takie pojemności udało się „upchnąć” w tak małej przyczepie. Oba można wypróżnić w kilka chwil za pomocą „rączek” schowanych w podwoziu, po lewej stronie przyczepy – wystarczy się schylić.

Z przodu przyczepy umieszczono kufer o pojemności 0,25 m3, w którym znajdziemy w jednej części akumulator o pojemności 40 Ah, ładowarkę z przełącznikiem, bezpiecznik oraz stos kabli do instalacji elektrycznej. W tym samym miejscu (tylko że na ścianie zewnętrznej) znajdziemy wejście do podłączenia przejściówki, a w konsekwencji – podłączenia przyczepy pod zasilanie zewnętrzne. Druga część schowka jest wolna – przeznaczona na nasze rzeczy.

Teoretycznie wszystko powinno działać bezobsługowo: przyjeżdżamy na kemping, wyjmujemy przejściówkę i przedłużacz, podłączamy – działa. Niestety, podczas drogi specjalnie uruchomiliśmy wszystkie urządzenia, aby rozładować akumulator. Podłączyliśmy zasilanie zewnętrzne i... cisza. Na ładowarce pokazywała się pomarańczowa dioda sygnalizująca podłączenie, ale akumulator się nie ładował. Próbowaliśmy zmienić tryb ładowania – bez skutku. Podłączyliśmy do akumulatora na około 5 minut zewnętrzny prostownik, a dopiero później wpięliśmy go ponownie w ładowarkę w przyczepie. Po przełączeniu odpowiedniego trybu system „zaskoczył”, zaczął ładowanie i podawanie prądu do przyczepy. Co ciekawe, nie znaleźliśmy instrukcji obsługi ładowarki akumulatorowej w języku polskim, ba – nawet w angielskim. Okazało się, że ładowarka jest (prawdopodobnie) turecka, co po raz kolejny podważa zdanie „komponenty najwyższej jakości użyte do konstrukcji Caretty”. Po tym zdarzeniu ładowarka musiała chwilę podładować akumulator, ponieważ w innym przypadku światło w środku mrugało – wskaźnik naładowania akumulatora skakał z poziomu na poziom, wskazując (naprzemiennie) albo pełne naładowanie, albo totalną pustkę. Po kilkunastu minutach sytuacja uspokoiła się i taka już została, ale nie sprawdziliśmy, czy przy ponownym całkowitym rozładowaniu system ponownie by „zwariował”.

Podstawowe dane techniczne
CARETTA 1500
długość: 4180 mm
szerokość: 2040 mm
wysokość: 1725 mm
wysokość wewnątrz kabiny: 1100 mm
masa własna: 445 kg
DMC: 750 kg
pojemność lodówki: 35 l
akumulator: 40 Ah
zbiornik na wodę/wodę szarą: po 60 l
materac: 200×150 cm
kufer: 0,25 m3
okno dachowe: Dometic, 400×400 mm
wyposażenie: radio, antena radiowa, dwa głośniki
cena: od 8500 EUR

Podstawa a opcje – duża różnica

Nasza Caretta przeznaczona do testów była dość słabo wyposażona, patrząc na to, ile opcji mamy do wyboru. I tak: baterie słoneczne 90 W, ogrzewanie kabiny (dieslowskie), panoramiczne okno dachowe, bagażnik dachowy, koło zapasowe, markiza boczna i tylna, namiot boczny (co bardzo powiększa ilość dostępnej przestrzeni i tworzy pewnego rodzaju „salon” – naszym zdaniem rzecz obowiązkowa w „Karecie”), telewizor, DVD, klimatyzacja 230 V, łopata z mocowaniem przy kole zapasowym, kanister 20 l z mocowaniem, stolik zewnętrzny... Trudno powiedzieć, ile w pełnym wyposażeniu kosztowałaby ta stosunkowo niewielka przyczepa, ale wiemy, ile kosztowała nasza wersja – około 40 tys. zł (dealer stosuje rabaty i negocjuje każdą cenę indywidualnie). 

W tym momencie pozostaje zadać najważniejsze pytanie – dla kogo Caretta jest przeznaczona? O odpowiedzi poprosiliśmy użytkowników zaprzyjaźnionego forum CamperTeam. Oto niektóre z nich: przyczepa nadaje się jedynie do spania, oferując minimalny komfort, a w przypadku deszczu – „całkowita porażka”. Jest idealna do smarta lub innego małego bądź sportowego samochodu – chociażby audi w wersji S-Line (a wymieniamy tylko dlatego, że w momencie odbioru przyczepki do testów jedna z klientek dzwoniła, pytając o przyczepę i mówiąc, że ma takie auto). Z pewnością jest to świetna przyczepa na nasze polskie drogi i do zwiedzania miejsc nieodkrytych, tam, gdzie zwykły kamper lub duża przyczepa nie dojadą.

Na duży plus trzeba również zaliczyć to, że jest mała, a co za tym idzie – łatwo nią manewrować (sprawdziliśmy – jest nawet bardzo łatwo). Jedna z opinii brzmi: „nie musi mieć WC i prysznica, za kilka dolarów/euro przenocujemy na każdym kempingu lub polu namiotowym, a tam zawsze są węzły sanitarne” – to, naszym zdaniem, idealne podsumowanie tej przyczepki. Nie kupią jej młode osoby, bo cena będzie dla nich zaporowa. Kupią ją osoby w średnim wieku, zabiegane, które dzieci mają już „odchowane”, a chcą raz na jakiś czas wyskoczyć za miasto i nie spać w namiocie. Wtedy Caretta 1500 sprawdzi się idealnie.

Czy polecamy Carettę? Jak najbardziej (gdy zamek z tyłu zostanie wymieniony na lepsze rozwiązanie). Musimy pamiętać, że przyczepy typu teardrop to zupełnie inne konstrukcje i nie wolno ich porównywać z kamperami bądź większymi przyczepami – na tym gruncie Caretta z pewnością pojedynek przegra. Patrząc na nią z drugiej strony, to jej niewątpliwe zalety sprawią, że wyśpimy się w komfortowych warunkach właściwie... wszędzie.

tekst Bartłomiej Ryś

Artykuł pochodzi z numeru 5(78) 2017 Polskiego Caravaningu


Administrator11.04.2020 zdjęć 21
Obserwuj nas na Google News Obserwuj nas na Google News