Oveland Expo we Flagstaff w Arizonie to największa impreza tego typu w USA. Z ciekawości zajrzałem i… zostałem na 3 dni, mimo że co noc na kampingu była dostawa świeżego śniegu.
To zdecydowanie terytorium Tacomy i RAMa ale popatrzyć przecież nie zawadzi. Podstawą ekspozycji były campery 4x4 wszelakich gabarytów i paleta rozwiązań służących do życia w drodze: namioty dachowe, nakładki na pakę oraz różnego rodzaju kompozytowe i aluminiowe zabudowy. Naturalnie odbywał się też festiwal części, akcesoriów i gadżetów. Tyle finezyjnych rozwiązań w zakresie zawieszenia, wyciągarek, opon, felg, kuchenek, ogrzewania postojowego i systemów solarnych w jednym miejscu chyba nigdy nie wdziałem (przyznaję jednak, że nie byłem nigdy w Bad Kissingen więc nie mam porównania).
Oprócz tego można było pogadać z innymi Overlanderami i pooglądać ich pojazdy (na campingu było równie atrakcyjnie jak na ekspozycji), pojeździć Wranglerem po torze przeszkód, uczestniczyć w szkoleniach off-road, panelach dyskusyjnych dotyczących konfiguracji aut, overlandingu, campingu, survivalu, autoratownictwa i czego kto tam chciał. Tu i tam można się było załapać na kawałek grillowanej wołowiny i kufel dobrego Ale.
Uśmiecham się na wspomnienie rozmowy z przedstawicielem Front Runnera, który powiedział mi: „Polska to trudny rynek overlanderski. Mam wrażenie że Polakom największą frajdę sprawia utopienie, zakopanie i wyciąganie, a nie jakaś tam turystyka”.
Coś w tym jest, ale my bardzo chcemy przełamać ten stereotyp.Z Marcinem, który swoim Isuzu D-Max'em, od 15 mcy przemierza Drogę Panamerykańską (trasa od Argentyny do Alaski) rozmawiał Martin