Oczywiście przede wszystkim posiadacze kamperów zechcą korzystać z uroków zimowego caravaningu. Cokolwiek myśleć o wyzwaniu, jakim jest podróż z domem na dyszlu, dużo większą brawurą jest pozostawienie takiego do wiosny, zwłaszcza zaniechując dosłownie kilku, na szczęście niezbyt absorbujących, czynności.
Dla miłośników przyczep większym problemem będzie poruszanie się w zestawie na ośnieżonej nawierzchni, choć i takich zapaleńców oczywiście znajdziemy. Generalnie większość przyczep ogrzewanie postojowe posiada, z czego skrzętnie korzysta wielu Europejczyków. Na podalpejskich kempingach aż roi się od przyczep, których właściciele pozostawili je tam, by korzystać z nich na czas urlopu. Zatem? Absolutnie nic nie stoi na przeszkodzie, by to właśnie tej zimy zadebiutować w roli miłośnika zimowego caravaningu. Wiedzą o tym wypożyczalnie, które przed każdym sezonem, głównie z myślą o miłośnikach białego szaleństwa, dokonują rzetelnego przeglądu urządzeń odpowiadających za autonomiczność floty pojazdów. Jak wygląda taki przegląd?
Wiadomo że każdy pojazd mechaniczny na czas zimy wymaga wzmożonego zainteresowania. Pióra wycieraczek, skrobaczka do szyb, płyn zimowy w spryskiwaczu... – inspekcję płynów technologicznych w komorze silnika wieńczy zwykle kontrola ogumienia i stanu ogólnego podwozia (np. hamulców i osłon przegubów). Zima wystawia na ciężką próbę oświetlenie pojazdu, a co dopiero, gdy mowa o oczekiwanym komforcie termicznym pasażerów. Tu istotna wskazówka dotycząca instalacji gazowej służącej do zasilania ogrzewania postojowego pojazdów kempingowych.
– Zimą zalecamy korzystanie z gazu „czystego” – propanu, a nie z mieszaniny propan-butan, a to dlatego, że w temperaturach poniżej zera propan dalej utrzymuje ciśnienie i zostaje opróżniony z butli, a butan nie ma ciśnienia i zostaje w butli w postaci cieczy. W efekcie wypalamy tylko połowę butli i gaz się kończy, pomimo że waga butli wskazuje, że gaz jeszcze powinien w niej się znajdować – wyjaśnia Adam Małek, kierownik serwisu i sprzedaży w firmie Loycon Systems Sp. z o.o. z siedzibą w Krakowie, która jest generalnym importerem produktów marki Truma w Polsce. – Dodatkowo polecamy w niskich temperaturach doposażyć swoje reduktory w system podgrzewaczy, aby nie doprowadzać do ich zamarzania w skutek rozprężania się gazu w reduktorze. Truma w swojej ofercie posiada takie podgrzewacze do większości dostępnych reduktorów.
Dodajmy, że urządzenia Truma Combi można również używać w trybie ogrzewania z pustym zbiornikiem wodnym.
No dobrze, skupmy się jednak na „domach na kołach”, które dopiero z nadejściem wiosny mają uradować swych fanów. W artykule postaramy się przekazać tylko to, co stanowi niezbędne minimum, myśląc o pozostawieniu na okres kilku miesięcy mobilnego domu bez gospodarza.
Zanim odwiesisz na kołek
Na szczęście zanim przestaniesz zajmować się tym, co przynosi milionom fanów turystyki motorowej powody do satysfakcji z bycia w drodze, niezbędne czynności okazują się nieskomplikowane. Wynikają ze zdroworozsądkowego oglądu: woda w temperaturze minusowej musi zamarzać!
– Urządzenia Truma Combi wyposażane są w automatyczne zawory spustowe wody, tzw. Frost Control, które automatycznie wypuszczają wodę przy temp 3°C. Zawory te mogą być również zamontowane jako opcja do bojlerów marki Truma. Jeśli takich nie mamy, należy pamiętać o ręcznym spuszczeniu wody na czas zimowego postoju. Bardzo często wiosną okazuję się, że jednak nie ze wszystkich urządzeń spuściliśmy wodę, co w przypadku bojlera Truma Terma TT2 oznaczać będzie konieczność... wymiany zbiornika wody – dodaje Adam Małek.
Czy to kamper, czy przyczepa, instalacja wodna narażona będzie na pierwszą próbę z nadejściem mrozów. A wystarczy przecież zapomnieć o kłopotliwym i kosztownym usuwaniu usterek z nadejściem wiosny, gdy tylko opróżnić wodę – ze zbiorników wody i podgrzewaczy, toalet, a także ogrzewań postojowych. Współczesne urządzenia grzewcze łączą bowiem funkcję centralnego ogrzewania z bojlerem wody (stąd też popularne dla takich nazwy: combi).
– Warto podnieść krany do góry, najlepiej zrobić to na tyle wcześnie, by resztki wody miały możliwość odparowania przy wyższej temperaturze na zewnątrz – podpowiada Zbigniew Lew, współwłaściciel Lew sp.j., serwisu pojazdów kempingowych z Gdańska. – Różne są szkoły, jeżeli chodzi o pompy wody. Producenci zalecają opróżnienie ich z wody. Jeżeli jest możliwość, warto przepłukać układ wodny środkami do usuwania kamienia i zabrudzeń. Można też zastosować po myciu „płyn zimowy do wody”. Są to środki nieszkodliwe dla zdrowia, przeznaczone specjalnie do układów wodnych. Odpowiednie rozcieńczenie pozwala na pozostawienie takich w układzie wodnym do temperatur -25°C. Na wiosnę wystarczy spuścić roztwór.
Drugim krokiem będzie troska o układ gazowy. Absolutne minimum to zakręcenie butli z gazem i zaworów w zabudowie – najczęściej znajdziemy je pod blatem kuchennym. O ile wnętrze zabezpieczamy przed nieproszonymi gośćmi, to już drzwi z lodówki pozostawmy uchylone. Poświęćmy nieco czasu na oględziny okien dachowych, kominków, wywietrzników – to ostatnia chwila, by usunąć ewentualne nieszczelności, choćby przy użyciu szybkich metod (taśma, silikon). Bliżej przyjrzyjmy się miejscom łączenia poszyć, sprawdzając stan profili i listew maskujących połączenia dachu ze ścianami. Jeżeli będą uszkodzone, najpewniej w tym miejscu pojawi się przeciek.
– Markizy i rolety zamontowane na stałe na pojazdach po dokładnym umyciu i wysuszeniu wystarczy zwinąć do obudowy czy pokrowca, choć warto uprzednio użyć specjalnych środków do mycia, zwłaszcza zawierających dodatki impregnujące materiał. Pozostawione do wiosny pomiędzy materiałem liście i drobne gałęzie potrafią skutecznie odbarwić materiał – dodaje Zbigniew Lew.
Niespecjalnie angażujące
A co z elementami, których zwykle nie kojarzymy ze standardowym wyposażeniem „domów na kołach”? W większości okazują się być niespecjalnie angażujące poza sezonem. Tak jest z ogrzewaniem postojowym. Wystarczy raz w miesiącu na przysłowiowy kwadrans „odpalić” urządzenie, co znakomicie przedłuża jego żywotność, ograniczając powstanie nagarów czy spieków.
– Jest to też znakomita okazja, by odczytać ewentualne kody błędów, jakie zapamiętuje sterownik ogrzewania, warto więc pokusić się o usługę diagnostyki u autoryzowanych przedstawicieli, by bez pośpiechu przygotować się na przyszły sezon – podpowiada Paweł Kęsy, specjalista ds. technicznych w firmie Eberprascher Polska.
Jeszcze mniej zachodu wymaga pneumatyka zawieszenia.
– Generalnie, jeśli chodzi o przysłowiowe poduszki, to nie ma jakiś specjalnych wskazań – można napompować je do 3 atm, wytrzeć z wilgoci i ewentualnie zakonserwować preparatem do gumy. Krótko mówiąc, wskazówki podobne jak dla opon samochodowych – uspokaja Michał Welc, kierownik działu handlowego firmy Intrak.
Nieco inaczej ma się sprawa z głowicami zaczepowymi. Zalecane czynności – mowa o instrukcji dołączonej do produktu – powinno się wykonywać w zasadzie przed każdym użyciem przyczepy, więc tym bardziej warto zrobić to właśnie teraz. Wszak zimowy zastój w wyjazdach jest dobrą okazją do dokonania odkładanych, a jakże potrzebnych napraw, modernizacji lub wymian.
Osie przyczepy
Przyczepę – mając na uwadze także niepogorszenie stanu układu jezdnego – należy przechowywać w miejscu suchym, przewiewnym (garaż, wiata), względnie pod plandeką.
– Ramę przyczepy należy podeprzeć, tak aby koła osi znajdowały się w powietrzu – tu można wykorzystać podpory dostępne w ofercie Steelpress ST-01 wraz z obejmą 0-01 – poleca Magdalena Domagała, kierownik działu jakości w firmie Steelpress. – Nie wolno składować jakiegokolwiek balastu na czas postoju przyczepy, a przygotowując ją do dłuższego składowania, należy nasmarować – smarem do maszyn – miejsca połączeń, gwintów, zaczepów burtowych i zawiasów. Należy też oczyścić oś i okucia przyczepy z zanieczyszczeń i uzupełnić ubytki cynku, tj. farby ochronnej. Jest to bardzo ważne, ponieważ w trakcie eksploatacji mogły pojawić się mikrouszkodzenia powłok ochronnych oraz odpryski farby, np. spowodowane uderzeniami kamieni czy uderzeniem w przeszkodę. Szczególną uwagę należy zwrócić na piastę i ramię wahacza, jako elementy bardzo narażone na uszkodzenia związane z użytkowaniem i stanem dróg.
Nie zaszkodzi sprawdzać moment dokręcenia połączeń śrubowych. Jeśli oś lub okucia przyczepy zostały zniszczone lub zdeformowane przez nadmierne obciążenie, należy je wymienić.
Sprawdzenie sprzęgu
Pożądane jest, by właściciel przyczepy sprawdził stopień zużycia układu: głowica zaczepowa – kula haka. Kontrola wizualna sprowadza się do weryfikacji wskaźnika mechanizmu. Jeżeli stwierdzimy, że wskaźnik wskazuje pole zużycia i są wyczuwalne luzy podczas przesuwania zamkniętej na kuli głowicy lub słychać stuki pracujących elementów, musimy zweryfikować, która część układu jest zużyta. Głowicę zaczepową sprawdzamy za pomocą kuli haka w rozmiarze 50 mm poprzez umieszczenie jej w gnieździe kuli i weryfikację wskaźnika. Jeżeli wskaźnik wskazuje pole „OK”, głowica jest dobra.
– Precyzyjniejszych pomiarów kuli haka dokonujemy z użyciem suwmiarki lub sprawdzianu przechodniego – prawidłowy jej wymiar powinien mieścić się w zakresie 49,6-50 mm, natomiast kulę haka poniżej 49,13 mm uważa się za zużytą – precyzuje Magdalena Domagała.
Nagromadzenie się piasku i smaru prowadzi do powstania „pasty polerskiej”, która przyspiesza zużycia sprzęgu podczas użytkowania. Dodajmy tu, że głowice zaczepowe są zespołami mającymi istotne znaczenie dla bezpieczeństwa ruchu drogowego, więc niedopuszczalne jest dokonywanie w nich jakichkolwiek zmian i napraw. Wskazane jest za to oczyszczenie gniazda kuli wraz z dociskiem. Pozostawienie zabrudzonego gniazda kuli i dociskacza na okres zimy (lub dłuższy okres nieużytkowania) może doprowadzić do zablokowania mechanizmu przez jego zatarcie lub sklejenie się przestrzeni luzu pomiędzy częściami składowymi głowicy zaczepowej. Krótko mówiąc, wiosną możemy mieć problem z otwarciem głowicy, ponieważ docisk może się nie obracać.
Wymienione czynności warto zwieńczyć zakonserwowaniem oczyszczonych powierzchni gniazda kuli poprzez nałożenie cienkiej warstwy smaru maszynowego – zapobiegnie to korozji i umożliwi prawidłowe działanie sprzęgu. Z kolei mechanizm dźwigni wymaga użycia oleju maszynowego – miejsce aplikacji oleju jest oznaczone na głowicy.
Nie zaszkodzi (wiedzieć)
Skoro rezygnujemy z zimowego caravaningu, to mamy sporo czasu na rozłożenie wydatków na kilka miesięcy. O czym mowa? Otóż poza szczytem sezonu będzie taniej. A na pewno niespiesznie, więc można po namyśle skompletować interesujące nas wyposażenie i zrealizować mniej czy bardziej ambitne ulepszenia, o co przecież niełatwo w sezonie urlopowym. To o tyle istotne, że pojazdy kempingowe produkowane są w dużo mniejszych liczbach niż samochody seryjne, a że są też dużo bardziej zindywidualizowanymi egzemplarzami, to z dostępnością części zamiennych bywa zwykle trudniej.
– Może się też okazać, że dany element już nie jest produkowany ze względu na rocznik lub jego cena jest zaporowa – co tym bardziej wzmaga pokusę, by poświęcić czas na przystosowanie lub adaptację będących w sprzedaży lub na naprawę uszkodzonych elementów. Krótko mówiąc, mamy okazję, by wykonać część prac, np. stolarskich czy hydraulicznych, we własnym zakresie. Zimą, przy włączonym ogrzewaniu postojowym, można utrzymać wewnątrz kampera czy przyczepy temperaturę wystarczającą dla komfortu podczas wykonywania tego typu czynności – podpowiada Zbigniew Lew.
Szczyt sezonu nie sprzyja promocjom. Co innego pod koniec roku kalendarzowego. To właśnie teraz możemy zamówić podzespoły w atrakcyjniejszych cenach. Analogicznie, to właśnie teraz zaczyna się dobry okres na realizację odkładanych decyzji. Może wielkość już nie ta, a dom na kołach zbyt leciwy... – zamawiając fabrycznie nowy pojazd kempingowy jesienią, prawdopodobnie zdążymy cieszyć się nim z nadejściem wiosny.
Zapewnij wentylację lub zabierz do domu
Zapobiegaj zawilgoceniu! Materace i tapicerowane elementy warto wyjąć i schować w domu. Jeżeli je zostawiamy, to postarajmy się o jak najlepszy przepływ powietrza pod nimi (czasem wystarczy składować tapicerowane elementy w pionie). Wyposażenie elektroniczne zamontowane na stałe (np. anteny satelitarne, TV) najczęściej jest przystosowane do użytkowania w skrajnie minusowych temperaturach i niesprzyjających warunkach atmosferycznych. Zewsząd pożądane jest jednak, by zabrać z wnętrza każdy inny sprzęt. Zatroskani ryzykiem zawilgocenia powinni zostawić we wnętrzu przyczep i kamperów pochłaniacze wilgoci.
Szczelne plandeki, kondensacja pary i... rdza
Pożądane jest zabezpieczenie głowicy zaczepowej przed niekorzystnymi warunkami atmosferycznymi, takimi jak wilgoć, deszcz, śnieg i sól drogowa. Nieużywany dyszel, a więc całą przyczepę najlepiej przechowywać w miejscu suchym, czyli w garażu. Jeżeli nie ma takiej możliwości, to należałoby przynajmniej zabezpieczyć ją poprzez przykrycie plandeką. Ale uwaga! Nie należy owijać głowicy szczelnie opakowaniem foliowym, ponieważ może nastąpić kondensacja pary, co niechybnie prowadzi do korozji.
Domowe ognisko na kołach
Z ogrzewaniem postojowym jest jak z silnikiem w samochodzie. Największym zagrożeniem będzie brak okresowych rozruchów. Każdy „piec” – obojętnie, czy zasilany gazem, benzyną, czy dieslem – powinniśmy odpalać przynajmniej na kwadrans, choć raz w miesiącu. Taka profilaktyka zwłaszcza w przypadku ogrzewania dieslowskiego wynika z faktu, że układ zasilania powinien być immanentnie „zalany”. Jeśli paliwo odparowuje, to pojawiają się problemy z rozruchem. Analogicznie jest z akumulatorami. Podczas dłuższego postoju najważniejsze jest, by nie dopuścić do utajonego i uporczywego ich rozładowywania. Warto je wyjąć albo cyklicznie podładowywać, używając prostownika.
Pod chmurką? Bez gospodarza?
Przed zimą dokładnie umyj zabudowę kempingową, nanosząc wosk ochronny na uszczelki okien i drzwi. Rozważając postój na czas kilku miesięcy, weź pod uwagę ryzyko wynikające z faktu, że pogoda bywa ostatnimi czasy wyjątkowo nieprzewidywalna. Niszczycielska w skutkach siła wiatru stanowi wystarczającą przesłankę, by luksusowy dom na kołach powierzyć profesjonalistom. Strzeżony parking, a jeszcze lepiej z zadaszanymi stanowiskami przechowywania – czasem warto nadłożyć kilkadziesiąt kilometrów, by kamper czy przyczepę przechować w miejscu bezpiecznym.
Opracował Rafał Dobrowolski
Artykuł pochodzi z numeru 6(79) 2017 Polskiego Caravaningu