– Tataaaa, a Marcin powiedział, że jego tata powiedział, iż jego brat rozwalił cały zderzak w Alpach i musiał kamperem wracać do domu na trytytkach! – Tomek wpadł do garażu jak burza, z miną zwiastującą nadzwyczajną sensację.
Stefan tylko westchnął i zerknął w stronę swojego Ducato, który właśnie suszył się po sobotnim myciu.
– Marcin ma wielką wyobraźnię, a jego stryjek powinien był zabrać ze sobą zestaw naprawczy od NOVOL-a, a nie ciasto drożdżowe w słoiku.
Tomek przysiadł na złożonym fotelu kempingowym i spojrzał z uznaniem na ojca, który ewidentnie wiedział, co mówi.
– No dobra, a co to za zestaw?
– Zestaw twardziela. Żywica poliestrowa, utwardzacz i mata szklana. Robisz z tego taki laminat, który przywraca elastyczność i trwałość materiału. Użyłem go po tym, gdy w Campingu Olympia w Toblach cofałem zbyt pewnie pod prysznicami – i pac! – hydrant. Zderzak poszedł w diabły.
– Mama mówiła, że chciała cię wtedy wysłać na pieszo do Polski.
– No coś w tym stylu. Ale naprawiłem. Mata, żywica, dzień czekania, szlif, szpachla – jak nowy. Ten zestaw nie tylko wypełnia ubytki, ale też wzmacnia plastik i metal. Trzyma się jak przyspawany.
– I nie widać?
– No przecież nie mógłbym jeździć z dziurą, nawet na Camping Vidor w Dolomitach nie mógłbym się pokazać. Tam same wypasione zestawy: Alpy w tle, sauna, basen i sąsiedzi z kamperami większymi niż nasze mieszkanie.
– No dobra, to mamy to załatwione. A co z tym malowaniem COBRĄ?
– Właśnie się za to biorę. Dach nad alkową dostanie pełne zabezpieczenie, bo jak znowu na Grossglockner Hochalpenstrasse zahaczę o jakieś krzaki, to nie chcę, żeby znów dzieci budziły się z krzykiem.
– Czyli malujesz wszystko?
– Nie wszystko. Tylko to, co narażone na kontakt z naturą w jej mniej przyjaznej wersji. Najpierw zmatowię powierzchnię, żeby COBRA miała dobrą przyczepność. Potem natrysk pistoletem – powłoka wysycha szybko i po dobie masz zbroję jak ze „Star Warsów”. Tobie też pozwolę zrobić zderzaki specjalnym wałkiem. Ochrona przed zarysowaniami, UV, solą, deszczem, kijem bejsbolowym i – gdyby dobrze poszło – nawet przed Wojtkiem.
Tomek zatarł ręce.
– A pod spodem też coś robisz?
– Jasne, COBRA WAX & ML idzie w ruch. Podwozie dostaje ochronną warstwę wosku – na sól, wilgoć, błoto i wszystkie te niespodzianki, które znajdziesz na serpentynach Passo Stelvio. Po aplikacji można co jakiś czas sprawdzić lampą UV, czy warstwa jest nadal szczelna. To jak mieć niewidzialną tarczę, która mówi ci, kiedy trzeba ją poprawić.
– To czemu wszyscy tego nie robią?
– Bo wolą potem płakać przy przeglądzie. Albo pisać na forach, że „rdza to już była, jak kupiłem”.
– A kiedy to wszystko zrobisz?
– W przyszły weekend u wujka Bronka w warsztacie. A potem – kierunek południe. Zatrzymamy się znów na Camping Seiser Alm – pamiętasz, ten z placem zabaw, z którego nie chciałeś wyjść?
– Pamiętam, tam były też alpaki! A potem?
– Dalej na zachód. Może Camping Jungfrau w Lauterbrunnen? Wodospady, góry i cisza. No i w końcu nie będę się bał, że każde cofanie w krzakach to gra o życie lakieru.
Tomek zamilkł na chwilę, wyraźnie dumając.
– Tata?
– No?
– A my kiedyś zrobimy z COBRY całego kampera? Tak wiesz… matowa zbroja?
– Może kiedyś. Tylko pamiętaj, że COBRA nie musi być matowa ze strukturą, być może zrobimy kiedyś w bardzo gładkim wydaniu z eleganckim satynowym połyskiem, ale kiedy indziej będziemy się zastanawiać. Ale najpierw nauczysz się porządnie szlifować powierzchnię, dobra?
– A co z mamą?
– No cóż – Stefan przeciągnął się z teatralnym zmęczeniem – najpierw muszę jej powiedzieć, że planuję dokupić do kampera podnośnik elektryczny i przedsionek. I że do wakacji jeszcze daleko, ale już wydałem budżet.
– Czyli znowu śpisz na górze?
– Dokładnie. Ale przynajmniej pod pancernym dachem. A jak mama spyta, czemu wszystko się świeci jak nowy, to powiem jedno…
– COBRA?
– COBRA, synu. I święty spokój w pakiecie!
– Tato, a powiesz tacie Marcina, że COBRA to lepsze niż jego foliowanie?
– Nie trzeba, Tomek. Jak tylko zobaczy nasz dach po sezonie w Dolomitach, sam zapyta o numer do wujka Bronka.
– I wtedy mu powiesz?
– Nie. Wtedy rzucę mu wałek i powiem: „Pomaluj sobie sam, skoro jesteś taki mądry”.
– A jak Marcin mnie zapyta, po co nam taki pancerz?
– Żeby w każdej sytuacji być tym gościem, który nie martwi się o lakier, tylko o to, czy kiełbasa na grillu się nie przypaliła.
Artykuł pochodzi z numeru 3 (123) 2025 r. magazynu „Polski Caravaning”.
Chcesz być na bieżąco? Zamów prenumeratę – teraz jeszcze taniej i szybciej.