Na terenie Highfield Grange Holiday Park w Clacton-on-Sea w Essex (Wielka Brytania) kilka dni temu doszło do pożaru przyczepy kempingowej. W wyniku tego zdarzenia śmierć na miejscu poniosła 50-letnia kobieta. Służby, pomimo błyskawicznej interwencji, nie były w stanie jej uratować. Pożar doszczętnie zniszczył przyczepę. Początek letniego sezonu caravaningowego to ostatni moment na dokładne sprawdzenie instalacji gazowej i elektrycznej w „domach na kołach”.
Wymarzony urlop czy wakacje mogą skończyć się tragicznie jeżeli nie zadbamy w odpowiedni sposób o bezpieczeństwo swoje, rodziny, ale też innych wczasowiczów przebywających na kempingu. Ze względu na użyte do budowy i wykończenia materiały każdy „dom na kołach” płonie niezwykle szybko. Wystarczy kilka minut by niszczycielski żywioł z przyczepy pozostawił jedynie metalową ramę. W marcu 2019, również na terenie Wielkiej Brytanii, doszło do gigantycznego pożaru, na wskutek którego w zaledwie kilkanaście chwil spłonęło 40 przyczep a kolejne 40 zostało uszkodzonych. W tym zdarzeniu, na szczęście, nikt nie ucierpiał, ale nie zawsze możemy liczyć na tak dużą ilość szczęścia.
Co więc można zrobić? Przede wszystkim przynajmniej raz w roku należy udać się do profesjonalnego serwisu caravaningowego, który sprawdzi szczelność układu gazowego. Kontrola polega m.in. na inspekcji przewodów gazowych, reduktora, pieca grzewczego, kuchenki, lodówki. W razie potrzeby zużyte lub uszkodzone elementy są od razu wymieniane. Serwis też, po ewentualnych naprawach, ponownie sprawdzi szczelność całego układu.
Tak przeprowadzone badanie da nam pewność i spokój. Otrzymamy też certyfikat, który jest wymagany chociażby podczas przepraw promowych. U naszych zachodnich sąsiadów badania szczelności są obligatoryjne. U nas ta sprawa nie została prawnie usankcjonowana, ale powinniśmy dbać o to sami - to nasz wspólny interes.Na pokładzie „domu na kołach” powinniśmy mieć sprawną gaśnicę oraz koc, którym przykryjemy i zdusimy „w zarodku” ogień. Nie zapominajmy też o pozostawionych na kuchence garnkach - to najczęstsza przyczyna pożarów w przyczepach i kamperach. Nie wykorzystujmy kuchenki do ogrzewania wnętrza. Historia zna już kilka przypadków osób, które zginęły próbując się w ten sposób dogrzewać. Przeróżne elektryczne farelki lub inne (niekiedy gazowe) nagrzewnice powinny być urządzeniami sprawdzonymi i z atestami. Włączmy myślenie i nie stawiajmy ich w pobliżu elementów łatwopalnych (poszycie przedsionka dla przykładu). Rozsądek gra tu kluczową rolę.
Mocno rekomendujemy inwestycję w czujnik, który wykryje nie tylko zwiększoną ilość dymu, ale też zaalarmuje nas gdy do środka pojazdu zostaną wtłoczone tak zwane „gazy narkotyczne”. Ich efekt jest zazwyczaj ten sam - usypiają nas podczas gdy złodzieje włamują się do przyczepy lub kampera i kradną wszystkie wartościowe rzeczy. Koszt zakupu dedykowanego urządzenia nie przekracza 400 złotych. Wszelkie straty zdecydowanie przewyższają tę kwotę.