Nieodłączną cechą człowieka jest posiadanie wspomnień. Jednak równie nieuniknione jest ich… gubienie. Każdy z nas systematycznie przechodzi „czyszczenie dysku”, przez co wszelkie wspomnienia, chociażby z podróży, stają się zamglone czy też całkowicie niedostępne. A przecież nikt nie lubi, gdy wspomnień z biegiem lat ubywa, zamiast przybywać! Cóż więc zrobić, by wszelkie historie pozostały z nami, najlepiej… na zawsze?
Najlepiej je spisywać! Form jest naprawdę wiele. Postanowiłam nieco zagłębić się w temat i zapytałam się Was na przeróżnych grupach na Facebooku o to, jak najlepiej prowadzić dziennik z podróży. Uwierzcie, że odpowiedzi były doprawdy zróżnicowane… i często zaskakujące!
Choć muszę przyznać, że co do zwycięzcy chyba nie ma żadnych wątpliwości.
Okazuje się, że największym zainteresowaniem cieszą się… media społecznościowe. Ze względu na niesamowity postęp technologii w ciągu ostatnich lat tak chóralna odpowiedź nie wydaje się niczym niespodziewanym. Portale społecznościowe stają się coraz bardziej intuicyjne, rozwinięte i dają niezliczone możliwości dokumentowania podróży. A przy okazji można się swoimi przygodami dzielić z innymi – znajomymi, obserwującymi czy przypadkowymi osobami, które w poszukiwaniu inspiracji zajrzą także na Waszą stronę czy profil.
Historia sama się nie zapisze
Na drugim miejscu mamy dwie pozycje – na równi uplasowały się nagrywanie filmów i prowadzenie fotoksiążki. Mamy już więc rozgraniczenie między sposobem nowoczesnym i analogowym. W filmach można pokazać miejsce niemal na żywo, a do tego swoje emocje, głos czy wszelkie okoliczności. Potem trzeba to jedynie złożyć w ciekawą całość, dodać ładną muzyczkę i gotowe. Z kolei w fotoksiążce wystarczy złapać jedno czy dwa zdjęcia i dodać krótki komentarz – może to być zarówno data, lokalizacja, jak też krótkie zdania. Co może być uznane za zaletę – fotoksiążkę można tworzyć zarówno w trakcie wyjazdu, jak i po nim, tym samym łapiąc więcej czasu w podróży. Można także pokusić się o gotowe rozwiązania, w których wystarczy jedynie stworzyć wizję w internecie i odebrać przesyłkę z gotową pamiątką.
Pojedyncze głosy mówiły natomiast o zbieraniu ulotek i tworzeniu z nich kolaży, rozwieszaniu zdjęć na ścianach, zakładaniu folderów z podpisanymi zdjęciami czy używaniu aplikacji Polarsteps, w której można zapisywać swoje wycieczki. Jeden pan napisał także, że jako dodatek do tekstu pisanego zamiast zdjęć wykonuje rysunki! Kilka osób pochwaliło się też bogatymi kolekcjami pamiątek: na ścianach, podłogach czy w szafkach. Być może kupowanie pamiątek z każdej atrakcji czy miasta jest nieco kosztowne, ale przecież każdy ma jakąś pasję.
W mojej rodzinie od wielu lat prowadzimy papierowy dziennik podróży. W zeszycie kołowym A4 zapisujemy każdy wyjazd razem z datami, wszelkimi ulotkami, paragonami, biletami i zdjęciami. Wszystkie ruchy są dozwolone! Dodajemy, co nam tylko wpadnie do głowy – różne naklejki, flagi czy też inne drobiazgi, które chcemy ocalić od zapomnienia. Często szalejemy też w tekście – opisujemy, co nas zaskoczyło, rozśmieszyło, zasmuciło czy sprawiło, że wyjazd pozostał niezapomniany. Do tego prowadzimy mapę podróży, na której rysujemy wszystkie przejechane trasy. Po kilku latach można zebrać doprawdy imponujące szkice!
Podróże można pokazać na mapie
Oczywiście można powiedzieć, że wszystkie wspomnienia przechowuje się w pamięci. To jest jak najbardziej fajne! Ale pomyślcie tylko, o ilu szczegółach zapomnicie z biegiem lat. Albo o Waszych dzieciakach czy wnukach, które z niezwykłym zainteresowaniem będą przeglądać kartki albumu, zdjęcia, posty w internecie czy wszelkie inne zbiornice Waszych wspomnień.
Zanim jednak zabierzecie się do pracy, zapamiętajcie: piszcie w taki sposób, jaki się Wam podoba, tyle, ile chcecie i tak często, jak tylko zapragniecie. Tworzycie to dla siebie.
Zuzanna Szewczyk
Artykuł pochodzi z numeru 1 (121) 2025 r. magazynu „Polski Caravaning”.
Chcesz być na bieżąco? Zamów prenumeratę – teraz jeszcze taniej i szybciej.