W kwestii fotoradarów nic nas już chyba nie zaskoczy. Najpierw nastawiano na polskich drogach kilkaset masztów, z czego tylko kilka procent było aktywnych. Potem większość została zlikwidowana, by znów powstawały nowe. Z roku na rok rośnie liczba zdjęć wykonywanych przez te maszyny, ale nadal słaba jest skuteczność ściągania pieniędzy z tych wykroczeń. GITD ma na to sposób.
Kierowcy w Polsce nie mają łatwego życia. Co chwila na drodze spotykają fotoradary. Te oznakowane i te nieznakowane. Niebawem na wielu drogach zostanie wprowadzony odcinkowy pomiar prędkości. Za wykroczenia związane z przekraczaniem prędkości uwiecznione na zdjęciach co dzień łapanych jest kilkanaście tysięcy osób.
Nietrudno się domyślić, że taka ilość skutecznie zapycha wymiar sprawiedliwości. Obecny sposób egzekwowania ma swoje korzenie jeszcze w latach 70., dlatego coraz więcej spraw kończy się umorzeniem.
GITD ma jednak pomysł na to jak poradzić sobie z natłokiem wykroczeń. Proponowane są dość radykalne zmiany, wedle których będzie możliwe uniknięcie punktów karnych, jeżeli do 21 dni od otrzymania powiadomienia o wykroczeniu kierowca dobrowolnie opłaci mandat. Będzie się to wiązało z 20 proc. upustem, a inspekcja nie będzie sprawdzała kto prowadził pojazd, w efekcie czego punkty karne nie zostaną przyznane. Jednak takich wykroczeń nie będzie można kolekcjonować w nieskończoność. Jeżeli w ciągu roku nazbieramy kar na ponad tysiąc złotych, to przez następny czeka nas podwojenie stawki za każdy mandat.