Krótka historia publikacji caravaningowych w Polsce
Pierwsze wydawnictwo, pierwszy zlot
„Caravaning – komunikaty kół caravaningu PZM” to biuletyn wydawany przez Koło Caravaningu ówczesnego Automobilklubu Warszawskiego (dziś Automobilklubu Polski), wychodzący początkowo, z chwilą powstania, pod tytułem „CARAVANING”. Inauguracyjny numer – Komunikat nr 1, ukazał się w listopadzie 1973 roku w następstwie decyzji Zarządu Koła (z dnia 28.08.1973 r.) o wydawaniu takich komunikatów „celem udostępnienia członkom Koła istotnych informacji, poglądów, głosów w dyskusji, rad itp., problemów związanych z caravaningiem”. W Komunikatach zamierzano (i to zamierzenie realizowano) „podawać informacje organizacyjne, prawne i konstrukcyjno-techniczne oraz krótkie artykuły problemowo-dyskusyjne, wiadomości o produkowanym sprzęcie, elementach i podzespołach przydatnych do budowy przyczep i ich wyposażenia”. Bardziej całościowe opracowania tematów „wymagające przy tym kilku-kilkunastu stron maszynopisu” wydawano osobno w tzw. Dodatkach do Komunikatów.
W pierwszym numerze „CARAVANINGU”, znajdowała się relacja kolegi Wincentego Chmielewskiego z pierwszego zjazdu polskich caravaningowców, który miał miejsce 17 czerwca 1973 roku na kempingu „Balaton” w Młocinach pod Warszawą. Oprócz relacji znajdował się tam też apel do kolegów caravaningowców o zapisywanie się do kół caravaningu, powoływanych zgodnie z zaleceniem Ogólnopolskiej Narady Turystycznej Automobilklubów, przy poszczególnych Automobilklubach na terenie całej Polski. Kolega Ryszard Szepke pisał „O caravaningu przez cały rok”, a kolega Aleksander Kulik podał informację o możliwości uprawiania karawaningu zimowego w ośrodku „Wisły” nad Zalewem Zegrzyńskim. W numerze znajdowała się też informacja o pierwszej wypożyczalni przyczep kempingowych w Polsce – w Krakowie. Z listów zamieszczonych w rubryce „Trybuna Caravaningowca” wynikała potrzeba pomocy osobom chcącym zbudować przyczepę we własnym zakresie. Autorzy listów prosili o opracowanie i udostępnienie – licznemu podówczas – gronu majsterkowiczów odpowiedniej dokumentacji technicznej. Warto tu wspomnieć, że odzew na to zapotrzebowanie był natychmiastowy – zespół techniczny warszawskiego koła opracował i rozprowadził (a było tego około 2000 egzemplarzy!) dokumentację techniczną przyczepy klasy 310. Do biuletynu pisali caravaningowcy z całej Polski, głównie majsterkowicze, dzieląc się swoimi licznymi wynalazkami.
Jedynie za ciekawostkę można uznać ukazanie się na caravaningowym rynku wydawniczym
w maju 1996 roku pojedynczego numeru „Camping Caravaning Wiadomości”, którego byłem inicjatorem, naiwnie wierząc w możliwość powstania „międzyfederacyjnego” (PZM/PFCC) wydawnictwa. Z tych płonnych nadziei urodziły się jeszcze dwa, w odstępach rocznych, niestety nie satysfakcjonujące caravaningowców, numery „Polskiego Campingu”.
Kolejną próbę kontynuowania caravaningowych tradycji wydawniczych, z nadzieją na ich powodzenie, podjąłem ponownie w 1999 roku, na zlecenie GKSPiT PZM, opracowując w całkowicie zmienionym układzie i szacie graficznej nowy „Caravaning”. Niestety, ukazały się tylko trzy numery, w odstępach prawie rocznych i w zminimalizowanym nakładzie.
Potem o caravaningu można było jedynie poczytać w „zbiorczym” biuletynie, także wspomnianej wyżej Głównej Komisji, zatytułowanym „Turystyka” - także mojego autorstwa.
W latach dziewięćdziesiątych w tej branży rynku wydawniczego zaistniała Polska Federacja Campingu i Caravaningu. Ukazały się wtedy pod moją redakcją „Wiadomości campingowe”, które próbowały „wskrzesić” tradycje wydawnicze dotyczące caravaningu.
Wydawnictwa okazjonalne
Z pojedynczych okazjonalnych wydawnictw na temat caravaningu w Polsce należałoby odnotować dwa, a mianowicie: „30 lat caravaningu w Polskim Związku Motorowym” oraz „30 lat minęło” - o caravaningu w Automobilklubie Krakowskim. Obydwie pozycje ukazały się także pod redakcją niżej podpisanego.Pierwsze ze wspomnianych wydawnictw to książeczka o nieszablonowych wymiarach: 160 x 280 mm, zawierająca 65 stron bogato ilustrowanych kolorowymi zdjęciami tekstów autorstwa seniorów caravaningu. Charakter tej publikacji najlepiej oddaje treść „słowa wstępnego” inicjatorów i pomysłodawców przedsięwzięcia – szefa PZM-otowskiego caravaningu Władysława Ciastonia (któremu przede wszystkim zawdzięczamy pomyślne zrealizowanie pomysłu) i dzielnie go wspierającego jego następcy Stanisława Reterskiego, oraz redagującego tę publikację Bogumiła Mierkowskiego. A brzmi ono tak: „Drogi Czytelniku!!! Dajemy Ci do rąk i… do przeczytania wydawnictwo, które opowiada o 30 latach caravaningu w Polskim Związku Motorowym – w klubach w nim sfederowanych. Użycie tu słowa „opowiada” jest w pełni uzasadnione, bowiem właśnie ono najlepiej oddaje formę i charakter tego wydawnictwa. Tworzą je bowiem głównie wspomnienia oraz refleksje ludzi związanych od lat z umiłowanym przez nich caravaningiem. Słowa podzięki kierujemy do tych, którzy odpowiadając na nasz apel, przysłali materiały w postaci tekstów i zdjęć. Posłużyły one do stworzenia tej publikacji. Oddają one świetnie to co się działo i dzieje w caravaningu i dobrze się stało, że możemy to utrwalić „dla potomności”. Zdajemy sobie sprawę, że można było to dzieło wykonać bardziej doskonale, wykonaliśmy je na miarę naszych możliwości i posiadanych środków.
Druga pozycja z wydawnictw okazjonalnych, zrealizowana w rok po pierwszej także z inicjatywy Władysława Ciastonia, jest skromniejsza (32 strony formatu A5) i zawiera materiały tekstowe i zdjęciowe dotyczące 30-letniej działalności Koła Caravaningu Automobilklubu Krakowskiego.
W Internecie i w druku
W większości wspomniane w tym artykule przedsięwzięcia wydawnicze umierały śmiercią naturalną z powodu braku funduszy na ich kontynuację. Kulejąca z tego powodu komunikacja pomiędzy caravaningowcami oraz ich klubami została odbudowana częściowo z nastaniem ery komputerowo-internetowej. Jednak nie przeceniałbym tego nowoczesnego, tak uwielbianego przez młode pokolenie sposobu kontaktowania się i przekazywania informacji. Moim skromnym zdaniem, słowo pisane i zdjęcie utrwalone na papierze jest łatwiejsze do przyswojenia, no i może przetrwać długo jako dokument minionych czasów, bo jak się ostatnio uważa, nośniki elektroniczne nie są zbyt trwałe i niezawodne. Stąd z wielkim zadowoleniem powitałem ukazanie się „Polskiego Caravaningu” - wydawnictwa, na które - jak sądzę - czekałem nie tylko ja. Doczekałem się wydawnictwa profesjonalnego, piszącego o caravaningu z wykorzystaniem bogatej wiedzy animatorów kempingowania. Prezentującego ludzi i ich zamiłowania do tej specyficznej formy spędzania czasu wolnego nie tylko poprzez wypoczynek, ale i wysiłek przy budowaniu „domków na kółkach”. Zawarte w piśmie informacje techniczno-prawne są bardzo pomocne przy rozwiązywaniu problemów na jakie napotykają caravaningowcy.
Aby jednak to bliskie sercu caravaningowców pismo mogło nie tylko przetrwać, ale prężnie się rozwijać, konieczne jest (a to wiem z własnego doświadczenia) wsparcie ze strony środowiska, do którego jest adresowane. Także przez aktywną współpracę. Ja czynię to od początku istnienia
„Polskiego Caravaningu”.
Bogumił Mierkowski