artykuły

aktualnosciAKTUALNOŚCI
ReklamaBilbord Ubezpieczenia

Niebezpieczne są przydrożne reklamy

Czas czytania 3 minuty
Niebezpieczne są przydrożne reklamy

Duże bilbordy przy drogach są coraz częściej spotykaną formą reklamy. Bo skuteczną. Ale dla kierowców stwarzają poważne zagrożenie w ruchu drogowym – rozpraszają uwagę. W całym kraju stawia się (nielegalnie!) coraz więcej takich tablic.

Reklamowym tablicom przy drogach „dość” powiedziały Kartuzy. Drogowcy z Zarządu Dróg Powiatowych zapowiadają walkę z nielegalnie ustawionymi znakami. Najwięcej tablic znajduje się przy rozjazdach, a doskonałym przykładem jest skrzyżowanie z drogi powiatowej w stronę Krzesznej. Problem dotyczy jednak nie tylko Pomorza, ale całego kraju.

- Przy wielu pasach drogowych panuje bałagan - przyznaje Andrzej Puzdrowski, dyrektor Zarządu Dróg Powiatowych w Kartuzach. - Firmy stawiają tablice, bilbordy, znaki, kierunkowskazy. Są ich dziesiątki. Bez naszego pozwolenia takie reklamy są nielegalne, dlatego poprowadzimy akcję kontrolną. Przy drogach powiatowych szyldy mogą się znajdować tylko w terenie zabudowanym. Poza nim, zwłaszcza w rejonie skrzyżowań, nie ma możliwości ustawiania jakichkolwiek tablic. Z tym problemem walczy też Gdańsk. Od początku roku 2010 straż miejska podjęła w tej sprawie ponad 100 interwencji. By ograniczyć zapędy nielegalnych reklamodawców, ustalono wysokie kary finansowe za zajmowanie pasa ruchu drogowego.

- Zgodnie z uchwałą Rady Miasta Gdańska, kary wynoszą dziesięciokrotność dziennej stawki za zajęcie pasa. - tłumaczy Jerzy Polak z gdańskiego Zarządu Dróg i Zieleni. - Jeśli droga jest gminna, opłata wynosi 90 gr za metr kw. reklamy dziennie, jeśli powiatowa - 1,20 zł. Zajęcie drogi wojewódzkiej kosztuje 1,40 zł, zaś drogi krajowej 1,80 zł.

ReklamaNiebezpieczne są przydrożne reklamy 1
Ściąganiem opłat zajmują się sądy, drogowcy starają się więc unikać długotrwałych procesów. Urzędnicy przyznają, że do usunięcia szyldów wzywają przede wszystkim pisemnie.

- Jeśli reklamodawca odmówi, jesteśmy zmuszeni wszcząć postępowanie sądowe - przyznaje Puzdrowski.
Kłopot w tym, że nie zawsze wiadomo, do kogo należą nielegalne tablice. Firmy się tłumaczą, że nic nie wiedzą o nielegalnej reklamie.

- Dlatego z żądaniem usunięcia reklam ZDiZ w pierwszej kolejności zwraca się do firm, które są właścicielami nośnika, na przykład tablicy albo przyczepy. Dopiero potem, jeśli nie wiadomo, do kogo należy szyld, wezwanie kierowane jest do reklamującego się podmiotu - tłumaczy Polak.

Największym przydrożnym problemem są jednak nie tablice, a przyczepy z wielkimi reklamami. Trudno je zlokalizować, bo co kilka dni są przenoszone z miejsca na miejsce. W Trójmieście funkcjonuje kilkadziesiąt wypożyczalni tego typu nośników. Drogowcy podejrzewają, że z powodu nadchodzących wyborów samorządowych w najbliższych dniach rozpocznie się prawdziwy wysyp „reklamowych” lawet. Zatem apel do kierowców, aby, prowadząc samochód, nie skupiali swojej uwagi na bilbordach, a na drodze i panującej na niej sytuacji.

Źródło: Dziennik Bałtycki, autor: Magdalena Sapkowska
Oprac. JG


27.10.2010
Obserwuj nas na Google News Obserwuj nas na Google News