Zbyt szybka jazda może skończyć się mandatem oraz punktami karnymi – tak jest w Polsce. Tymczasem w wielu europejskich krajach sankcje mogą być różnorodne i często również dużo bardziej dotkliwe.
Mandaty w Polsce są wciąż stosunkowo niskie i nierzadko liczymy się z możliwością ich zapłacenia, pędząc „na złamanie karku”, aby tylko zdążyć na czas. Gdybyśmy tak samo mieli postąpić w niektórych państwach, np. w Szwajcarii, z pewnością zastanowilibyśmy się dwa razy, czy na pewno to nam się opłaca.
Warto zatem wiedzieć, co grozi nam w poszczególnych krajach europejskich, bo zgodnie z wytycznymi unijnymi już niedługo mogą one dotyczyć także polskich kierowców jeżdżących do innych krajów UE.
- Polskie regulacje w porównaniu z zagranicznymi przykładami mogą wydawać się dość pobłażliwe. Szczególnie w odniesieniu do zachowań niebezpiecznych na drodze. A do takich należy zaliczyć przekraczanie dozwolonej prędkości, która jest najczęstszą przyczyną wypadków drogowych w naszym kraju – mówi Tomasz Suski, wicedyrektor Departamentu Likwidacji Szkód w Liberty Direct i jednocześnie koordynator programu „Prędkość w mieście to obciach”.
W większości państw naszego kontynentu kary za łamanie przepisów odnośnie poruszania się z dozwoloną prędkością są dużo bardziej restrykcyjne niż w Polsce. Szczególnie dotyczy to poruszania się w terenie zabudowanym, gdzie o ryzyko wypadku dużo łatwiej. Co ciekawe, w wielu państwach nie ma tzw. społecznego przyzwolenia na łamanie ograniczeń prędkości. Przykładowo w Szwajcarii, gdy ktoś widzi pędzący samochód po mieście, po prostu dzwoni na policję.
Wysokie stawki
Oczywiście, wszędzie za zbyt szybką jazdę grozić nam będzie mandat karny. Tyle że taryfikator mandatów w wielu państwach jest znacznie wyższy niż w Polsce. We Francji przekroczenie prędkości może kosztować od 135 do 1500 euro. W Portugalii stawki wynoszą od 60 do aż 2500 euro. W Chorwacji za jadę z prędkością większą o 50 km/h od dozwolonej można zapłacić nawet równowartość 9 tys. złotych. W niektórych państwach Europy wysokość mandatów uzależniona jest od miejsca wykroczenia. Przykładowo w Niemczech są oddzielne stawki dla dróg w terenie zabudowanym (wyższe) i niezabudowanym. Z kolei w Holandii sprawa jest jeszcze bardziej skomplikowana; stawki różnicują się w zależności od tego, o ile przekroczymy dozwoloną prędkość, miejsca naszego wykroczenia oraz ograniczenia prędkości występującego na danej drodze. Szczególnie chronione są obszary ze strefą „Tempo 30” i tutaj mandaty są bardziej dotkliwe.
Jednak najsurowszy system naliczania opłat karnych ma Szwajcaria, gdzie wysokość mandatu uzależniona jest od zarobków kierowcy. Gdyby tego typu system funkcjonował w Polsce, to największym piratom mogłyby grozić kary w wysokości nawet 730 tys. złotych.
Od punktów do utraty prawa jazdy
W Niemczech kwoty mandatów są dość zbliżone do polskich realiów. Nasi zachodni sąsiedzi mają jednak jeden z bardziej restrykcyjnych systemów naliczania punktów karnych za łamanie dozwolonej prędkości. Maksymalnie można tam mieć 17 punktów karnych na koncie, które przedawniają się najwcześniej po 2 latach, a w przypadku groźnych wykroczeń nawet po 5-10 latach. Co jest szczególnie dotkliwe, jeśli kierowca zdobędzie nowe punkty karne przed wyzerowaniem starych, okres przedawnienia się wydłuża. Przy 18 punktach karnych w Niemczech traci się prawo jazdy przynajmniej na 6 miesięcy.