Dla każdego, kto dłużej jest związany z caravaningiem, ma za sobą kupno i eksploatację jednej lub kilku przyczep, tekst ten może okazać się... niekoniecznie przydatny. Są jednak wśród nas tacy, którzy dopiero poznają jak piękne może być spędzanie wolnego czasu na polach kempingowych lub „na dziko”. I to dla nich streściłem moją historię – remont przyczepy marki Hobby.
Wiele osób zastanawia się nad zakupem przyczepy, nierzadko używanej, ale nie wie na co zwracać uwagę przy jej zakupie i jakie przykre niespodzianki mogą nastąpić po pierwszym wyjeździe. Bo co zrobić, jeśli okaże się, że kupiliśmy (świadomie lub nie) przyczepę, w której któryś z boków jest zgniły i czuć od niego zapach stęchlizny? Nie pozostaje nam nic innego jak... wziąć się za remont! Ja poradziłem sobie z wymianą przegniłej ściany w mojej przyczepie marki Hobby. Jest to mój drugi pojazd kempingowy po przyczepie Niewiadów N126e, którą otrzymałem wraz z żoną od teściów.
Przyczepa Hobby 430 ma już dwadzieścia osiem lat, ale świetnie się sprawuje.
Nie latem! Nasze poszukiwania większej niż Niewiadów przyczepy były ograniczone finansowo, co skutkowało małym wyborem sprzętu na polskim rynku. Oglądając przyczepy, wiedzieliśmy, że nie kupimy nic nadzwyczajnego, a na pewno z jakimiś przeciekami i być może bez przedsionka. W tym momencie stanęliśmy przed dylematem – wyjąć wszystko z „Niewiadówki” i zrobić w niej generalny remont czy jednak cierpliwie czekać na jakąś interesującą okazję? Okazało się, że lato to nie najlepsza pora na szukanie okazji... Co prawda jeździliśmy tylko w obrębie 30 km od miejsca zamieszkania, bo inaczej zakup paliwa skutecznie zmniejszyłby kwotę przeznaczoną na kupno przyczepy, ale i tak, po obejrzeniu dużej liczby pojazdów, stwierdziliśmy, że tylko jedna przyczepa jest zbliżona do tego, czego szukaliśmy. To Hobby 430 z 1983 roku. Miała ładne meble, sprawne ogrzewanie firmy Truma, lodówkę i przedsionek. Do tego dwa takiej samej wielkości miejsca do spania (120x200 cm) po dwóch przeciwnych stronach. W tym przedziale cenowym nie oczekiwaliśmy przyczepy z łazienką, a w naszym przypadku jest to też zbędne udogodnienie. W tej przyczepie było miejsce na łazienkę, ale całe puste. Były tam tylko półki i wisiał duży organizer z lustrem. Jak stwierdziliśmy – w razie zakupu zrobimy tu pomieszczenie gospodarcze i będzie w nim przebieralnia, przy okazji miejsce na napoje, akcesoria plażowe i inne rzeczy. Przyczepa miała również zaczep ze stabilizatorem i hamulec najazdowy. Cena wynosiła 4400 zł. Pojazd miał jednak dwie wady. Jedną z nich była zgniła tylna ściana, a drugą zgniły kawałek przedniej ściany. To wzbudziło w nas wiele wątpliwości.. Czy warto kupić przyczepę, w której jest aż tyle do zrobienia? Na dokładne oględziny sprzętu pojechałem z ojcem. Oprócz braku świateł nie stwierdziliśmy innych usterek i pomyśleliśmy sobie: ”przecież takie przyczepy składają tylko ludzie, więc czemu miałoby nam się nie udać jej naprawić”? Kupiliśmy! Koszt remontu wyceniliśmy na 500-700 zł. Postawiliśmy właścicielowi (dawnemu) warunek przywiezienia przyczepy pod nasz dom, ponieważ pojazd miał nieważne rejestracje tymczasowe i nie miał ubezpieczenia OC.
Cała tylna ściana wymagała remontu. Została wyłożona styropianem, a następnie przykręciłem do niej sklejkę.
Cena dwóch piw Korzystając ze sprzyjającej pogody, zdemontowałem łóżka i zacząłem rozbierać ścianę. W międzyczasie kupiłem, w sklepie z częściami do samochodów ciężarowych, bo były tańsze, nowe tylne lampy. Na podłodze wcześniej była położona wykładzina dywanowa, która okazała się cała „zdrowa”, bez przebarwień. Po zdemontowaniu łóżek odkręciłem maskownice z okna i zacząłem rozbierać ścianę. To dość proste, gdyż po usunięciu sklejki odkryłem, że jest tam tylko drewniany stelaż z listewek oraz styropianowe ocieplenie. Okazało się również, że wilgoć zaczyna „brać” podłogę. W związku z tym otworzyłem całą ścianę od spodu i wymieniłem kawałek podłogi (ok. 10 cm). Do tego celu użyłem deski, którą nasączyłem drewnochronem, a od spodu pomalowałem minią. Ściana z podłogą połączona jest listewką, która ma nieregularny kształt boków (pięciobok). Kupiłem w markecie budowlanym odpowiedniej szerokości listewkę i udałem się do stolarza, żeby mi ją odpowiednio przyciął. Zasugerował cenę... dwóch piw! I czas jaki potrzebował na tę operację nie był dłuższy niż kwadrans. To mnie zadowoliło. Listwa została zamocowana przez dwie osoby na kleju montażowym oraz na śrubach o długości 80 mm, które przechodzą przez zewnętrzną część poszycia i wchodzą w podłogę. Uszkodzenie poszycia, jakie musiałem zrobić, wiercąc dziury na śruby, było łatwe w uszczelnieniu, a taki sposób montażu zapewnił mi najlepszą trwałość wykonania.
Prawy róg i bok przyczepy wyłożony styropianem.
Tak prezentuje się miejsce do siedzenia w tyle przyczepy.
Listwy proste, a ściana krzywa Kolejnym etapem było zaopatrzenie się w listewki, które miały stworzyć nowy stelaż na ścianie. Wiedziałem w jakich miejscach był on fabrycznie zamontowany i postarałem się go odwzorować. Listewki do ściany kleiłem klejem montażowym, odpornym na temperatury. Problem jaki się pojawił na tym etapie robót to fakt, że listewki były proste, a ściana jest wygięta w lekki łuk. Znalazłem jednak na to sposób – nacięcia na listewkach, które po zamocowaniu zostały wypełnione klinami na kleju. Gdybym jeszcze raz miał to robić, to być może udałbym się do stolarza, celem fachowego wygięcia sposobem termicznym. Moja metoda jednak jak na razie wytrzymała dwa sezony i myślę, że nic się z tą ścianą nie powinno stać, ponieważ, jak widać na zdjęciach, ściana jest również wzmocniona płytą 3 mm. Gdy ściana nabrała już odpowiedni kształt, wolne miejsca pomiędzy listewkami stelaża zostały wypełnione styropianem (bez użycia kleju), który trzyma się tylko na stelażu, gdyż został bardzo precyzyjnie przycięty. W miejscach, gdzie zamontowane są uchwyty manewrowe, od wewnątrz użyłem wzmocnienia z desek.
Podróżujemy wyremontowaną przyczepką już od dwóch sezonów.
Łatwiej z kimś Przyszedł czas na montaż płyty, która miała przykryć stelaż i styropian. Z tym okazał się problem... natury technicznej. Płyta, którą kupiłem była sklejką, a miałem do tego celu użyć płyty meblowej, ponieważ sklejka wyginała się tylko w jedną stronę wzdłuż słoi. Tak się stało, że musiałem ją uciąć i zrobić z dwóch kawałków. Sklejka została przymocowana do stelaża za pomocą zszywek do drzewa i dla wzmocnienia kleju. Minus ich zastosowania jest taki, że jak się ktoś dobrze przyjrzy, to widać jak lekko odstają. Po zakończeniu prac cała przyczepa została na nowo oklejona okleiną samoprzylepną. Z zewnątrz wszystkie łączenia zostały poprawione sikaflexem, który został mi polecony przez osoby z branży. Czas jaki potrzebowałem na remont to około czterdzieści godzin roboczych, z tym, że prace były w większości wykonywane przez dwie osoby. Część prac, jak np. montaż tylnej ściany do podłogi, była wyzwaniem dla dwóch osób, a już w pojedynkę jest to prawie niewykonalne. Przy okazji takich zabiegów warto również doprowadzić sobie nową instalację do świateł w razie potrzeby, gdyż łatwo wtedy schować kable w ścianie. Remont przedniej ściany przebiegł analogicznie, tylko, że tam nie musiałem wymieniać całej ściany, a jedynie od połowy okna do brzegu prawej ściany. Do jej wykończenia użyłem takiej samej płyty jak stosuje się do robienia „pleców” w meblościankach. Samodzielnie zamontowałem dodatkowe wentylatorki do chłodzenia lodówki, korytka elektroinstalacyjne do schowania kabli w łóżkach, wykonałem zbiornik na brudną wodę i dorobiłem oświetlenie tablicy rejestracyjnej. Remont był dla mnie ciekawym doświadczeniem; pozwolił mi poznać budowę przyczepy kempingowej. Moja wiedza na ten temat jest już bogatsza i na pewno przy zakupie kolejnej przyczepy będzie mi łatwiej znaleźć jej mankamenty, a i docenić mocne strony. Chciałbym, żeby ten artykuł pomógł tym, którzy wahają się nad kupnem przyczepy do remontu.
Informujemy, że zaktualizowaliśmy naszą Politykę prywatności (dostępną w regulaminie). W dokumencie tym wyjaśniamy w sposób przejrzysty i bezpośredni jakie informacje zbieramy i dlaczego to robimy.
Nowe zapisy w Polityce prywatności wynikają z konieczności dostosowania naszych działań oraz dokumentacji do nowych wymagań europejskiego Rozporządzenia o Ochronie Danych Osobowych (RODO), które będzie stosowane od 25 maja 2018 r.
Informujemy jednocześnie, że nie zmieniamy niczego w aktualnych ustawieniach ani sposobie przetwarzania danych. Ulepszamy natomiast opis naszych procedur i dokładniej wyjaśniamy, jak przetwarzamy Twoje dane osobowe oraz jakie prawa przysługują naszym użytkownikom.
Zapraszamy Cię do zapoznania się ze zmienioną Polityką prywatności (dostępną w regulaminie).