artykuły

wiesci-z-warsztatuWIEŚCI Z WARSZTATU
ReklamaBilbord - ACSI przedsprzedaż 2025

ABC z drugiej ręki

Czas czytania 13 minut
ABC z drugiej ręki

Cieknące wnętrze z niesprawnym ogrzewaniem, lodówką i z szybami skażonymi „pajęczynkami” – taka przyczepa czy kamper nie przestawia zwykle wartości muzealnej. Kalkulacja kosztów przywrócenia „domów na kołach” do ich pierwotnego stanu powinna być najważniejszym motywem zakupu z drugiej ręki.

Wilgotne (zagrzybione!) wnętrze, niesprawna elektryka, ogrzewanie gazowe, lodówka – urządzeń bezpieczeństwa i komfortu na pokładzie sprzętu turystycznego jest niemało, a każda po niewczasie odkryta ułomność bardzo obniża wartość nabytku. Wniosek? Na pewno trudno będzie zupełnemu żółtodziobowi dokonać weryfikacji sprzętu, z którym nie ma do czynienia na co dzień. Dużo rozsądniej (i taniej!) będzie opłacić ekspertyzę specjalistom, niż trafić na „minę”. Najlepiej zakupu używanej przyczepy kempingowej dokonać poza sezonem, czyli we wrześniu i w październiku albo zimą. Ta reguła w mniejszym stopniu dotyczy kamperów. Przy poszukiwaniu odpowiedniej oferty należy uzbroić się w daleko idącą cierpliwość, aby dokonać najlepszego wyboru i kupić dokładnie taką przyczepę, która spełni nasze oczekiwania. Czasami jest konieczność odbycia dłuższych podróży, aby na własne oczy obejrzeć znalezione w sieci pojazdy turystyczne. Nie należy nastawiać się na to, że kupimy pierwszy egzemplarz, który pojedziemy zobaczyć.

Chłodna kalkulacja
Nie spieszmy się z decyzją. W dobie nowoczesnych rozwiązań telekomunikacyjnych możemy skonsultować się przecież w czasie rzeczywistym z fachowcem na odległość. Wystarczy dokonać szczegółowych oględzin, nawet sfotografować uszkodzenia i skonsultować się z firmą, której najpewniej zlecimy wykonanie napraw po powrocie do kraju. Czasem wystarczy przecież wysłać MMS lub maila. I faktycznie też pasjonaci caravaningu są coraz wybredniejszymi klientami i coraz częściej dorównują poziomem fachowości osobom, które zawodowo zajmują się handlem. Minęły też czasy, gdy używane przyczepy można było sprzedać na pniu. W dobie Internetu każdą ofertę jesteśmy w stanie prześwietlić, porównując ceny w wyszukiwarkach. Te działania pomogą nas zabezpieczyć przed niespodzianką wysokich kosztów naprawy, czasami przekraczających wartość rzekomej okazji. Zasada jest prosta. Nie stać Cię na wątpliwej jakości sprzęt, poniechaj kaprysu. Odwrotnie. Młode roczniki przyczep czy kamperów w podejrzanie niskich cenach najczęściej są pojazdami powypadkowymi i/lub miały wątpliwą przyjemność być świadkami powodzi. „Zalane” wnętrza to chyba najgorszy z możliwych scenariuszy – o czym niżej.

ReklamaABC z drugiej ręki 1
ABC z drugiej ręki 2

Czasem nie wystarczy silikonowanie dachu, a wymiana przeciekającego poszycia może przewyższyć wartość przyczepy.

Dobre, bo używane?
Dobre będą na pewno wino i skrzypce. Z upływem lat każdy sprzęt zaczynają trapić usterki. Przyczepa starzeć się będzie wolniej; kamper to w sumie dwa byty: podwozie (samochód) i nadbudowa, więc poszukiwania idealnego komplikują się tym bardziej. Szybciej, bezpieczniej i nierzadko taniej można dziś kupić używany sprzęt turystyczny w kraju, u specjalistów z branży. Ci nierzadko kuszą nas w martwym, zimowym sezonie dodatkowym upustem rzędu 5-10 proc. Ryzyko nabycia „okazji” jest niemałe.
- W mniejszym stopniu niż kampery, ale i przyczepy też się poprawia – ocenia rynek Maciej Klaja, właściciel bieruńskiej firmy „Bracia Klaja”, zajmującej się sprzedażą nowego i używanego sprzętu caravaningowego. – To też wynik sytuacji ekonomicznej. Kiedyś bogaci Europejczycy jak rękawiczki zmieniali sprzęt caravaningowy. Rynek pogorszył się już z „wejściem euro”, a teraz odciska na nim swe piętno kryzys, który odbija się na naszej branży, bo zajmujemy się dobrami ekskluzywnymi, które tracą na wartości i to zaraz po wyjeździe z salonu sprzedaży!
Kilkuletni sprzęt można zatem nabyć z niemałym upustem. W zależności od modelu cena jest niższa automatycznie o 20, 30, a czasem i 40 procent.
- Mam sporo stałych klientów, którzy co kilka lat chcą „odmłodzić” swój sprzęt, więc w rozliczeniu zostawiają mi takie okazje. Okazje, bo zwykle przyczepa jest w bardzo dobrym stanie, używana była rekreacyjnie i dlatego nie czeka długo na nowego właściciela – dowodzi Marcin Szczurek, właściciel firmy S-Camp z Bierunia. Na atrakcyjność takiego zakupu wpływa też fakt, że taka kilkuletnia przyczepa zwykle nie wymaga żadnego wkładu finansowego, czego nie można powiedzieć o tych, które używane były w celach zarobkowych w wypożyczalniach.

ReklamaABC z drugiej ręki 3
Niebywałe okazje

Niebywałe okazje to mit? Między bajki należy włożyć opowieści o możliwości sprowadzenia przyczepy zza granicy w niezłym stanie technicznym i za niewielkie pieniądze.
- Firmy holenderskie z coraz mniejszym skutkiem próbują wabić Polaków okazjami, umieszczając na swych stronach internetowych prawdziwą „perełkę” za naprawdę śmiesznie niskie pieniądze, licząc, że w ten sposób skuszą klienta do odwiedzin – zauważa Henryk Monte z Ostrowca Świętokrzyskiego, zajmujący się okazjonalnie sprowadzaniem przyczep w celach zarobkowych. – Na miejscu oczywiście okazuje się, że przyczepa została przed chwilą sprzedana, więc nie pozostaje nam nic innego jak wybór spośród aktualnej oferty, która oczywiście nie jest żadną okazją, ale że ponieśliśmy koszty wyjazdu, to szkoda wracać z pustymi rękami – tak działa ten mechanizm. Skoro mowa o holenderskim rynku, warto mieć na uwadze fakt, że kraj ten trapią częste powodzie.
ABC z drugiej ręki 4

Nieprzyjemny zapach stęchlizny najdłużej utrzymuje się we wnętrzach szafek. Czuły nos pozwoli uniknąć zakupu zawilgoconego pojazdu turystycznego.

- Zdarzają się po prostu oferty kupna popowodziowej, tzw. przelanej przyczepy – zauważa Maciej Klaja. – Czasem łatwo je rozpoznać po linii wody, która zalała wnętrze, czyli po różnym odcieniu na frontach szafek czy miękkich narożnikach wnętrza. Nawet gdy nic nie zwróci naszej uwagi to śmiesznie niska cena powinna być pierwszym ostrzeżeniem, że coś jest z nią nie tak. Wilgoć nie przekreśla oczywiście zakupu.

Patrz i… wąchaj
Decydując się na zakup pojazdu kempingowego z drugiej ręki, sprawdźmy stan podwozia, nadwozia, wykładzin wewnętrznych, opon, szukajmy śladów przeprowadzanych napraw. Zlećmy kontrolę instalacji wodnej, gazowej i elektrycznej. Sprawdźmy meble i pozostałe wyposażenie. Podwozia stanowią przede wszystkim ramy (i dyszle – w  przypadku przyczepy), które powinny być oryginalnie ocynkowane. Nie mogą znajdować się na nich ślady korozji. Trzeba przyjrzeć się, czy nie były one malowane i spawane. Należy sprawdzić stan układu hamulcowego, a w przyczepach: zespołu jezdnego, działanie urządzeń najazdowych, podpór składnych, stan zaczepu kulowego. Kupując nawet całkiem nową przyczepę czy kampera, trzeba zwrócić uwagę na datę produkcji opon – te rzadko kiedy są nowe, a guma się starzeje. Nawet w 8-letnim modelu fabryczne opony z wystarczająco głębokim bieżnikiem przyjdzie nam po prostu wymienić na nowe (koszt!).
ABC z drugiej ręki 5

Przed zakupem zważmy interesującego nas kampera. Tabliczka znamionowa (informuje o wadze i DMC pojazdu) zwykle ma niewiele wspólnego z rzeczywistą masą pojazdu gotowego do drogi.

Nieszczelność
Największym wrogiem każdej zabudowy jest jej nieszczelność. Nie dość, że trudno ją w ogóle zlokalizować, to na dodatek trudno też się jej pozbyć. Decydując się na zakup używanej przyczepy pamiętajmy więc, że zapach stęchlizny w jej wnętrzu powinien ją dyskwalifikować jako ewentualny obiekt zakupu. Kamper przedstawia sobą wartość zabudowy i samochodu, więc poprzednia sugestia nie jest jednoznaczna. Ale i tu kolejne ryzyko. Sprzedający mógł przecież wymienić co bardziej zniszczone meble. Sprawdźmy więc, czy znajdujące się na wyposażeniu są wygodne i funkcjonalne. Powinny być rozmieszczone z zachowaniem zasad ergonomii. Z podobnych względów patrzmy na nieoryginalne elementy ozdobne i maskujące poszycia zewnętrznego. Podejrzanie wyglądające wstawki (np. listewki na ścianach zewnętrznych) nie znalazły się tam najpewniej dla upiększenia, tylko dla zamaskowania połączeń fabrycznego i niefabrycznego poszycia. Czasem lepiej po prostu kupić sprzęt po gradobiciu, jeśli nie zależy nam specjalnie na nieskazitelnym wyglądzie, niż ufać w wysoki poziom przeprowadzonych napraw (np. powypadkowych).
ABC z drugiej ręki 6

Okna kamperów i przyczep są zaskakująco drogie i podatne na uszkodzenia.

Poszycie – technologia napraw
Przyczepy kempingowe mogą mieć nadwozie typu sandwich lub laminatowe. Kampery w zdecydowanej większości mają poszycia sandwiczowe. Trzeba w obu przypadkach sprawdzić, czy nie ma miejsc rozszczelnienia, przez które woda dostaje się do wnętrza, powodują gnicie stelaża. Przy oględzinach zabudowy laminowanej należy zwrócić uwagę na występowanie tzw. pająków na ścianach. Jeżeli są one pojedyncze i płytkie, to nie stanowią problemu i pozostają kwestią estetyczną. W przypadku uszkodzenia czy też nieszczelności dachu nie pozostanie nam zwykle nic innego jak wymiana na fabrycznie nowy i tu kolejny problem: dostępność takiego poszycia. O ile do niemieckich modeli sprowadzenie dachu trwa tydzień, to już do np. francuskiego sprzętu czy angielskiego może nie wystarczyć nawet kilka miesięcy czasu! Podobnie wygląda sprawa z wymianą luków bagażowych czy okien. Te ostatnie są zaskakująco drogie, więc wszelkie uszkodzenie okna należy traktować jako argument dla obniżenia ceny o przynajmniej 400 zł. Bywają jednak okna, których koszt przekracza 2 tys. zł, a zakup zamiennika (tańszego) graniczy z cudem!
Kalkulacja kosztów przywrócenia przyczepy używanej czy takiego kampera do pierwotnego stanu powinna być najważniejszym motywem zakupu. Elementy, które są drogie, więc ich stan nie powinien budzić naszych zastrzeżeń, powinny być w dobrym stanie. Na pewno więc trzeba przyjrzeć się oknom i ich okuciom (szyby uchylne i otwierane). Czasem drobny odprysk od „strzału” kamyka spod kół wystarczy, by w najmniej spodziewanym momencie szyba pękła na pół, a trzeba pamiętać że to plastik, który zwykle i tak narażony jest na ekstremalne różnice temperatur przy hangarowaniu przyczepy w martwym okresie. Naprężenia skracają żywotność przeszklenia, a to drogi element. W trakcie oględzin warto więc z uporem przyglądać się szybom w poszukiwaniu głębszych rys, spękań, miejsc klejenia itd. – zwłaszcza w okolicach zawiasów, gdzie działają największe siły gnące i gdzie najczęściej dochodzi do przełamania tafli „zmęczonej” szyby. Oczywiście w najgorszym przypadku może się okazać, że na skutek przecieków konieczna będzie jednak renowacja zabudowy. I tu koszty mogą zaskoczyć niejednego fana turystyki. Koszt łatania poszycia wstawkami i masami uszczelniającymi to ok. 500-800 zł za metr kw., ale cena drastycznie rośnie, gdy chcemy wstawić oryginalny element fabryczny.

DMC, czyli zważ sam
Jeśli kamper, to najpewniej zainteresuje nas, czy wystarczy do jego prowadzenia prawo jazdy kat. B. Uważajmy więc na okazyjne oferty jeszcze z jednego powodu. Niemało takich kamperów to modele ściągnięte swego czasu z Niemiec, więc niedostępne dla posiadaczy najpopularniejszych uprawnień (tam 4.250 kg to dość popularna kategoria wagowa kamperów – przyp. red.).
Ładowność przyczepy kempingowej powinniśmy rozważyć przed wyborem jej konkretnego modelu i posiadanego „konia pociągowego”. Oczywiście, możemy zmienić posiadany samochód na większy, ale to najpewniej oznaczać będzie kolejne wydatki. Nie wolno nam przekroczyć dopuszczalnej masy całkowitej przyczepy, pojazdu i w końcu zestawu pojazdów! Wartość DMC umieszczona jest w dowodzie rejestracyjnym i/lub na tabliczce znamionowej. Zwykle podana też jest masa własna, czyli np. pustej przyczepy, więc o ile nie dokonano w niej ponadstandardowych przeróbek, mamy do dyspozycji zwykle przynajmniej sto kilogramów – w przypadku mniejszych, czy nawet 200 kilogramów w przypadku większych, dwuosiowych. Ale uwaga! Taka informacja z tabliczki znamionowej powinna być dla nas tylko pewną sugestią, bo jeśli poprzedni właściciel doposażył przyczepę w np. urządzenie manewrujące – a nie spotyka się go w wyposażeniu fabrycznym – to takie wraz z zasilającym je akumulatorem automatycznie ograniczy nam ładowność o przynajmniej 60 kg! Najprościej będzie po prostu zważyć przyczepę. Zważenie kampera potraktujemy od niedawna jako obowiązek! Tylko wtedy ocenimy, czy cieszący nasze oko sprzęt pozwoli nam faktycznie wybrać się z rodziną (osoby + bagaż) na wymarzone wakacje, skoro ładowność okaże się nader symboliczna. Unikajmy kompromisów i wybierajmy to, co spełni nasze wymagania przez jak najdłuższy czas – to najlepsza dewiza świadomego niebezpieczeństw caravaningowca.

Co może nas zaskoczyć?
Przy okazji oględzin kampera czy przyczepy warto upewnić się, czy znajdujące się na wyposażeniu rozwiązania i urządzenia są sprawne. Koniecznie więc dokonajmy próbnego rozruchu ogrzewania postojowego, chłodziarki itp. Pozytywnym zaskoczeniem może być żywotność ogrzewania postojowego. Dobrej jakości piece (przede wszystkim marki Truma, Webasto) będą sprawne nawet w kilkunastoletnim pojeździe turystycznym. Okna w zabudowach mieszkalnych kamperów i przyczep to elementy zespolone o właściwościach izolacyjnych. Są przede wszystkim delikatne i generalnie zaskakująco drogie. Nie zawsze też zakup odpowiedniego przeszklenia (typ, rozmiary) będzie łatwy do modelu kampera/przyczepy sprzed lat. Cena okna? Nawet 2 tys. zł/szuka. Nieco tylko tańsze są okna dachowe. Ich działanie i stan także wymaga dokładnych oględzin. Chłodziarki turystyczne są dużo droższe, niż te domowe. Podobnej wielkości lodówka z zamrażalnikiem (ok. 150 l) może kosztować nawet 9 tys. zł. Oczywiście możemy w ostateczności zakupić mniejszą w miejsce dotychczasowej, ale i tak cena za ok. 100-litrową to 2,5-4 tys. zł.

Ważne decyzje – przeznaczenie
Oczywiście, nie warto rezygnować z pasji podróżniczych w sezonie zimowym. Świetnie wiedzą o tym właściciele kamperów. I tu kolejny dylemat. Otóż nie każdy kamper ma jednak tzw. pakiet zimowy, czyli przystosowanie systemu wodnego i systemu dystrybucji ciepła do naprawdę niskich temperatur. Brak takiego nie jest oczywiście przeszkodą w uprawianiu caravaningu zimowego, aczkolwiek oznacza spore ograniczenia. Współczesne urządzenia grzewcze łączą bowiem funkcję centralnego ogrzewania z bojlerem wody (stąd też popularne dla takich nazwy: combi).
ABC z drugiej ręki 7

W pojazdach 4x4 okna, drzwi i włazy powstają najczęściej z profili aluminiowych. Cena takich bywa astronomiczna, ale też odporność na zniszczenia nieporównywalnie większa.

Generalnie też większość przyczep ma ogrzewanie, z czego skrzętnie korzysta wielu Europejczyków. Na podalpejskich kempingach aż roi się od przyczep, których właściciele pozostawili je tam, by korzystać z nich na czas urlopu. To kolejne źródło pochodzenia tych w podejrzanie okazyjnych cenach.

Skoro o autonomii wnętrza mowa… Gaz jest najpowszechniejszym źródłem zasilania „pieców” i praktycznie nie ma dla niego alternatywy w przypadku posiadaczy przyczep. Wymaga wymiennych butli (zwykle 11-kilogramowych) lub osobnego zbiornika typu LPG. W kamperze stosuje się droższe ogrzewania (serii Trumatic E lub nowsze: Combi) z wymuszonym obiegiem spalania ze względu na możliwość pracy podczas jazdy kampera. Sprawdźmy więc, czy faktycznie takie jest w interesującym nas sprzęcie – inaczej pasażerowie będą zmuszeni zimą liczyć na ciepło z układu nagrzewnicy samochodowej, co nie jest najszczęśliwszym rozwiązaniem.

Dla posiadaczy kamperów alternatywnym źródłem ciepła na postoju jest agregat spalający paliwo z fabrycznego baku pojazdu; spala olej napędowy bądź benzynę i oczywiście potrafi to robić przy niepracującym silniku. Najpopularniejsze rozwiązania oferują firmy Webasto i Eberspaecher. Obojętnie jakie rozwiązanie wybierzemy, musimy wiedzieć, że sprawny piec to nawet 5 tys. zł w naszej kieszeni.

Na koniec… dezynfekcja
Mówi się, że 1/3 życia spędzamy w łóżku. Czy zastanawialiśmy się, co to oznacza dla materacy w przyczepach i kamperach? Po tym czasie takie nie tylko traci swe właściwości (sprężystość), co po prostu staje się dla człowieka niezdrowy. To o tyle ważna uwaga przy zakupie pojazdu „z drugiej ręki”, że w przyczepie i kamperze materace pełnią swe funkcję i za dnia i w nocy. Wciąż to ten sam materac, więc wykorzystywany jest dużo intensywniej, a interwał odpoczynku od ciała ludzkiego jest wyraźnie krótszy! Wniosek jest czytelny i rodzić winien pewność, że przyjdzie nam pogodzić się z kolejnym wydatkiem, skoro żywotność każdego materaca to osiem, najwyżej dziesięć lat. Niby drobiazg, ale nawet, gdy nie zechcemy ich wymienić na nowe, te odziedziczone będą wymagały solidnej dezynfekcji.
- Generalnie kamperem czy z przyczepą kempingową nie wystarczy wjechać do myjni samochodowej, żeby móc ze spokojem udać się na wakacje – przekonuje Jakub, właściciel pola kempingowego w Sarbinowie. – O ile zewnętrzne zabrudzenia stosunkowo łatwo czyści się przy pomocy różnych metod, o tyle wnętrze wymaga szczególnego podejścia i z doświadczenia wiem, że ściereczka do kurzu i płyn do toalet nie wystarczą. Zaduch, jaki potrafi nagromadzić się w „domach na kołach” w trakcie zimy, jest wynikiem rozwoju bakterii i grzybów, które śmiało poczynają sobie w nieużywanych przez dłuższy czas węzłach sanitarnych czy materacach. Już sam dobór odpowiednich chemikaliów może nastręczyć sporych trudności, nie mówiąc już o ich właściwym użytkowaniu.

Nasze rozważania na temat zakupu sprzętu turystycznego z drugiej ręki zakończmy ważną informacją. Przyjmuje się, że okres wakacji, czyli szczyt sezonu, to absolutne minimum dla pokrycia samych wydatków związanych z utrzymaniem floty pojazdów w wypożyczalniach. Wniosek? Warto więc zastanowić się nie tylko, czy okazja w postaci mocno przechodzonego sprzętu zagwarantuje nam bezstresowe wakacje, ale czy po prostu będzie nas na nie stać. W końcu zamierzamy kupić dom na kołach, może mały, ale to i tak kolejny dom, który można określić mianem… skarbonki.

Tekst i zdj.: Rafał Dobrowolski


Obserwuj nas na Google News Obserwuj nas na Google News