Zimowanie „domu na kołach” pod chmurką? Zdecydowanie zły pomysł, nawet jeśli mowa o strzeżonych parkingach
Dla wielu z nas posiadanie kampera lub przyczepy to spełnienie marzeń i lepsze życie. Wyczekany, a zwłaszcza ten wyremontowany własnymi rękami kamper lub przyczepa stają się niemal członkiem rodziny. Pilnujemy, dbamy, naprawiamy, ale czy to wystarczy, aby zachować ich „dobrostan”.
Co szkodzi najbardziej?
Współczesne kampery i przyczepy kempingowe jak żadne inne pojazdy, mają w swojej konstrukcji całą gamę tworzyw sztucznych, gum i tzw. materiałów budowlanych. W każdej przyczepie i kamperze znajdziemy: ABS (terpolimer akrylonitrylo-butadieno- -styrenowy), PP (polipropylen), PA (poliamid), PS (polistyren), PC (poliwęglan), GFK (polistyren wzmocniony włóknem szklanym) czy PUR (poliuretan). Jednak poza tą gamą wytworów myśli ludzkiej jest jeden, któremu zawdzięczamy prawdziwy rozwój caravaningu. Mowa o TSE, czyli laminacie szklano- poksydowym. Wiemy, że powstaje w wyniku nasycenia żywicą epoksydową tkaniny szklanej. To dzięki temu wynalazkowi powstają niemal dowolne kształty o lekkiej i trwałej konstrukcji. Ale czy na pewno trwałej? Oto kilka twardych faktów z ciekawej pracy, jaką w 1984 roku opublikowała Krystyna Gorowicz, pt. „Wpływ warunków atmosferycznych na proces starzenia się laminatów poliestrowo-szklanych”. Opisywane badanie przeprowadzone zostało w warunkach laboratoryjnych, bez udziału istotnego czynnika, jakim jest czas. Dzięki zastosowaniu zestawu „wyrafinowanych tortur”, którym poddawano próbki, wydaje się być obiektywne, a uzyskane wyniki jednoznacznie wskazują kierunek i intensywność zmian, jakim podlegają laminaty. Bo to właśnie z nich w znacznym stopniu budowane są przyczepy i kampery.
Badania trwałości laminatów
Materiały do badana poddano procesowi przyśpieszonego starzenia, polegającego na działaniu 10 cykli, a każdy z nich obejmował:
– moczenie (10 godzin),
– mrożenie (-5°C przez 6 godzin),
– nagrzewanie przez 6 godzin w temp. 60°C,
– naświetlanie lampą kwarcową jako źrodłem promieniowania UV (380 W) z odległości 400 mm przez godzinę.
Tak „postarzone” próbki poddano badaniom wg odpowiednich norm. Wyniki okazały się co najmniej niepokojące, gdyż spadki wytrzymałości i właściwości laminatów szklano-epoksydowych okazały się znaczne, bo dla udarowości (odporność na uderzenia) aż o 30-proc. (patrz tabela). Trudno obiektywnie ocenić, czy zastosowana metoda „przyspieszonego postarzania” jest porównywalna z trzema, pięcioma lub siedmioma sezonami, jakie nasza przyczepa spędzi na świeżym powietrzu. Tego rodzaju analizę musi wykonać samodzielnie czytający ten tekst, uwzględniając warunki i okoliczności, w jakich parkuje kampera. Niestety są jeszcze dwa zjawiska, które nie zostały uwzględnione w warunkach laboratoryjnych, w opisywanych badaniach, a mianowicie: wibracje i chwilowe odkształcenia mechaniczne powodujące tzw. zmęczenie materiału, zanieczyszczenia powietrza (SO2 i SO3, tlenki azotu, tlenek węgla), które w połączeniu z wilgocią tworzą mocne kwasy nieorganiczne, przyczyniające się do spadku twardości, nasiąkliwości i gęstości.
Czynniki przyspieszające biodegradację
Z pewnością należy je uwzględnić jako czynniki wzmacniające potencjalne spadki wymienionych cech. Te zjawiska analizowane były w pracy „Starzenie polimerowych kompozytów uzbrojenia i sprzętu wojskowego” (Jerzy Szymaniak, Zbigniew Smoczyński, Krzysztof Szcześniak – zeszyty naukowe Wyższej Szkoły Oficerskiej Wojsk Lądowych). Jakby jeszcze tego było mało, to trzeba nam wiedzieć, że istnieje takie zjawisko jak biodeterioracja, czyli niszczenie materiałów technicznych przez drobnoustroje. Dotyczy to głownie materiałów gumowych i kauczukowych (B. Grabowska, „Biodegradacja tworzyw polimerowych”, AGH 2010 r.). Niezależnie od przytoczonych danych sami obserwujemy, jak słońce, wilgoć, mróz i zanieczyszczenie powietrza w ciszy, miesiąc za miesiącem niszczą nasze kampery i przyczepy. Niezwykle trudno byłoby wskazać, które z wymienianych czynników wpływają na to w najwyższym stopniu, skłaniałbym się ku wilgoci w połączeniu z zanieczyszczeniem powietrza i słońcu (UV).
Jak chronić dobrostan kamperów i przyczep?
Jeżeli za najbardziej destrukcyjne czynniki uznamy wilgoć i UV, to odpowiedź na to pytanie jest prosta: parkując w zadaszonych i suchych pomieszczeniach. Świetnie do tego celu nadają się stodoły, hale poprodukcyjne lub magazyny, gdyż zazwyczaj dysponują odpowiednią wysokością i szerokim wjazdem. Znane są mi przypadki zimowania przyczep w nieczynnych szklarniach i zajezdniach autobusowych. Oczywiście nie jest to takie proste, gdyż stodół coraz mniej, a pustostany magazynowe znikają w błyskawicznym wręcz tempie. Wokół miast istnieje permanentny niedosyt powierzchni magazynowych, a jeśli już są, to ceny za metr kwadratowy porownywalne są z wynajmem mieszkania.
Namiot ochronny
Pewną alternatywą dla garażu jest namiot ochronny – jeżeli oczywiście dysponujemy odpowiednim terenem. Postawienie go nie powinno być problemem, gdyż jego konstrukcja nie wymaga pozwolenia na budowę. Dysponując kwotą 3 tysięcy złotych, zapewne uda się nam ochronić przed słońcem i deszczem naszą przyczepę. Należy jednak pamiętać, że wilgoć to nie tylko deszcz – to także parowanie gleby i kondensacja pary wodnej z powietrza. Pamiętajmy zatem o odpowiednim przygotowaniu podłoża i wentylacji namiotu. Podobnie jest z wiatami, ale tu dodatkowo istnieje niebezpieczeństwo wwiewania deszczu i śniegu przez otwarte przestrzenie boczne oraz napływanie mgły i wilgoci z powietrza. Szczególnie dobrze widać to zjawisko, gdy parkujemy w okolicy zbiorników wodnych i terenów podmokłych.
Ile kosztuje dbanie i niedbanie o przyczepę i kampera?
Konsultując artykuł z kolegą, który jest w komfortowej sytuacji, gdyż trzyma swojego kampera w suchym przestronnym garażu, padło ważne stwierdzenie: „gdybym miał dwa samochody, kampera i osobowkę, ale tylko jeden zewnętrzny garaż, trzymałbym w nim kampera”. W pierwszej chwili wydało mi się to dziwne i mało praktyczne, gdyż osobówka jest używana częściej, jednak szybko wyzbyłem się wątpliwości. Wystarczyło porównanie kilku liczb i uwzględnienie faktów, a wszystko stało logiczne i racjonalne. Zacznijmy od cen, a w zasadzie trafniej byłoby pisać o wartości. Do porównań przyjmiemy pewien model, z którym oczywiście nie wszyscy się zgodzą, ale taka jest natura wywodów teoretycznych. „Średni” kamper, rocznik 2007-2010, to wartość 80 000- 180 000 zł, przyjmiemy więc średnią 130 000 zł. Posiadacz takiego cuda wg autora jeździ osobówką o wartości 80 000 zł. Gdyby odnieść się do spadku wartości według rocznika, to pobieżna analiza cen wskazuje, że kamper traci na wartości wolniej i to ze znacznie wyższej kwoty. A zatem to o kampera należy dbać bardziej. Ponadto przy potencjalnej sprzedaży to na kamperze będzie bardziej widać każdy rok „przebywania na świeżym powietrzu”, co przy osobówce nie jest weryfikowalne (przynajmniej dla laika). Sucha, pachnąca neutralnie, bez purchli i „żółtaczki” przyczepa, nawet jeżeli nie najnowsza, wcześniej czy później zostanie doceniona przez kupującego.
Przechowalnie na zimę
Ale nie oszukujmy się, na własny garaż może sobie pozwolić niewiele osób. Dlatego pozostaje nam szukać bardziej lub mniej przypadkowych miejsc, w których moglibyśmy bezpiecznie przechować przyczepę, lub zdecydować się na profesjonalną usługę przechowywania rzeczy o tak dużych gabarytach. Dostępność takich przechowalni jest bardzo zróżnicowana ze względu na region – łatwiej znajdziemy je na południu (okolice aglomeracji śląskiej) i na zachodzie Polski. Miejscami przeznaczanymi do tego rodzaju działalności często bywają post PGRowskie magazyny, stajnie lub obory. Okolice takich miast jak Warszawa raczej nie dają wielkiego wyboru. Ceny kształtują się od 50 zł za miesiąc (magazyn dawnego PGR-u w okolicach Piły), 150-200 zł aglomeracja śląska, 600-1000 zł Warszawa. Także w typowych magazynach rzeczy „self storage” czasami istnieje możliwość przechowania kampera, ale tu ceny są powalające. Kończąc, nie sposób życzyć czytelnikom czegoś innego jak „zaopiekowanych” kamperow i przyczep. I pamiętajcie: przebywanie na świeżym powietrzu nie wszystkim wychodzi na zdrowie.
Tekst i zdjęcia: Piotr Gołaszewski
Artykuł pochodzi z numeru 2 (87) 2019 r. magazynu „Polski Caravaning”.
Chcesz być na bieżąco? Zamów prenumeratę – teraz jeszcze taniej i szybciej.