A: Czy ziemia kłodzka jest częścią Dolnego Śląska?
Wyprawomaniak.pl: A czy Sosnowiec leży na Górnym Śląsku?
A: Jak możesz w ogóle o to pytać? Oczywiście, że nie!
Wyprawomaniak.pl: No właśnie… Dokładnie tak samo rzecz się ma, jeśli chodzi o ziemię kłodzką…
Dzieje tego wbitego w terytorium Czech, lekko przekrzywionego prostokąta są w równym stopniu fascynujące, co skomplikowane. Ta owiana legendami i baśniami kraina, niesamowicie atrakcyjna przyrodniczo, pełna surowców mineralnych i niemal przesiąknięta wodami leczniczymi, zawsze stanowiła bardzo smakowity kąsek, o który toczono spory. Czesi, Austriacy, Prusacy mocno namieszali w kulturze, architekturze, wierzeniach i obyczajach skrawka ziemi, na którym właśnie jesteśmy.
Od końca II wojny światowej ziemia kłodzka weszła w skład Rzeczypospolitej i to właśnie Polacy mają przywilej, aby pisać dalsze losy tej malowniczej krainy otoczonej m.in. Górami Suchymi, Sowimi, Stołowymi, Bystrzyckimi, Bialskimi, Złotymi i Bardzkimi oraz Masywem Śnieżnika. Zapraszam zatem na krótką wycieczkę po kilku miejscach ziemi kłodzkiej, wybranych przeze mnie spośród już opisanych na Wyprawomaniak.pl. Muszę przyznać, że nie było to proste zadanie, gdyż walory krajoznawcze tego zakątka są wybitne. Zatem ruszamy…
Naszym pierwszym punktem jest stolica tej ziemi – Kłodzko (Wyprawomaniak.pl; trasa 128). O jego początkach krążą rozmaite legendy, z których najbardziej rozpowszechniona nawiązuje do starego i świętego dębu rosnącego onegdaj na zboczu Góry Fortecznej. Podanie głosi, że drzewo to miało szczególną moc łączącą ludzi, dlatego wokół niego zbierała się zarówno starszyzna, aby obradować i sądzić, jak i zwykli członkowie społeczności, potrzebujący np. uzdrowienia. Lata mijały, drzewo trwało, aż w końcu i na nie przyszedł kres. Wielka nawałnica wyciągnęła prastary dąb z ziemi i zakończyła jego żywot. Nie była jednak w stanie zniszczyć mocy tego mitycznego symbolu potęgi. Ludzie nadal, czując silny związek z drzewem, skupiali się wokół niego do momentu, aż z dębu została jedynie kłoda, której nikt niczym nie mógł unicestwić. Miejsce to zaczęto nazywać Kladskiem, otoczono domami i w ten sposób stworzono miasto.
Most św. Jana to jedna z „niesamowitości” Kłodzka
Podziemna Trasa Turystyczna jest pełna tajemnic
Zabytków w Kłodzku jest bardzo dużo i można w nich przebierać do woli. Ja proponuję dwa miejsca, które szczególnie do mnie przemówiły. To niesamowity most św. Jana (Wyprawomaniak.pl; trasa 128) oraz pełna tajemnic Podziemna Trasa Turystyczna (Wyprawomaniak.pl; trasa 128). Most nad Młynówką, bo tak inaczej nazywany jest most św. Jana, to XIII-wieczna konstrukcja łącząca niegdyś serce Kłodzka z przedmieściami, do złudzenia przypominająca miniaturę mostu Karola w Pradze.
Finezyjne rzeźby, krucyfiksy, przyczółki i filary przenoszą nas do eleganckiego świata gotyku przyprawionego szczyptą zdobnego baroku. Do budowy mostu zastosowano zaprawę wapienną wzbogaconą kurzym białkiem, a jaja będące surowcem zbierano po wszystkich okolicznych wsiach. Zmierzając w kierunku wejścia do podziemnego miasta, mijamy przepiękny kłodzki rynek otoczony urodziwymi kamieniczkami, których korzenie sięgają nawet 30 m.
Właśnie ten splot połączonych piwnic tworzy arterie podziemnego organizmu Kłodzka, organizmu stworzonego przez jego mieszkańców na przestrzeni wieków. Piwnice wykorzystywano do magazynowania żywności, przechowywania wyśmienitego piwa, będącego w średniowiecznym mieście podstawowym napojem zarówno dla dzieci, jak i dorosłych, gromadzenia broni podczas wojen czy też w charakterze schronienia w czasie niepokojów. Podziemna Trasa Turystyczna to ciąg korytarzy, pochylni i komór o długości 600 m, którą ze wszech miar warto jest doświadczyć.
Fundamenty pod pałac w Gorzanowie położono w XVI w.
Muzeum Filumenistyczne w Bystrzycy Kłodzkiej – kolekcja przyrządów służących do niecenia ognia
Kłodzko kusi i mami niczym rusałka młodzieńców, ale komu w drogę, na tego czeka nietuzinkowej urody pałac w Gorzanowie (Wyprawomaniak.pl; trasa 128). Powstał on, a raczej zaczął powstawać w XVI stuleciu. W wyniku przeobrażeń, jakim podlegał na przestrzeni wieków, przybrał on postać, która zachwyca gości wpadających doń z wizytą. Przecudnej urody polichromie zdobiące pomieszczenia gorzanowskiego pałacu zniewalają zmysły i uzależniają. Sprawiają, że rezydencja Herbersteinów stanowi unikat na skalę wręcz europejską. Zresztą o tym miejscu głośno było już w XIX w., kiedy ówczesny właściciel Hieronim von Herberstein założył w pałacu teatr. I to nie byle jaki teatr! Zatrudniony w nim śląski poeta i dramaturg, a jednocześnie przyjaciel Adama Mickiewicza, Karl von Holtei, miał rzec, iż ta niesamowita budowla była dla niego jak pałac wróżki, rozpalając w nim wewnętrzny ogień.
Wyjątkowe widoki, naturalne naloty oraz system korytarzy znajdziemy w Sztolni Ochrowej
Wodospad Wilczki w Międzygórzu ma obecnie 22 m wysokości i znajduje się w Śnieżnickim Parku Krajobrazowym
A jeżeli już dotykamy sfery ignis, to najlepszym miejscem, aby się o niej więcej dowiedzieć, jest Muzeum Filumenistyczne w Bystrzycy Kłodzkiej (Wyprawomaniak.pl; trasa 221) – jedyne takie muzeum w Polsce i jedno z nielicznych w Europie. Zgromadzono w nim potężną kolekcję przyrządów służących do niecenia ognia jak zapalniczki lontowe, benzynowe, gazowe, elektryczne, chemiczne oraz krzesiwa metalowe i skałkowe. Jak twierdzą muzealni przewodnicy – historia krzesania płomieni jest wręcz fascynująca.
Po tak gorącej wizycie w Bystrzycy pora nieco ochłonąć. W tym celu pojedziemy pod Śnieżnik, do Międzygórza, aby nasycić oczy wodospadem Wilczki (Wyprawomaniak.pl; trasa 128). To właśnie te wodogrzmoty szczególnie upodobała sobie księżna Marianna Orańska, kiedy w XIX w. przybyła do biednej górniczej wioski w górskiej kotlinie. Ogromny zachwyt księżnej odmienił dotychczasowe życie mieszkańców. Międzygórze w krótkim czasie przeobraziło się w cudnie położony, malowniczy kurort stylizowany na wzór szwajcarski z domkami tyrolskimi, mostkami i ścieżkami spacerowymi.
Zalany chodnik Sztolni Gertruda; Kopalnia Złota w Złotym Stoku
Pomiędzy atrakcjami Kopalni Złota można przemieszczać się lokalną kolejką
Trudno jest wpaść do Międzygórza jedynie z krótką wizytą, ale na nas wciąż czekają jeszcze dwa miejsca, więc chcąc nie chcąc pora się zbierać. Z kolejnym punktem naszej wycieczki wiąże się następująca legenda.
Dawno, dawno temu żył sobie pastuszek o imieniu Jaśko. Chłopak miłował wolność, góry i zwierzęta, dlatego życie, jakie wiódł, bardzo mu odpowiadało. Często zabierał swoje stadko owieczek oraz trzy ukochane psy i znikał na całe dnie, przemierzając ze swoją futrzastą kompanią Góry Złote. Ponieważ uwielbiał podglądać przyrodę, to zdarzało się, że w trakcie tych wypadów pozostawiał stado owieczek pod opieką Żwirka, Muchomorka i Bestyji, a sam eksplorował leśne gęstwiny.
Pewnego razu, gdy właśnie wracał z jednej z takich wycieczek, usłyszał głośne ujadanie psów, beczenie owiec, wycie i odgłosy walki. Zaczął biec w kierunku obozowiska, tymczasem psy z oddaniem broniły swoich podopiecznych przed wygłodniałymi wilkami. W pewnym momencie Bestyja zwarł się w morderczym uścisku z przywódcą wilczej watahy i… wygrał starcie. Basior stracił życie, jego kompani czmychnęli, zaś Bestyja legł mocno poraniony. Jasiek, nie za bardzo wiedząc, jak pomóc przyjacielowi, mocno zapłakał. Właśnie w tym momencie pojawił się Liczyrzepa. Ta głęboka miłość człowieka do psa tak bardzo poruszyła serce Ducha Gór, że wskazał pastuszkowi sposób na uzdrowienie Bestyji. Jaśko miał znaleźć w górach ciepłe źródło śmierdzące siarką i zanurzyć w nim psa, aby go wyleczyć. Chłopak przez kilka dni poszukiwał cieplicy, aż w końcu zobaczył miejsce, do którego tłumnie zmierzały poranione zwierzęta leśne. Zanurzył przyjaciela i zobaczywszy poprawę jego samopoczucia, pozwolił także skorzystać z wywierzyska pozostałym swoim towarzyszom.
Uszczęśliwiony Jaśko wrócił do wsi i opowiedział o wszystkim jej mieszkańcom. Kolejnego dnia kilka rodzin spakowało swój dobytek, przenosząc się w pobliże cieplicy. Tak powstał Lądek-Zdrój (Wyprawomaniak.pl; trasa 24), uzdrowiskowe miasteczko nad Białą Lądecką – rzeką, która od czasu do czasu spędza sen z oczu jego mieszkańców. Gdy tak się dzieje, wtedy to właśnie lądeccy krajanie potrzebują pomocy i wypatrują w szczególny sposób nas – turystów. Dlatego właśnie kolejnym punktem wycieczki jest Lądek-Zdrój z jego przecudnym, malowniczym i nieco obecnie poturbowanym ryneczkiem otoczonym renesansowymi i barokowymi, kolorowymi kamieniczkami. Lądek, jak przystało na najstarsze polskie uzdrowisko datowane już na XV w., oferuje gościom wiele atrakcji jak np. unikatowy, jedyny w Polsce zakryty most łączący neogotycką willę z domem zabiegowym czy też emanujący spokojem park zdrojowy.
Replika osady górniczej z okresu średniowiecza to jedna z atrakcji Złotego Stoku
Z Lądka mamy już tylko krótki przelot do miejsca idealnego dla tych, którzy z zapartym tchem śledzą losy poszukiwaczy przygód, a mianowicie wizytę w magicznej Kopalni Złota w Złotym Stoku (Wyprawomaniak.pl; trasa 24). Szykujcie zatem kieszenie, kuferki czy cokolwiek innego, do czego możecie zapakować kruszec, o ile będzie Wam go dane znaleźć. To miejsce inspiruje, edukuje i wzbudza niesamowite emocje. Spotkamy w nim Ducha Gertrudy, zobaczymy, jak wygląda 16 ton złota, i odwiedzimy Laboratorium Alchemika. Na deser udamy się do unikatowej na skalę europejską repliki średniowiecznej osady górniczej. Brzmi wyśmienicie, nieprawdaż? Ponieważ to już ostatni z punktów naszej dzisiejszej wyprawy, to możecie tu zostać i bawić się do późnej nocy… czyli do zamknięcia. Zostawiam Was w krainie złota i przyjemności.
Na zakończenie chciałbym jedynie przypomnieć, że te i setki innych ciekawych miejsc znajdziecie zarówno u mnie na stronie Wyprawomaniak.pl, jak i w aplikacji Wyprawomaniak (na Androida). Co więcej, możecie śledzić moje przygody zarówno na FB, jak i Instagramie. Zapraszam!
Artykuł pochodzi z numeru 1 (121) 2025 r. magazynu „Polski Caravaning”.
Chcesz być na bieżąco? Zamów prenumeratę – teraz jeszcze taniej i szybciej.