Jesteśmy Obieżyświaty! Gdyby ktoś jeszcze rok temu spytał nas o najatrakcyjniejszy skandynawski kraj, bez wahania wskazaliśmy Norwegię, świadomie pomijając Szwecję, o której tak naprawdę nic nie wiedzieliśmy...o właśnie. Nadszedł czas przekuć naszą niewiedzę w wiedzę i zagłębić się w krainę trolli, kręgów kamiennych i zamków, a zarazem w ojczyznę IKEI, ABBY czy Roxette. Postanowione, jedziemy. Tylko co tak naprawdę można w Szwecji zobaczyć i jak się do niej dostać?
Oto nadszedł czas, po wielogodzinnej jeździe do Świnoujścia, wjechać na pokład Polonii od Unity Line. Był to nasz pierwszy rejs promem z kabinami i kompletnie nie wiedzieliśmy co, gdzie i jak. Szczęśliwie w punkcie informacyjnym, panie wszystko nam wyjaśniły i mogliśmy, gotowi na nową przygodę, wypłynąć w morze.
W ciągu 7-godzinnego rejsu obeszliśmy cały prom, łącznie z licznymi restauracjami, kasynem, sklepem i salą zabaw dla dzieci; byliśmy na każdym pokładzie. A jednak...takiego widoku jak z mostku kapitańskiego wcześniej nie widzieliśmy. Mogliśmy obserwować jak kapitan wprowadza Polonię do Ystad, a nawet zamienić z nim kilka słów!
Szybko się okazało, że atrakcji w Szwecji jest masa i że są one niezwykle różnorodne! Na początek wybraliśmy krąg kamienny Ales Stenar, który pamiętamy sprzed 9 lat, kiedy to objechaliśmy całą Skandynawię. Wtedy obraliśmy drogę lądową przez Danię, jednak z perspektywy czasu widzimy, że przeprawa promowa jest znacznie wygodniejsza i szybsza, a przy tym także stanowi atrakcję na trasie.
Pnąc się w górę Szwecji, nie omieszkaliśmy zajechać na drugą największą wyspę Szwecji – Olandię, szczególnie, że prowadzi na nią most. Wcześniej jednak zatrzymaliśmy się u jej wrót – w Kalmarze. Przejeżdżając po porcie, zatrzymaliśmy się pod najpiękniejszym szwedzkim zamkiem, a tam...wszędzie kampery! Karawaning w Szwecji cieszy się niezwykłą popularnością, stąd i serwisów czy miejsc noclegowych jest na pęczki.
Na Olandii spędziliśmy dobrych kilka dni i szybko zauważyliśmy, że wyspa ta jest popularną lokalizacją wypoczynkową na wakacje. Odkrywaliśmy kręgi kamienne, chodziliśmy po lesie trolli i najpiękniejszych plażach, a także spoglądaliśmy na Bałtyk z poziomu latarni. A widok licznych wiatraków, nakręcił nas na jeszcze więcej atrakcji!
Oczywistym punktem na mapie Szwecji był dla nas Sztokholm, czyli stolica i największe miasto w kraju. Zabawiliśmy tam jeden dzień – zwiedziliśmy najlepsze muzea, pływaliśmy statkiem, przechadzaliśmy się uliczkami miasta i widzieliśmy zmianę warty. Sztokholm ma wszystko to, czego można oczekiwać po stolicy państwa.
Będąc w Sztokholmie nie mogliśmy pominąć imponującej rezydencji rodziny królewskiej. Takich pałaców czy zamków w kolejnych dniach odwiedzimy jeszcze kilka – niektóre nawet z XI czy XII wieku! A każdy z nich będzie inny, równie piękny.
Miejscówki noclegowe wyszukiwaliśmy na park4night, a każda z nich był inna – a to staliśmy nad jeziorem, a to nad morzem, a to w lesie, a to na polanie. Tylko jedną noc spaliśmy sami, w inne noce mieliśmy sąsiadów. W największym gronie staliśmy koło Malmö, w 15 ekip.
W Szwecji często można natknąć się na góry i pagóry, gwarantujące rewelacyjne widoki na okolicę. Góra Kungsklyftan w miejscowości Fjallbacka pokazała nam bogaty archipelag wysp, a przy tym u swego podnóża chowała malowniczy Wąwóz Króla. Powiedziałabym, że w wąwozie można się lekko schłodzić, tyle że w Szwecji nie ma upałów. Średnia temperatura w lipcu to 19 stopni, a wśród ubrań dominują długie spodnie i często bluzy.
Podczas podróży byliśmy ciekawi także szwedzkich wytworów i sław, więc nie mogliśmy pominąć Muzeum Saaba, czyli znanej na całą Europę marki samochodów. Odwiedziliśmy także muzeum IKEI, Scanii, fabrykę chrupkiego pieczywa Wasa i liczne sklepy ze szwedzkimi wyrobami.
Sporo czasu na wyjeździe spędziliśmy na łonie natury – głównie w licznych parkach narodowych, np. Tyresta, Tiveden czy Skuleskogen czy przy najbardziej widowiskowych wodospadach w kraju - Ristafallet, Tännforsen i Njupeskär. A trzeba przyznać, że Szwecja ma czym się pochwalić w kontekście przyrodniczym. Na deser zostawiliśmy sobie Rezerwat Przyrody Stangehuvud, czyli czerwone granity ułożone malowniczo nad brzegiem Bałtyku.
Do ważnych wynalazków Szwedów należy także samochód Volvo! Zwiedzania muzeum w Goteborgu nie musieliśmy zatem nawet przedyskutowywać – decyzja była jedna. Podobnie było przy innych równie kultowych atrakcjach, takich jak chociażby Ladonia, czyli małego państewka na mapie Szwecji, które może pochwalić się powierzchnią 1 km2 a także tajemniczą, drewnianą budowlą na brzegu Bałtyku.
Mimo, że ostatni dzień wyjazdu zbliżał się wielkimi krokami, my mieliśmy uśmiechy na twarzach, dokładnie takie same jak ma widoczny na zdjęciu uśmiechnięty kościół – w końcu tak dużo udało nam się zobaczyć! Czas powoli zbliżać się do wybrzeża, zobaczyć ostatnie szwedzkie plaże...i ruszać na terminal promowy.
Do portu w Ystad dojechaliśmy wczesnym popołudniem, więc mieliśmy jeszcze sporo czasu do odprawy, która rozpoczynała się o 21. Spakowaliśmy się, przejrzeliśmy swoje materiały i oto...zza rogu wychynęła Polonia. Szybko chwyciliśmy aparat w dłoń i ruszyliśmy fotografować wkraczający do portu ogromny statek Unity Line. A prezentuje się okazale!
Gdy stoi się na pokładzie tak wielkiego promu, a słońce chowa się za horyzont, można się poczuć jak na Titanicu! Rozglądając się wkoło, wypatrywaliśmy innych statków, które przemieszczały się po porcie. Niedługo po tym jak o 23 odpłynął prom, położyliśmy się spać w kabinach i spaliśmy aż do 5 nad ranem.
I oto nadeszła pora zakończyć naszą szwedzką przygodę. O 6 rano dopłynęliśmy do Świnoujścia, a chwilę później już opuszczaliśmy pokład Polonii. Te 3 tygodnie minęły nam w mgnieniu oka i pozostawiły niedosyt. Już teraz wiemy na pewno, że jeszcze tam wrócimy. To co? Kiedy płyniemy do Szwecji?