artykuły

podrozePODRÓŻE
ReklamaBilbord - dethleffs 12.04-31.05 Sebastian
Góry Świętokrzyskie z Wyprawomaniakiem - atrakcje, legendy

Góry Świętokrzyskie z Wyprawomaniakiem - atrakcje, legendy

Czas czytania 7 minut

Mijam znak E-17a, który informuje mnie, że właśnie znalazłem się w Nowej Słupi, mieście u podnóża Łysej Góry, skąd wielu miłośników wędrówek rozpoczyna swoją bliższą znajomość z tym szczytem. Zanim sam dołączę do ich grona, postanawiam pokręcić się trochę po miejscowości o niezwykle interesującej historii. Jako Wyprawomaniak odwiedzam różne ciekawe miejscówki, aby potem je opisać, ułożyć w jednodniowe trasy gotowe do zwiedzania i zamieścić na profilu Wyprawomaniak.pl dla tych wszystkich, którzy szukają podróżniczych inspiracji. 

Włócząc się po Nowej Słupi, trafiam do miejsca, w którym przenoszę się do krainy baśni. Park Legend zakrzywia czasoprzestrzeń, wprowadzając mnie do świata magii. W salach multimedialnych poznaję tajemnicze podania, słucham opowieści i w końcu… wsiadam na specjalną czarodziejską miotłę, zakładam okulary VR i udaję się na przejażdżkę. Wznoszę się coraz wyżej i wyżej, wypatrując muru o długości prawie 1,5 km, usypanego na Łysej Górze w VIII w n.e. Ciekawe, czy był on świadkiem zlotów czarownic, które kiedyś spotykały się na Łyścu dość regularnie? Przynajmniej tak mówi legenda. Podobno utrzymywały one bliskie relacje z biesami i dlatego, chociaż na co dzień nie różniły się za bardzo od innych kobiet, to potrafiły rzucać uroki i odprawiać gusła. Nigdy też nie patrzyły innym ludziom prosto w oczy, gdyż w ich źrenicach grasowały koziołki.
Ciekawe też, czy wiedźmy kiedykolwiek spotkały Śwista, Pośwista i Pogodę, czyli trzy słowiańskie bóstwa, które dawni Słowianie czcili i którym według legendy oddawano hołd także na Łysej Górze? Hmm… wydaje się to całkiem prawdopodobne, wziąwszy pod uwagę fakt, że Świst odpowiadał za wiatr, jego syn Poświst za wiry powietrzne, a Pogoda ogólnie za warunki atmosferyczne. W zasadzie to i ja powinienem chyba nawiązać z nimi kontakt, mając za środek lokomocji miotłę…

Góry Świętokrzyskie z Wyprawomaniakiem - atrakcje, legendy 1

ReklamaGóry Świętokrzyskie z Wyprawomaniakiem - atrakcje, legendy 2

Krzyż czy topór?

Korzystając z pięknej i słonecznej pogody, bez dalszych zbędnych dywagacji postanawiam włączyć drugi bieg i przeskoczyć do zamku Krzyżtopór w Ujeździe na spotkanie z Krzysztofem Baldwinem Ossolińskim, a w zasadzie z jego duchem. Ujazdowską rezydencję wzniósł ojciec Krzysztofa – także Krzysztof – człowiek o szerokich zainteresowaniach literackich, artystycznych i dyplomatycznych. Jego aspiracje sięgały wysoko, co sprawiło, że wzniósł on fortecę niepospolitą, wzbudzającą zazdrość, na której temat krążyły legendy. Podobno właściciel połączył zamek w Ujeździe z zamkiem w oddalonym o kilkanaście kilometrów Ossolinie specjalnym podziemnym tunelem wyłożonym cukrem tak, aby sanie służące do przewożenia gości łatwiej się ślizgały. Krzysztof-ojciec nie cieszył się zbyt długo swym dziełem, gdyż pożegnał świat doczesny w rok po ukończeniu budowy, oddając rezydencję w ręce swego jedynego syna – Krzysztofa Baldwina, z którym wiąże się inna ciekawa opowieść.
Pewnego dnia, a miało to miejsce w sierpniu 1649 roku, straż bramną pilnującą wrót fortecznych obudził głośny tętent końskich kopyt. Przerażeni, nagle wybudzeni ze snu wojowie szybko chwycili za broń, myśląc, że jakiś żądny zemsty szlachciura zwołał oddział i korzystając z nieobecności pana na włościach, zorganizował podjazd. Jakież było ich zdziwienie, kiedy u wrót zobaczyli jednego tylko rycerza, w którym rozpoznali Krzysztofa Baldwina Ossolińskiego. Szybko pospieszyli na dół, by otworzyć bramę i go przywitać, lecz wówczas postać rozwiała się we mgle. Niebawem też do zamku dotarła wiadomość o śmierci Krzysztofa w bitwie pod Zborowem. Od tego czasu nad rezydencją często słychać tętent końskich kopyt i szum husarskich skrzydeł. To duch młodego Ossolińskiego odwiedza swoje dobra dziedziczne, sprawdzając, czy wszystko jest z nimi w porządku. Ponieważ duch rycerza pojawia się nocą, postanawiam więc kontynuować swą podróż, a do zamku powrócić po zachodzie słońca. Ustawiam nawigację miotły na Łagów, oddaję jej prowadzenie, a sam na chwilę się odprężam. Podobno lecimy odwiedzić dawną kwaterę zbója Madeja, czyli Zbójecką Jaskinię. Jest to jedna z najdłuższych jaskiń w regionie o długości 160 m. Do jej eksploracji należy się troszkę przygotować, gdyż nie ma ona elektrycznego oświetlenia. 

ReklamaGóry Świętokrzyskie z Wyprawomaniakiem - atrakcje, legendy 3

Bona w Chęcinach

Chociaż miejsce to mnie inspiruje i z chęcią zostałbym tu dłużej, to jak się okazuje, jestem umówiony na spotkanie z królową Boną, a tej damie się nie odmawia. Wsiadam więc na czarodziejską miotłę, włączam trzeci bieg i gnam do chęcińskiego zamku. Tą charakterystyczną, górującą nad okolicą warownię wzniesiono na przełomie wieku XIII i XIV. Pełniła ona ważną rolę polityczną, organizowano w niej zjazdy stanu rycerskiego oraz deponowano skarbiec koronny. W zamkowej rezydencji gościli królowie oraz królowe zarówno z dynastii piastowskiej, jak i jagiellońskiej, a jedną z ważnych postaci przebywających w chęcińskich murach była królowa Bona. Zamieszkała ona w tym miejscu przed swoim wyjazdem z Polski do Italii. Jako kobieta niezwykle przedsiębiorcza i zapobiegliwa Bona zgromadziła spory majątek, który zapakowała na kilkaset wozów. Tak sformowana kolumna pojazdów ruszyła na południe. Niestety ze względu na nadwyrężony stan drewnianego mostu na Nidzie oraz znaczny tonaż przewożonych skarbów przeprawa nie wytrzymała i część wozów wylądowała w rzece, tracąc bezpowrotnie swoją cenną zawartość. Po pewnym czasie od tego zdarzenia zamek zaczął nawiedzać duch królowej Bony szukający resztek zagubionego skarbu i – jak twierdzą ci, którzy go spotkali – nie jest ani mądrze, ani pożytecznie wchodzić w drogę krewkiej Włoszce, szczególnie kiedy jest naburmuszona. Pomimo wcześniejszych ustaleń ja również nie zostałem zaszczycony obecnością monarchini. Podobno nie miała nastroju…

Góry Świętokrzyskie z Wyprawomaniakiem - atrakcje, legendy 4

Góry Świętokrzyskie z Wyprawomaniakiem - atrakcje, legendy 5

Góry Świętokrzyskie z Wyprawomaniakiem - atrakcje, legendy 6

Góry Świętokrzyskie z Wyprawomaniakiem - atrakcje, legendy 7

Cześć! Żółwik!

Pora zatem ruszać w dalszą drogę, do stolicy województwa – Kielc. Jak można przeczytać na stronach Muzeum Historii Kielc: „nazwa miejscowości może być związana z «kielcami», czyli kłami dzika, Celtami zwanymi inaczej Keltami lub terminem «klec» oznaczającym pierwotną lepiankę…”. Jakakolwiek byłaby etymologia nazwy stolicy regionu, to na pewno jej dzieje są warte zgłębienia, a wizyta we wspomnianym muzeum wydaje się idealnym rozwiązaniem. Powoli zbliża się już wieczór, więc wsiadam na mój magiczny środek transportu, wznoszę się ponad zabudowania kieleckiego grodu i zasuwam, ile miotła dała, z powrotem do Parku Legend w Nowej Słupi. Pełen wrażeń i niesamowitych doznań ściągam okulary VR, oddaję czarodziejski pojazd i… idę coś zjeść, myśląc o kolejnych miejscach, które wkrótce odwiedzę. Województwo świętokrzyskie pełne jest atrakcji czekających na veksplorację. Sporo propozycji możecie znaleźć na portalu Wyprawomaniak.pl i odwiedzić przy okazji udziału w Camper & Travel – Targi Caravaningu i Turystyki Aktywnej organizowanych 25–27 kwietnia w Kielcach, w czasie których na terenie Targów Kielce odbędzie się także Zlot Caravaningowy Sabat. Inna okazja do spotkania z zabytkami i walorami Gór Świętokrzyskich i ich okolic nadarzy się 6–8 czerwca, kiedy to na terenie Ośrodka Wypoczynkowego i Campingu „Uroczysko” odbędzie się Festiwal Żółwik – Biwak Podróżników. 
Szykujcie się, pakujcie i przyjeżdżajcie! Po prostu będzie się działo!

Adam Cieplak 
Wyprawomaniak

Artykuł pochodzi z numeru 2 (122) 2025 r. magazynu „Polski Caravaning”.

Chcesz być na bieżąco? Zamów prenumeratę – teraz jeszcze taniej i szybciej.


Administrator06:00
Obserwuj nas na Google News Obserwuj nas na Google News