O Watercampie – wakacyjnej „rezydencji” na wodzie, z tarasem i w pełni wyposażoną częścią mieszkalną – pisaliśmy już wiele razy. Wówczas bazowaliśmy jednak na zapewnieniach firmy Boating.pl, która Watercampy wynajmuje. Tym razem z oferty skorzystaliśmy osobiście.
Jak już wiecie, Watercamp to propozycja dla entuzjastów caravaningu, którym marzy się wypoczynek na wodzie, ale w komforcie i przestrzeni, do których przywykli, podróżując z przyczepami czy kamperami. Jednostka łączy stabilny, aluminiowy kadłub katamaranu ze standardowo wyposażoną przyczepą kempingową.
W rejs szlakiem Wielkich Jezior Mazurskich wybraliśmy się w połowie lipca, zatem pogoda dopisywała. Nocowaliśmy codziennie w innym porcie, często „na dziko”, kołysani do snu delikatnymi uderzeniami fal o burtę – to doświadczenie, którego nie zaznamy spędzając urlop w kamperze. Jednostką można zacumować przy każdej plaży (jej zanurzenie to zaledwie 20-30 centymetrów), można również zakotwiczyć ją na środku jeziora. Dach z tarasem służy wówczas i za „plażę” do opalania, i do skoków do wody, bez obaw o kontuzję. Miejsca na pokładzie jest naprawdę dużo, co udało się osiągnąć dzięki asymetrycznej lokalizacji części mieszkalnej. Członkowie trzyosobowej załogi (dwoje dzieci + osoba dorosła) nie wchodzili sobie w drogę, a właśnie tego obawialiśmy się najbardziej. Nie sprawdzaliśmy tego w praktyce, ale jesteśmy przekonani, że Watercamp pomieści nawet do 10 osób. Na pewno aż 6 osób jest w stanie wygodnie się w nim wyspać, bo właśnie tyle jest legowisk: podwójne łóżko + łóżko piętrowe + rozkładana 2-osobowa koja w części środkowej.
Za najważniejszą zaletę tej formy aktywnego wypoczynku uznaliśmy całkowitą separację od tak często przecież hałaśliwych wczasowiczów, a co za tym idzie – całkowitą ciszę, przerywaną jedynie przyjemną dla ucha „melodią” przyrody. Plusem Watercampa jest również to, że za jego sterami może zasiąść każdy – prowadzenie go nie wymaga posiadania jakichkolwiek uprawnień, jest również bardzo proste. Jednostka jest ponadto stabilna, a niewielkie problemy mieliśmy tylko przy dużym wietrze – pojazd stawiał nieznaczny opór, ale nie było to nic, co uprzykrzyłoby podróż.Jak już wspomnieliśmy, Watercamp jest w pełni wyposażony. Oprócz standardowego akcesorium – takiego, które znajdziemy w większości kamperów i przyczep kempingowych – na pokładzie znajdziemy oczywiście kamizelki i koła ratunkowe. Poza tym – klasyka: kuchnia z lodówką i kuchenką gazową, łazienka z kabiną prysznicową i WC, osobna umywalka, ogrzewanie... – jak w domu (również tym na kołach). Przód pojazdu to część „dzienna”, z wygodną, narożną sofą. Mnóstwo schowków – to kolejne, co zwraca uwagę. Nie zabrakło klimatyzacji, zasilania 220 V (cichy agregat inwerterowy Hondy, model i20), a nawet naziemnej telewizji cyfrowej DVB-T, DVD i radia z CD. Rolety przeciwsłoneczne i moskitiery w każdym oknie to miły dodatek.
Watercampa napędza ekonomiczny Mercury Big Foot o mocy 9,9 KM. Jednostka zapewnia prędkość 10-12 km/h, przy zużyciu paliwa na poziomie 2 litrów na godzinę.
Werdykt? Zarówno na wspólne, rodzinne wakacje, jak i samotny urlop z dala od zgiełku – polecamy! Samo Pojezierze Mazurskie jest z kolei magiczne, idealne na tego typu wypad. Są połączone kanałami jeziora, są wieże widokowe, a nawet hitlerowskie bunkry (Mamerki). Jeśli jeszcze pogoda pozwoli, warto skorzystać z oferty Boating.pl – dla odmiany, zostawiając przyczepę/kampera pod domem.Artykuł pochodzi z numeru 3(68) 2015 Polskiego Caravaningu