Podczas naszej objazdówki po firmach, które miały się zaprezentować na targach Camper&Caravan Show w Nadarzynie trafiliśmy na Łukasza Złotnickiego. To współwłaściciel firmy „Campery Złotniccy”, z którym porozmawialiśmy nie tylko o nowościach w ofercie, ale też o statystykach pokazujących realną sprzedaż nowych kamperów oraz przyczep kempingowych. Te mówią wprost: firmy odczuły wzrosty rzędu 10-15%.
Ten sezon napędził nam stracha. Przygotowaliśmy 23 nowe samochody do wypożyczalni podejrzewając, że może to być dobry sezon. I nagle lockdown, telefon przestał dzwonić. Przestaliśmy pozyskiwać rezerwacje na sezon właściwy, letni - tłumaczy nasz rozmówca.
I dodaje, że ten stan utrzymał się mniej więcej do połowy kwietnia. To wtedy pierwsze obostrzenia zostały wycofane a telefon i rezerwacje zaczęły ponownie spływać.
W trzy tygodnie odrobiliśmy to co straciliśmy w sześć.
Co ciekawe, Łukasz Złotnicki na pytanie naszego dziennikarza o przychody firmy w tym „szalonym” roku odparł, że „zostały one zrealizowane zgodnie z zaplanowanym budżetem”.
Nie mieliśmy żadnej tzw. „nadróbki”. W tej chwili, pod koniec października, patrząc w tabelki zarobiliśmy dokładnie tyle, ile zarobić chcieliśmy i mieliśmy w planach.
To nie odczuliście wzrostów, o których wszyscy mówią?
W wynajmie nie, ale w sprzedaży - jak najbardziej tak. W porównaniu do 2019 roku ta podwoiła się a nawet ciut więcej.
To jak będzie wyglądać przyszłość? Utrzymamy poziom, zaliczymy spadek, my wszyscy, jako branża?
W takich momentach trzeba mocno podeprzeć się statystykami. Sprawdziłem te dotyczące rejestracji samochodów i przyczep kempingowych za okres styczeń-sierpień 2020 i porównałem do roku ubiegłego. Wzrosty nie są takie duże, raptem 10-15%. (…) Dealerzy sprzedający auta na podwoziu Forda a więc z 2-litrowymi jednostkami i niską akcyzą notują wzrosty. Pozostali spadają. Nawet jeżeli utrzymują swoje wartości sprzedaży to tylko dlatego, że mieli stare „stocki” z autami obarczonymi niską akcyzą.
Złotnicki dodaje:
To, co odczuwamy jako „boom caravaningowe” to po prostu przesunięcie popytu z jednej części rynku na drugą. Podobnie ma się sprawa z przyczepami kempingowymi. Tutaj też statystyki nie pokazują wielkich zmian.
Nasz rozmówca zaznacza, że dealerzy mieli zakontraktowane pewne ilości samochodów. Fabryki nie są z gumy a popyt wzrósł wszędzie. Nawet chcąc sprzedawać więcej, dealerzy nie mogli tego zrobić.
W Polsce sprzedajemy 1000 sztuk nowych pojazdów kempingowych rocznie. W Niemczech - 30 tysięcy. To oczywiście kraj z dwa razy większą liczbą mieszkańców, ale w takim razie my powinniśmy sprzedawać 15.000 sztuk pojazdów a nie 1000. Myślę, że w perspektywie 5-10 lat nasza sprzedaż, obrót na serwisie, w wypożyczalniach rzeczywiście zostaną zwiększone nawet o wspomniane 15%.
Cały materiał video jest dostępny poniżej.