Wojtek na karku ma 70 wiosen. W ciągu życia przemierzył ponad 80 krajów, przez 15 lat korzystając z motocykla. Postanowił w końcu zmienić środek transportu, ale nie chciał zrezygnować z podróży. Zamówił więc kampera, ale dość nietypowego, bowiem, jak sam mówi, luksusów to można szukać w domu.
Założenia były niezwykle proste, ale dość nietypowe jak na przeciętnego caravaningowca. Pojazd miał się kompletnie nie wyróżniać z tłumu innych aut dostawczych. To typowy „sleeper”, z zewnątrz nie widzimy, że mamy do czynienia z domem na kołach. Baza ma 2-litrową jednostkę o mocy 185 koni mechanicznych. Jak tłumaczy właściciel, podczas spokojnej jazdy można osiągnąć wynik nawet 8 l na 100 km. Nie brakuje tempomatu, automatycznej skrzyni biegów i kamery cofania.
– Warto wyróżnić fotele, są naprawdę wygodne i bez problemu można w nich pokonać nawet kilkaset kilometrów na raz – tłumaczy właściciel.
Wojtek jest minimalistą, co widać w każdym calu zabudowy. Dość powiedzieć, że kamper w stanie gotowym do jazdy waży zaledwie 2700 kg. Jak udało się osiągnąć ten wynik?
– Nie potrzebuję łazienki i toalety, nie lubię zapachu chemii. Zrezygnowałem więc z wyposażenia w tym pomieszczeniu. Zbiornik na wodę ma 20 l pojemności – na moje potrzeby to w zupełności wystarczy. Prysznic? Jest na kempingach, podczas wieloletnich podróży motocyklem nigdy nie miałem z tym problemu.
W kuchni zrezygnowano z gazu. Kuchenka jest indukcyjna, można ją wystawić na zewnątrz na specjalny stolik. Z „luksusów” na pokładzie znalazło się specjalne miejsce na toster. Ważnym elementem pojazdu jest 35-litrowa lodówka kompresorowa marki Dometic, którą właściciel opisał słowem „gigantyczna”. Współpracują z nią przetwornica o mocy 1500 W, panel solarny i akumulator o pojemności 120 Ah. W ten sposób energii nigdy nie powinno zabraknąć.
Dystrybutor: Waldi
Artykuł pochodzi z numeru 6 (97) 2020 r. magazynu „Polski Caravaning”.
Chcesz być na bieżąco? Zamów prenumeratę – teraz jeszcze taniej i szybciej.