Oblicze wielkoobszarowej motoryzacji, przeciętnemu Europejczykowi kojarzy się z konieczność posiadania sporego silnika, przestronnej kabiny, miękkiego zawieszenia. W Amerycy czy Australii, tam gdzie klimat i przestrzenie dyktują warunki – tam dominują brak pośpiechu i wygodne, spore gabaryty pojazdów. Jeśli mobilhome w pełnym tego słowa znaczeniu – to przypominający dom.
Tymczasem okazuje się że i w Australii może powstać „bączek”, którego dystrybucja spotkałaby się ze sporym zainteresowaniem kontynentalnych kamperowiczów. Sunliner Chase, bo o nim mowa, jest mini kamperem zbudowanym na podwoziu Forda Rangera. Gwoli ścisłości – nie jest nakładką na platformę ładunkową, nie jest kapsułą czy innym rozwiązaniem pozwalającym na demontaż. To regularna półintegra, jednak przeznaczona dla maksymalnie dwóch osób. Możemy więc poruszać się tutaj między kabiną a częścią mieszkalną… Może nie tak swobodnie jak dzieje się to w większych pojazdach, ale takie są ograniczenia skali mikro.
Chase to idealny pojazd do podróżowania w pojedynkę, opracowany z myślą o pionierskim duchu. To pojazd, który z łatwością może przejeżdżać ulicami miasta i parkować na podmiejskich podjazdach, ale także docierać w niedostępne dla innych pojazdów miejsca. Chase jest w pełni samodzielny – posiada łazienkę, kuchnię i spore dwuosobowe łóżko.
Salon producent określa jako „klubowy”. W nim, oraz w całej przestrzeni znajduje się sporo schowków, obecna jest obszerna ława ze szklanymi pokrywami na zlewie i kuchence, oraz masywne przedłużenie ławy. Dodatkowa przestrzeń to wierzch lodówki o pojemności 90 litrów – wystarczająco jak dla 2 osobowej załogi. Kuchenka gazowa natomiast oferuje 3-palniki – wieloskładnikowy obiad można ugotować bez problemu.
Trudno wyobrazić sobie lepszą alternatywę do turystyki w stylu drive – sleep – drive. Rozmiary pojazdu i funkcjonalność stojąca na równi z większością dorosłych braci rodziny mobilhome, gwarantują powodzenie każdego wakacyjnego planu.