artykuły

aktualnosciAKTUALNOŚCI
ReklamaBilbord - ACSI sierpień 2024

Za granicę bez paszportów

Czas czytania 9 minut
Za granicę bez paszportów

Podczas wakacji sprzed dwóch lat (jak ten czas ucieka!) zabrakło nam możliwości jednego dłuższego wyjazdu, na korzyść kilku krótszych. Zatem zagranica odpada, ale... “dla chcącego, nic trudnego”! W Polsce też są ciekawe miejsca! Postanowiliśmy zorganizować wyprawę na teren państwa krzyżackiego, przy okazji 600. rocznicy wielkiej bitwy z armią zakonu pod Grunwaldem.

Wyruszyliśmy rankiem 14 lipca, gdy wojska sprzymierzone, po przekroczeniu Wisły, już rozbiły swe obozy nieopodal wsi Grunwald. Po drodze zatrzymaliśmy się na chwilę w Tychowie, aby zobaczyć potężny głaz narzutowy na tutejszym cmentarzu – największy taki głaz w Polsce i jeden z największych w Europie. Zaraz po opuszczeniu Tychowa rozpoczął się “zagraniczny” wymiar naszej wycieczki – przelotnie zwiedziliśmy Czechy. Dzielni rycerze Jagiełły spędzili noc po upalnym dniu nad jeziorem Dąbrówno. Nam także upał dawał się we znaki (ponad 38°C)... W porze obiadowej udało nam się znaleźć sympatyczne miejsce – kąpielisko pod Człuchowem nad Jeziorem Rychnowskim. Kąpiel w jeziorze, obiad, krótki relaks i ruszamy w dalszą drogę. Polecamy i Wam! Miejsce na postój: N 53º40’42,38” E 17º24’10,33”.

Za granicę bez paszportów 1

Potężny głaz na cmentarzu w Tychowie.
Za granicę bez paszportów 2

Nad jeziorem w Człuchowie. Kąpiel to prawdziwa pomoc w czasie upałów!

U źródeł chrześcijaństwa
Po drodze do państwa krzyżackiego zatrzymaliśmy się jeszcze na chwilę w Pelplinie przy bazylice katedralnej. Historia tej diecezji wiąże się z innym zakonem – cystersów, którzy zostali sprowadzeni do Pelplina mniej więcej w tym samym czasie, gdy Konrad Mazowiecki zapraszał Krzyżaków na Ziemię Chełmińską. A bazylika jest przepiękna!
ReklamaZa granicę bez paszportów 3
Następnie zrobiliśmy malutki “skok w bok” – wycieczkę zagraniczną (bez paszportów) z cyklu “Do źródeł chrześcijaństwa”. Odwiedziliśmy Rzym i Betlejem. Tak, tak! Trzeba być bardzo uważnym, ponieważ miejscowości te wprawdzie są na mapie, ale w rzeczywistości łatwo je przeoczyć...! Jak wyglądają i czy mają coś do zaoferowania turystom? Polecamy przekonać się na własnej skórze.
Za granicę bez paszportów 4

Na horyzoncie zamek w Gniewie.
Za granicę bez paszportów 5

Wypuście mnie stąd!
Za granicę bez paszportów 6

Do Czech mamy blisko...

“Opanuj gniew”, a potem Malbork
Gniew kojarzył mnie się dotychczas z niekontrolowaną ekspresją i zresztą “baner” powitalny widniejący przy wjeździe do tego miasteczka brzmi: “Opanuj Gniew”, ale w rzeczywistości miejsce to okazało się niezwykle cichym, spokojnym i zamkniętym w sobie. Dotarliśmy do zamku ok. godz. 19 i wszystko było już pozamykane. No, może prawie wszystko. Zobaczyliśmy zamek z zewnątrz, a także dziedziniec zamku i pole turniejów rycerskich. Podreptaliśmy także trochę po miasteczku, które nas... po prostu urzekło! Ma swój klimat. Wracając do kampera, przeczytaliśmy informację o przeprawie promowej przez Wisłę i w tym kierunku się udaliśmy, licząc, że uda nam się wzbogacić wyprawę o elementy żeglugi. Niestety, prom pływa tylko do godz. 19, zatem w dalszą podróż udaliśmy się drogą lądową. Było już po godz. 20, a my od rana byliśmy w podróży. Można by sądzić, że to dość wrażeń jak na pierwszy dzień, ale nasza załoga – głodna przygód – parła niezmordowanie do przodu. Punkt docelowy tego dnia wykrystalizował się w trakcie podróży i była nim stolica państwa krzyżackiego – Malbork. Gdy dojechaliśmy do tego miasta, było jeszcze jasno i szybko zebraliśmy się, aby zobaczyć to, co jeszcze można było zobaczyć i dowiedzieć się tego, czego jeszcze można się było dowiedzieć, np. że za pół godziny rozpocznie się widowisko “Światło i Dźwięk”, a następnego dnia zamek będzie zamknięty od godz. 14 (prosto z Pól Grunwaldzkich zjeżdżają tu zaproszeni prezydenci ze swoimi świtami).

ReklamaZa granicę bez paszportów 7
Zdobyliśmy także informację o cenach wstępu na zamek:
- widowisko: dorosły – 20 zł,
- ulgowy – 10 zł;
- zwiedzanie zamku: dorosły – 35 zł, ulgowy – 25 zł.

Na zwiedzanie są też bilety rodzinne, ale różnica wyniosła 10 zł dla całej naszej rodziny (2+3), czyli 2 zł zniżki na jednej osobie – to jest polityka prorodzinna naszego państwa....
Przy składzie naszej załogi koszty biletów zaczęły być odczuwalne, ale potraktowaliśmy je jako cegiełkę na zabytek, a w przypadku tej budowli słowo “cegiełka” jest jak najbardziej na miejscu.
W pośpiechu zjedliśmy kolację i pobiegliśmy na widowisko. Warto w tym uczestniczyć, a szczególnie podobało się dzieciom. Do kampera wróciliśmy ok. godz. 23. Zrobiliśmy jeszcze mały spacerek, aby zobaczyć przygotowania do jutrzejszych imprez plenerowych. Nocleg mieliśmy na parkingu pod zamkiem. W nocy tego parkingu nikt nie pilnuje i... spaliśmy za darmo. Za postój następnego dnia zapłaciliśmy 15 zł.
Za granicę bez paszportów 8

A kuku! W powozie na zamku w Gniewie.
Za granicę bez paszportów 9

Fragment potężnego, pięknego zamku w Malborku.

Sielanka w Siemianach
Rozpaleni upałami, chcieliśmy się odrobinę schłodzić, w jakimś sympatycznym miejscu zjeść obiad i wzorem “sąsiadów” z południa Europy zorganizować sobie sjestę – pogrążyć się w beztroskim nicnierobieniu. W pobliżu mieliśmy najdłuższe jezioro w Polsce – Jeziorak i w tę stronę skierowaliśmy naszego kamperka. Znaleźliśmy miejsce przy marinie żeglarskiej w Siemianach i tam spełniły się nasze trzy pragnienia: o kąpieli, posiłku i odpoczynku. Chętnie dzielimy się naszym azylem: N 53°43’13,65” E 19°35’49,34”.
Za granicę bez paszportów 10

Korytarze i komnaty krzyżackiego zamku w Malborku robią wrażenie.
Za granicę bez paszportów 11

Chłopcy stali się na ten dzień małymi rycerzami.

Spontany są najlepsze!
Chcieliśmy także zobaczyć Iławę, ale tłumy ludzi i korki na drogach (ruch wahadłowy) skutecznie nas stamtąd wygnały. I co dalej? Nie mamy planów – podaj mapę kobieto! Niedaleko od nas, pod Olsztynem, jest sanktuarium w Gietrzwałdzie, więc... jedziemy. Dotarliśmy na miejsce ok. godz. 19. Zdążyliśmy jeszcze zwiedzić sanktuarium; “załapaliśmy się” na oprowadzanie jakiejś grupy pielgrzymów, dzięki czemu poznaliśmy całą historię tego miejsca. Parkowaliśmy na pustym, ogólnodostępnym parkingu przy gimnazjum (w pobliżu policji, N 53°44’47,25” E 20°16’12,22”), ale na noc pani z Domu Pielgrzyma pozwoliła nam wjechać na ogrodzony i monitorowany teren obiektu przy samym sanktuarium (za darmo). Rankiem przejechaliśmy ponownie na parking przy gimnazjum, aby swobodnie rozłożyć stoliczek oraz krzesełka i w niekrępujących okolicznościach zjeść “Śniadanie na trawie”.
Za granicę bez paszportów 12

W Ameryce szukaliśmy wsparcia dla naszych mężnych rycerzy...

Jeszcze przed bitwą
Ok. godz. 10 ruszyliśmy w kierunku Grunwaldu. Następnego dnia miała się tam rozstrzygnąć walna bitwa z zakonem krzyżackim. Król Władysław Jagiełło, przed wyruszeniem na wojnę, organizował wielkie łowy, aby zapewnić zaprowiantowanie dla armii. My, podążając za jego przykładem, upolowaliśmy wielką “Biedronkę”, która dostarczyła nam wszelkiego jadła i napitku na czas bitwy. By siła rycerstwa polskiego zyskała należytą przewagę nad zakonnymi, wyprzedziliśmy Kolumba i odkryliśmy Amerykę, tam szukaliśmy wsparcia mężnych wojów. To był kolejny etap naszej zagranicznej wyprawy bez paszportów. Rycerstwo zmęczone upałami szybko osłabłoby w boju, dlatego naszą chorągiew skierowaliśmy nad jezioro Dąbrowa Wielka. Za miejscowością Leszcz znaleźliśmy przytulne miejsce z zejściem do jeziora, gdzie spędziliśmy niemal cały dzień (N 53°24’39,88” E 20°04’01,38”). O godz. 18 zwinęliśmy obozowisko i dojechaliśmy pod Pola Grunwaldzkie. Znaleźliśmy parking “u chłopa” za 30zł/doba z bieżącą wodą i toi-toiem, 500 m od pomnika. Zwizytowaliśmy Pola Grunwaldzkie, obozowiska rycerzy, stragany; widzieliśmy fragmenty próby przed inscenizacją. Na turnieje rycerskie rzuciliśmy okiem z daleka, ponieważ dopchać się do centrum z dzieciakami – niemożliwe. Po powrocie na miejsce postoju, nasi wojowie nawiązali braterską więź z młodym rycerstwem, reprezentującym mazowiecki gród Warszawa. Dało to początek licznym turniejom rycerskim, symulowanym starciom bitewnym, a także rozgrywkom w zgoła nierycerskich konkurencjach jak np. piłka kopana.
Za granicę bez paszportów 13

Kąpiel w jeziorze Dąbrowa Wielka.

Ziomki
W takich warunkach atmosferycznych – gdy żar słoneczny lał się na ziemię w sposób bezlitosny i niczym niepowstrzymywany – nasze myśli się roztopiły od gorąca i lepkim mazidłem skrępowały wszystkie nasze ruchy, a nawet dzieci poszukiwały tylko cienia i czegoś chłodnego do picia. Odstąpiliśmy zatem od zamiaru wcześniejszej wyprawy na pole bitewne, by zająć lepsze pozycje.
Wyruszyliśmy ok. godz. 12.30, idąc skrótem przez sąsiednie gospodarstwo rolno-parkingowe. Tam dostrzegliśmy kampera na naszej ojczystej, kołobrzeskiej rejestracji. Gdy nieśmiało podeszliśmy, aby wypełnić starą średniowieczną regułę “Kołobrzeżanie wszystkich kamperów łączcie się”, okazało się, że to załoga Gregorb (nick), która zakamuflowała się na forum CamperTeam. Załoga bardzo sympatyczna, w składzie: Małgosia, Grzesiu i dwoje młodych kamperowców - własny Pawełek i “pożyczona” Paulinka. Po krótkiej rozmowie przyznali się, że znają nas z forum, wiedzą o naszym wyjeździe na Grunwald, liczyli na spotkanie z nami i nawet zabrali wino na tę okoliczność (Boże, jaką my mamy reputację)!
Za granicę bez paszportów 14

Inscenizacja bitwy pod Grunwaldem. Na nas jednak nie zrobiła wrażenia, a tym bardziej organizacja tego całego wydarzenia...

W końcu dotarliśmy na inscenizację i...
… śledzie w beczce mają luźniej, żadnej wody dla widzów, pole bitewne częściowo zasłonięte przez namiot organizatorów! Byłem z chłopakami dwa lata temu i wyglądałem tej kosztownej modernizacji Pól Grunwaldzkich, którą realizowano z udziałem środków unijnych i o której trąbiły media – wyglądałem tego jednak bezskutecznie. Inscenizacja nie zrobiła na nas wrażenia. Właściwie, gdy się skończyła, odetchnęliśmy z ulgą...
Za granicę bez paszportów 15

Powrót do domku, planować kolejny wyjazd!

Powrót do kampera, obiadek i sjesta. Dołączyli do nas Małgosia z Grzesiem; posiedzieliśmy przy wspólnej kawce, przypatrując się jak sznury samochodów usiłują się wydostać z Grunwaldu. Samochody poruszały się w żółwim tempie do wieczora, gdy zebraliśmy się do wyjazdu. Wybraliśmy jednak trasę “off-roadową”, którą wyjeżdżało już wiele samochodów przed nami. Po chwili okazało się, że wyjazd tą polną drogą wymagał przejechania przez środek podwórka, a przedsiębiorcze latorośle gospodarza pobierają myto w wysokości 5 zł. To był mój pierwszy punkt poboru opłat drogowych, w którym dodatkowo udzielono mi informacji o trasie przejazdu i utrudnieniach na drodze – warunki pogodowe już znałem. O godz. 20 dotarliśmy wraz z nowo zaprzyjaźnioną załogą do naszego kąpieliska z poprzedniego dnia, ale teraz po wyjeździe z Grunwaldu ono już nie było tylko “nasze”... Oblegało je mnóstwo samochodów powracających z inscenizacji do domów. Wystarczyło jednak miejsca, aby się wykąpać i ochłonąć po upalnym dniu. Po kąpieli dotarliśmy jeszcze do Dąbrówna, gdzie nocowaliśmy na parkingu przy miejskim kąpielisku nad jeziorem. Przed zaśnięciem spędziliśmy jeszcze miły wieczór z nowymi znajomymi – wino nie mogło przecież jechać tyle kilometrów nadaremnie!
Rankiem obudziła nas burza i huk łamiącego się obok drzewa. Dobrze, że ogromny konar odłamał się po przeciwnej stronie drzewa! Przejechaliśmy w bezpieczniejsze miejsce, a po śniadaniu i po burzy wróciliśmy do Kołobrzegu, tworząc bardzo małą karawanę...

Krótkie podsumowanie
Przejechaliśmy 1000 km. Organizacja obchodów rocznicowej bitwy pod Grunwaldem była w moim odczuciu fatalna. To jednak nie przeszkodziło nam zupełnie w dobrej zabawie. Dla naszych dzieciaków była to 4-dniowa lekcja historii na wesoło, z rodzicami 24 h na dobę, z codziennymi kąpielami w jeziorach. Zwiedzanie po drodze miejsc, które nam wydawały się ciekawe i wiązały się z historią państwa krzyżackiego, okazało się strzałem w dziesiątkę. Dzieciaki były bardzo zainteresowane i nawet fakt, że sama inscenizacja nie była specjalnie atrakcyjna, nie zepsuł wycieczki, wrażeń i wspomnień. Pozdrowienia dla Małgosi i Grzesia!

Tekst i zdj.: Krzysztof Sokolnicki


09.07.2012
Obserwuj nas na Google News Obserwuj nas na Google News