Dziennik „Polska The Times” poinformował we wrześniu czytelników, że 31 z 73 radarów, jakie stoją przy trasach w województwie dolnośląkim to atrapy. Skrzynki te spełniają jedynie funkcję stracha na wróble. Puste skrzynki należą do Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad.
To rządowa instytucja, która odpowiada za budowę i duże remonty jezdni. To ona też stawia skrzynki, a później przekazuje policjantom. Dopiero wtedy policjanci mogą zainstalować w nich fotoradary. Na przeszkodzie w szybkim sfinalizowaniu sprawy stoją formalności. I brak pieniędzy.
Zakup jednego urządzenia to 20 tys. zł. Mundurowi regularnie przenoszą radary z jednego miejsca w inne – zarówno te „pełne” jak i „puste”. Zdecydowana większość kierowców widząc „suszarkę” odruchowo zwalnia, więc zdaniem zarówno urzęników jak i policji również atrapy spełniają swoją funkcję i służą poprawie bezpieczeństwa na drogach. Sprawa zwiększenia ilości tych urządzeń oraz ich pełnej instalacji jest rozstrzygana na bieżąco i wspólnie przez GDDKiA oraz policjantów.