W jakim kraju najczęściej zdarzają się caravaningowcom? Wbrew podejrzeniom niektórych Czytelników – nie w Polsce. O swoich doświadczeniach i spostrzeżeniach na ten temat opowiedział nam Jan Tłok, członek Camper Club Poland.
Mówi się, że to w Polsce jest niebezpiecznie i często zdarzają się kradzieże. Muszę powiedzieć, że w kraju żadne przykre zdarzenia mnie nie spotkały. Natomiast najbardziej niebezpiecznie jest na południu Europy: szczególnie w południowej Francji i południowych Włoszech (od Rzymu włącznie). Niemalże zawsze podczas wyjazdu w te rejony nasz kamper zostaje otwarty, tzn. ma miejsce próba kradzieży pojazdu lub jego okradzenia. Jesteśmy na szczęście na tyle przezorni, że opuszczając kamper zawsze zabieramy ze sobą dokumenty i pieniądze. Wszystkiego wziąć jednak nie sposób, dlatego pewne cenne rzeczy zostają, np. sprzęt elektroniczny. Ku przestrodze chciałbym powiedzieć: nie wolno we Francji czy Włoszech zostawiać kampera na ulicy czy na kempingach niestrzeżonych – nawet na krótko.
Południowe Włochy
Jechaliśmy wtedy na targi do Mediolanu. Było to jeszcze przed sezonem, w kwietniu. Na południu Włoch, na półwyspie Gargano, postanowiliśmy stanąć w miejscowości Pesici i zwiedzić okolicę. Podjechaliśmy do miejsca, gdzie droga biegła tuż przy plaży. Zaparkowaliśmy w miejscu, gdzie do morza było może dwieście metrów. Wokół nie było nikogo, zupełnie pusto. Z plaży wyjeżdżał tylko jeden samochód z parą młodych ludzi. Poszliśmy zobaczyć morze i zrobić kilka zdjęć. Nie było nas może dziesięć, może piętnaście minut, a kampera widzieliśmy cały czas. Gdy wróciliśmy do pojazdu, okazało się, że ci młodzi ludzie próbowali nas okraść... Zajechali z drugiej strony kampera i wyważyli okno. Nie zdążyli zabrać dokumentów, pieniędzy, kart kredytowych (które zawsze ze sobą zabieramy, ale w tym momencie nie widzieliśmy takiej potrzeby – przecież wysiedliśmy tylko na chwilę!). Nie zdążyli, bo musieli nas obserwować i widzieć, że już wracamy do pojazdu. To zdarzenie świadczy o skali zjawiska. Nikt przecież za nami nie jechał, nie śledził – po prostu pierwszy napotkany chłopak z dziewczyną stwierdzili, że nas okradną, bo wysiadamy z kampera bez bagaży. W samym Rzymie, wracając z pogrzebu Jana Pawła II, zatrzymaliśmy się tuż przy Watykanie, by kupić pamiątki. Gdy wróciliśmy dosłownie po kilku minutach, kamper był otwarty – znowu ktoś próbowal nas okraść.
Arleta i Jan Tłokowie na zlocie Camper Club Poland.
Wyjeżdżając z Gargano, zatrzymaliśmy się na parkingu przy budowanej stacji benzynowej przy autostradzie. Zawsze, gdy zatrzymujemy się na nocleg, lubię obejść pojazd i zobaczyć, kto jest moim sąsiadem, z kim mam do czynienia. Stacja była ogrodzona płotem, i widzę, że przez ten płot jacyś ludzie wynoszą (kradną) cement. Poczułem się dziwnie, gdy to zobaczyłem, tym bardziej, że złodzieje zobaczyli mnie. To byli Włosi, wyglądali jak Włosi i mówili po włosku. Skończmy wreszcie ze stereotypem, że „Polak kradnie”. Złodziejstwo zdarza się wszędzie, jednak skala tego zjawiska w południowych Włoszech i południowej Francji jest dużo większa niż w Polsce i innych krajach. Czy można jednak się dziwić, kiedy podobno w Neapolu działa półoficjalnie szkoła złodziei?
Przestrzegam wszystkich caravaningowców: nie wolno zostawiać w południowej Francji i południowych Włoszech kampera bez opieki.
Oprac. Dariusz Wołodźko