Przyjęte w 2003 roku unijne rozporządzenie wymaga od państw członkowskich osiągnięcia 5,75 proc. udziału biopaliw w ogólnym zużyciu paliw do grudnia 2010 roku, a to z kolei wymaga od krajów członkowskich sprzedaży sumarycznej biopaliw na poziomie 18 mln ton. Według wielu badań popartych opiniami ekspertów, w bieżącym roku uda się sprzedać nieco ponad 15 mln ton.
Oznacza to, że przyjęta przez Komisję Europejską dyrektywa nie będzie możliwa do zrealizowania. I choć według jej zapisów za niezrealizowanie celów przez poszczególne kraje członkowskie nie zostaną nałożone żadne kary finansowe, to kilka krajów wprowadziło przepisami wewnętrznymi obowiązek sprzedaży biopaliw często obwarowany sankcjami finansowymi. Polska jest na tyle w komfortowej sytuacji, że plan sprzedaży biopaliw na rok 2010 zostanie zrealizowany.
Biopaliwa mogą jednak stwarzać niebezpieczeństwo dla dziesiątek bądź setek tysięcy właścicieli starszych samochodów. Problem tkwi w jednostkach napędowych takich pojazdów, które z uwagi na swój zaawansowany wiek nie były konstruowane z myślą o napędzaniu tego rodzajem paliw. Konsekwencje grożą zwłaszcza w przypadku planowanego nowego paliwa E10, w którego skład wchodzi 90 proc. benzyny i 10 proc. związków alkoholowych opartych na etanolu. Co warte podkreślenia, już obecnie dostępne w sprzedaży biopaliwa, których skład biokomponentów nie przekracza 5 proc., w wielu przypadkach nie są zalecane do użytku w starszych pojazdach. Skąd więc potencjalni nabywcy mogą mieć pewność, które rodzaje biopaliw nie powinny zaszkodzić ich samochodom?