artykuły

aktualnosciAKTUALNOŚCI
ReklamaBilbord - bookingcamper zacznij zarabiac

Listy...

Czas czytania 6 minut
Listy...

Uprawiam caravaning 22 lata. Przez ten czas objeżdżam już czwartą przyczepę kempingową, zrobiłem parę kilometrów po Polsce i Europie. Na początku czerwca wybraliśmy się z żoną na kemping do Pragi, po raz pierwszy. Jak się okazuje, każda podróż niesie za sobą nowe doświadczenia. Tym razem w Pradze, niestety, były złe. Szukaliśmy wraz z mapą wjazdu na kemping w dzielnicy Troja. Nie znamy miasta, więc powoli przejeżdżaliśmy kolejne skrzyżowania, szukając oznakowania kempingu. Jadąc prawą stroną drogi czteropasmowej (żeby nie blokować ruchu), za kolejnym skrzyżowaniem przy przystanku autobusowym nagle nasz pas został przeznaczony na odcinku 200-300 m tylko dla autobusów. Później, w dalszej części, ponownie był udostępniony dla wszystkich pojazdów. Ja przejechałem nim 50 m na początku, nie mogąc zmienić pasa na przyśrodkowy, gdyż przejeżdżały tam szybko inne samochody. W oddali zobaczyłem samochody policji i liczyłem, że będę mógł dowiedzieć się o drogę. Jednak Policja Miejska miasta Praga (odpowiednik straży miejskiej w Polsce) ukarała nas mandatem w kwocie 2000 koron za powolne przejechanie na drodze czteropasmowej ok. 50 m prawym pasem tylko dla autobusów, mimo że po chwili ten pas był dalej udostępniony dla wszystkich...
Tłumaczyliśmy, że nie znamy miasta i szukamy drogi na kemping, przejeżdżając kolejne skrzyżowania, wypatrując znaku kempingu. Nic to nie dało. W zamian zostaliśmy zaszantażowani tym, że jeżeli nie zapłacimy mandatu, to będziemy mieli problem na granicy polsko-czeskiej. Zapłaciłem więc 2000 koron i powiedziałem, że źle przyjmują turystów z Polski i wszystko to opiszę w liście. Usłyszałem wtedy, że mogę sobie pisać... Na koniec wskazano mi drogę do kempingu. Zaiste, droga była ta informacja. Dlatego piszę do państwa, ostrzegając potencjalnych caravaningowców z Polski przed przyjazdem do Pragi. Policja Miejska będzie realizować normy mandatowe niewątpliwie na zmotoryzowanych turystach z Polski i nie liczcie na pomoc z tej strony, mimo że wszyscy jesteśmy w Unii Europejskiej. Można się tam czuć jak turysta drugiej kategorii. Przyznaję, że w żadnym z dotychczas odwiedzonych krajów europejskich nie byliśmy tak źle potraktowani. Dodam jeszcze, że o tym zdarzeniu poinformowałem listownie Panią Konsul, a w Dyrekcji Policji Miejskiej w Pradze złożyłem oficjalną skargę. Pozdrawiam wszystkich miłośników caravaningu.

ReklamaListy... 1

Wojciech Kwiatek
Kamienna Góra


PS. Kilka dni temu zadzwonił do mnie Konsul z Pragi, ponieważ zainteresował się moją sprawą. Oczekuję na dalsze informacje wraz z odpowiedzią z Dyrekcji Policji Miejskiej w Pradze.

Listy... 2



„Przestępczy” zestaw na czeskich ulicach.

Przejazd polskimi autostradami
Pan Zbigniew Gawroński, w artykule pod wyżej wymienionym tytułem, nie ma racji, mówiąc, że „w innych krajach europejskich ciągnący przyczepy płacą [za przejazd płatnymi autostradami] tyle samo, co podróżujący samochodami. Tak dzieje się we Włoszech, Francji czy u naszych południowych sąsiadów: w Czechach i na Słowacji”. We Włoszech jest kilka taryf i samochód z przyczepą jest klasyfikowany inaczej i drożej niż bez przyczepy. Podobnie jest w Norwegii i Francji, w których inne opłaty ponoszą podróżujący samochodami z przyczepą. Ze wspomnianych krajów, jedynie na Słowacji, w Czechach i Austrii płaci się tyle samo, co podróżując samym samochodem.

Adam Poloczek
Katowice

Oto list nadesłany do redakcji po opublikowaniu relacji z Międzynarodowego Zlotu Turystycznego w Węgierskiej Górce, który odbył się w dniach 3-6 maja 2007 roku, na którym obchodzono także 80-lecie Polskiego Radia Katowice.


W numerze 3(11) 2007 przeczytałem relację o zlocie w Węgierskiej Górce i mam mieszane uczucia. Dla mnie ten zlot wyglądał zupełnie inaczej, niż zostało to opisane przez Dorotę Nowak. Byłem na tym zlocie z większą częścią naszego klubu i wszyscy jesteśmy zniesmaczeni. Zaczęło się na początku. Przyjmowanie załóg miało się zacząć od godziny 15.00, a my byliśmy tam nieco po 12.00 w południe i już były problemy z miejscem. Pan, który pokazywał nam miejsce „rzucał mięchem” aż uszy bolały, bo musiał się nami zajmować, a miał jeszcze co innego do roboty. O umiejscowieniu „biura zlotu” dowiedzieliśmy się wieczorem drugiego dnia zlotu. Pryszniców nie było w ogóle! Na zarzut, że nie ma pryszniców, Pani w „biurze zlotu” powiedziała, że ludzie na zlocie powinni być zahartowani...

ReklamaListy... 3
Inne sprawy: zakaz wchodzenia na trawę za bramką w celu zabawy z dziećmi. Jeżdżący pod nosem przy stoliku traktorek pana, który kosił trawę na murawie, itp. itd. Generalnie każdy, z kim rozmawialiśmy na zlocie, był zawiedziony. Nawet goście z Czech (lub ze Słowacji, dokładnie nie wiemy) byli ustawieni na innym placu niż Polacy, ale i tak na drugi dzień już gości zagranicznych nie było...
Owszem, były wycieczki, zabawy, konkursy. Co do wycieczek.... Miała być wycieczka do browaru w Żywcu i wiadomo było to już na zlocie w Koszęcinie w sierpniu ubiegłego roku. A tu na samym zlocie dowiadujemy się, że jest ponoć jakaś przerwa technologiczna i nie będzie tej wycieczki. Nikt nie zaproponował wycieczki po Węgierskiej Górce, gdzie można zwiedzać bunkry z czasów II wojny światowej, które położone są w odległości nie większej niż 2 km od miejsca zlotu. Za wszystkie wpadki podobno „odpowiedzialna” jest choroba organizatora, który przez to nie mógł dopilnować wszystkiego. Ale jeżeli organizator zachoruje, to albo powinien przekazać „pałeczkę” komuś innemu, albo odwołać zlot! W Koszęcinie, w Borkach, w Ochabach i na wielu innych zlotach takie rzeczy nie mają prawa bytu. W zeszłym roku odwiedziłem tenże zlot organizowany przez Radio Katowice, a odbywający się w Warężynie koło Siewierza i było zupełnie inaczej – a organizatorzy ci sami...

Więcej refleksji o tym zlocie w dziale „Życie klubowe” na stronie: www.klub-caravaningowy-kompas.com

Robert Kubiak
Klub Caravaningowy Kompas


03.03.2009
Obserwuj nas na Google News Obserwuj nas na Google News