artykuły

aktualnosciAKTUALNOŚCI
ReklamaBilbord Ubezpieczenia

LIST OTWARTY DO PREZESA PFCC MICHAŁA SZEFTELA

Czas czytania 5 minut
LIST OTWARTY DO PREZESA PFCC MICHAŁA SZEFTELA

Szanowny Panie Michale!
Po lekturze Pańskiego wywiadu, który ukazał się w nr. 3 „Polskiego Caravaningu” nachodzą mnie smutne refleksje. Nic się Pan przez te lata, które od naszego ostatniego kontaktu w Łebie minęły, nie zmienił. Nie zmienił – to smutna refleksja?! Otóż tak, to smutne, że w dalszym ciągu, mimo upływu czasu i wreszcie bezkolizyjnego funkcjonowania w Polsce dwóch organizacji zajmujących się caravaningiem, jest Pan w dalszym ciągu obsesyjnie uczulony na jedną z nich tj. Polski Związek Motorowy i ludzi z nim związanych. A poza tym jestem zaskoczony, że w swoim wywiadzie poświęca Pan tyle miejsca mojej skromnej osobie – to jednak chyba też obsesja?! Czyż nie lepiej było wykorzystać okazję zaistnienia poprzez wywiad w „Polskim Caravaningu” i postarać się o przybliżenie jego czytelnikom, w szerszym zakresie i w bardziej składny sposób - niż Pan to uczynił - rodowodu, osiągnięć i działalności, w tym struktury (członkostwa), tak zacnej organizacji jaką jest Polska Federacja Campingu i Caravaningu. Znam tą organizację, byłem bowiem, w swoim czasie działaczem Federacji i nie wypadłem sroce spod ogona przy okazji ostatniego zlotu w Łebie – jak Pan to sugeruje w swoim wywiadzie. Pan przecież dobrze pamięta – a Pańską pamięć zawsze podziwiałem – o tym, że byłem parenaście lat temu we władzach Federacji (zarządzie, komisji rewizyjnej), redagowałem „Wiadomości Campingowe”, byłem też wśród grona organizatorów pierwszego zlotu FICC w Łebie w 1984 roku. Mogłem wówczas jednocześnie „bezboleśnie” działać aktywnie w PZM. Pamięta Pan zapewne także, że członkami założycielami w 1973 r. Koła Caravaningu Automobilklubu Warszawskiego, którego powstanie zapoczątkowało działalność caravaningową w PZM, byli panowie wywodzący się z Federacji - jej działacze. Uznali oni wówczas za niezbędne utworzenie klubu caravaningowego, który mógłby zrzeszać osoby fizyczne – bowiem Polska Federacja Campingu (bo tak się wówczas nazywała obecna PFCC) była federacją stowarzyszeń (klubów). Było dobrze, wszystko mniej więcej „grało” do momentu kiedy przy sprzeciwie PFCC, wynikającym z jej monopolistycznej postawy, PZM, realizując postulat caravaningowców zrzeszonych w jego klubach, stał się członkiem Międzynarodowej Federacji Campingu i Caravaningu. Od tego czasu każde, wspólne w założeniu, przedsięwzięcie PZM i PFCC, czy to wydawnicze, czy to organizacyjne „paliło na panewce” – nie bez znaczącego udziału w tym „paleniu” sekretarza generalnego PFCC, którą to funkcję Pan pełnił. I pomyśleć, że kiedyś podczas spotkania władz PFCC w Częstochowie (sic!) byłem, jako jedyny, jawnie przeciwny włączeniu pana Szeftela do zarządu Federacji!!! No i teraz ostatni zlot FICC w 1998 r. w Łebie – Pan dobrze pamięta dzięki komu organizacja tego zlotu została przyznana Polsce? Ano - dzięki pamiętnemu wystąpieniu duetu Reterski-Pilaczyński, delegatów PZM na Kongresie FICC w Portugalii. Prawda?! A co było potem, też Pan dobrze wie, wspólny „pezetmotowskofederacyjny” komitet organizacyjny, wspólne wyjazdy do Łeby, ustalenia, przygotowania …. i co? Stopniowe, ale z góry zaplanowane, perfidne „przejmowanie inicjatywy” przez Federację za Pańską sprawą. W efekcie na placu boju z grona uprzednich przedstawicieli PZM w komitecie organizacyjnym pozostałem ja (z funkcją wicekomandora ds. organizacyjnych) i jeszcze dwóch ludzi, ale już tylko jako „różne osoby” lub „prywatne” – jak Pan to ładnie ujął w wywiadzie. W miarę upływu czasu, a na samym zlocie w przyspieszonym tempie, zakres naszych uprawnień był ograniczany. I właśnie my, którzy niby „sami się zgłosili”, w trakcie zlotu uznani przez Pana za persona non grata rzeczywiście byliśmy dla Pana „problemem” - zwłaszcza w momencie realizacji obietnicy skromnej gratyfikacji za wkład pracy i czasu przy organizacji zlotu. Jedyną prawdą w tej części Pana wywiadu jest fakt, że w batalii o wyegzekwowanie tej obietnicy tylko ja, z nas trzech, wyszedłem zwycięsko i otrzymałem wynagrodzenie. Na zakończenie mojego listu pytanie do Pana: dlaczego Pan uparcie chce dzielić caravaningowców na tych z PFCC i tych z PZM, przecież wie Pan dobrze, że to w większości ci sami ludzie. Przecież Pan wie, że członkowie Federacji to członkowie klubów zrzeszonych w PZM (w skrócie zwani członkami PZM). Na zlocie w Łebie odznaczeni medalami FICC otrzymali je za działalność caravaningową, a nie przynależność do tej czy innej organizacji. I kto tu Szanowny Panie Michale „ma na celu świadome poróżnienie turystów caravaningowych i szkodzi interesom caravaningu w Polsce”?! I jak w tym kontekście wygląda treść Pańskiego wywiadu w zestawieniu z jego tytułem „PFCC - prestiż i światowy poziom”?!

ReklamaLIST OTWARTY DO PREZESA PFCC MICHAŁA SZEFTELA 1
Nie godzi się tak postępować Panie Michale.

Pozostający (mimo wszystko) z wyrazami szacunku
Bogumił Mierkowski


03.03.2009
Obserwuj nas na Google News Obserwuj nas na Google News