Niemiecki automobilklub ADAC pokusił się o dokładne wyliczenia większego zużycia prądu przez poszczególne urządzenia elektryczne w samochodzie. Zimą, kiedy pracują dmuchawy ciepłego powietrza, przy dystansie 100 kilometrów auto spali o około 0,2 litra paliwa więcej.
W okresie zimowym paliwo szybciej ubywa ze zbiorników. Dlaczego? Powodem jest między innymi rozruch zimnego silnika, na co urządzenie potrzebuje energii dużo więcej niż latem. Poza tym, w niskich temperaturach paliwo ma tendencje do kurczenia się, stąd nikogo nie powinni dziwić, że pomimo zatankowania takiej samej ilości benzyny czy oleju napędowego latem i zimą, wskazówka na desce rozdzielczej będzie znajdować się w innym miejscu. I kolejna rzecz – zimą załączane są znacznie częściej ogrzewanie kabiny, siedzeń i lusterek czy praca świateł przeciwmgielnych. Każde z tych urządzeń potrzebuje odpowiedniej dawki prądu. Prąd produkowany jest przez generator (w aucie określany jako alternator), a ten z kolei do swojej pracy potrzebuje paliwa.
Jak to wygląda w praktyce, zbadał ADAC. Technicy tego automobilklubu twierdzą, że włączenie ogrzewania tylnej szyby, siedzeń, kabiny oraz oświetlenia pojazdu wymaga około 500 Watt. To oznacza, że w trakcie pokonywania dystansu 100 kilometrów, spalania samochodu zwiększy się o 0,5 litra paliwa. Na trasie Wrocław – Warszawa, liczącej około 350 km, koszt przejazdu zwiększy się zatem o ponad 8zł. Z powyższych wyliczeń ADAC można przyjąć, że na wyprodukowanie 100 Watt energii elektrycznej alternator potrzebuje dodatkowo 0,1 litra paliwa.