artykuły

aktualnosciAKTUALNOŚCI
ReklamaBilbord Ubezpieczenia

Dobrze to przemyśl!

Czas czytania 7 minut
Dobrze to przemyśl!

Tylko głupiec uczy się na własnych błędach, lepiej uczyć się na błędach cudzych... Stara, dobra maksyma – jakże aktualna w karawaningu!

Swojego pierwszego kampera kupiliśmy w polskim komisie wiosną 2010 r. Wcześniej, przez kilkanaście lat, wspólnie z żoną byliśmy użytkownikami dwóch przyczep kempingowych. Przez 12 lat przyczepy N126, z którą przejechaliśmy po Europie ponad 32 tys. km i spędziliśmy w niej 400 nocy. Przez kolejne 2 lata, już jako emeryci, mieliśmy Adrię Adora. Jeździła z nami przez blisko 20 tys. km i była naszym domem przez 344 dni. Skąd takie dokładne dane? Otóż, od początku prowadzę swego rodzaju dziennik podróży. Śmieszne? Wcale nie! Mam dokładne dane dotyczące przeglądów swoich pojazdów, czynności eksploatacyjnych i konserwacji poszczególnych elementów. Do tego zapisuję, kiedy i gdzie byliśmy, co zwiedziliśmy itp. Mamy dokładnie opisane zdjęcia, a także filmy. Tytułem tego, może nieco przydługiego wstępu, chciałem pokazać, że kupując swojego pierwszego kampera, dokładnie wiedzieliśmy, czego chcemy i jak ten pojazd ma nam służyć. To jest punkt wyjściowy do dokonania udanego zakupu każdego pojazdu kempingowego! Jeśli wiemy, jaką kwotę możemy przeznaczyć na jego zakup, możemy już zacząć praktyczne przeglądanie ogłoszeń w czasopismach i w Internecie.

Dobrze to przemyśl! 1

Roller Team Pegaso Garage to był dobry wybór!

Na końcu w Polsce
My mieliśmy specyficzne wymagania... Miał to być nasz dom, samochód do zamieszkania przez większą część roku, bo jeździć będziemy daleko, a niezbyt szybko. Pojazd musi mieć zabudowę i wyposażenie w nienagannym stanie. Część, nazwijmy ją „samochodową”, była mniej ważna. Zawieszenie, elementy silnika czy też układ kierowniczy można naprawić stosunkowo niskim kosztem, ale niesprawny bojler, ogrzewanie, a już nawet strach myśleć – nieszczelna zabudowa, to prawdziwa katastrofa dla kupującego! Od początku sceptycznie podchodziłem do krajowego rynku wtórnego. Polscy kierowcy są znani ze „złotej rączki”. Niechętnie korzystają z autoryzowanych firm obsługujących kampery. Jeśli do tego dodamy znaną w środowisku karawaningowym zasadę, że dopiero jak kupisz trzeciego kampera, to będziesz z niego zadowolony (czytaj: 2/3 jeżdżących w Polsce kamperów ma różne „dolegliwości”), to tę drogę zostawiłem sobie na koniec. Po kilku tygodniach przeglądania zagranicznych ogłoszeń internetowych zorientowałem się, że wszystkie ciekawe oferty znikają z sieci w ciągu kilku godzin. Teraz wiem, że jest grupa „łowców”, którzy chwytają wszystkie okazje. Przynajmniej w grupie „do 25 tysięcy euro”. I tak dopiero w polskim komisie znaleźliśmy to, co spełniało nasze oczekiwania.

ReklamaDobrze to przemyśl! 2
Ja widzę plusy!

Wybór padł na markę Roller Team, model Pegaso Garage, zbudowany na bazie Fiata Dukato 2,8 JTD, rok produkcji – 2001. Samochód miał jednego właściciela w Belgii. Służył jako kamper podczas zawodów motocyklowych enduro, czyli był używany w sposób dość nietypowy. Przebiegu miał tylko 50 tys. km, zrobione w ciągu 9 lat. A przykładowo rodzina niemieckich emerytów potrafi przez tyle lat zrobić swoim kamperem nawet 150 tys. km. Kamper z zewnątrz obklejony jest reklamami, ale w środku totalnie zaniedbany i brudny. Żona w pierwszym momencie chciała go wykreślić. Ja jednak powoli zaczynam dostrzegać plusy posiadania tego auta. Olbrzymi garaż – niezastąpiony w długich podróżach. Przy 198 cm wysokości wewnątrz kampera w końcu nie będę musiał się schylać! Aneks kuchenny – prawie nieużywany, piekarnik – jeszcze dziewiczy. Meble wykonane są z drewna dobrej jakości i jest instalacja TV SAT. Do tego hak holowniczy. Po dokładnym sprawdzeniu szczelności zabudowy i działania wszystkich instalacji pokładowych zapadła decyzja o zakupieniu tego „losu na loterii”.
Dobrze to przemyśl! 3

Wnętrze kampera wymagało czyszczenia, ale teraz wygląda na zadbane. Samochód ma dużą alkowę!
Dobrze to przemyśl! 4

Wszystkie najważniejsze informacje pod kontrolą!
Dobrze to przemyśl! 5

Łazienka ma oddzielny prysznic.
Dobrze to przemyśl! 6

Samochód prowadzi się pewnie i stabilnie.

Po kolei
W ciągu kilku następnych tygodni dokonuję czynności „niecierpiących zwłoki”, czyli wizyta w ASO Fiata, ocena stanu technicznego auta, wymiana olejów i płynów, rozrządu, filtrów, płynu hamulcowego. Potem wizyta w firmie Elcamp i przegląd instalacji wodnej, kanalizacyjnej (ze względów estetycznych wymiana kasety toalety), gazowej (wymiana reduktora z wężem) i elektrycznej. W międzyczasie wychodzą drobne usterki w części mieszkalnej i następuje: wymiana uszczelek w kranach, zakup siłowników do drzwi garażowych, zespawanie przedniej osłony pieca Trumatic. Na końcu doposażamy kampera: zakup żelowego akumulatora pokładowego 100 Ah, panelu słonecznego 100 W, bagażnika na dwa rowery i najważniejsze – w firmie INTRAK zamawiam system poziomująco-wzmacniający, czyli popularne poduszki powietrzne na tylnej osi. Z perspektywy dwóch sezonów mogę powiedzieć, że to były dobrze zainwestowane pieniądze. Instalacje panelu słonecznego powierzyłem specjalistom. Poduszki powietrzne zamontowałem sam, choć muszę dodać, że nie można tego robić bez wystarczającej staranności, pod presją czasu. Poduszki montowałem zimą, a już podczas wiosennej podróży po Bałkanach dały o sobie znać nieszczelności systemu...
ReklamaDobrze to przemyśl! 7
Dobrze to przemyśl! 8

Tył naszego kampera jeszcze przed zamontowaniem bagażnika na dwa rowery.

I jeszcze jedna uwaga – przed pierwszymi wyjazdami chciałem poprawić estetykę pojazdu, czyli zakupić nowe kratki wentylacyjne, osłonę wysuwanych stopni, umywalkę, klosze lamp tylnych czy też uchwyt do drzwi wejściowych. I... mały szok – te akcesoria mojego modelu Roller Team nie mają odpowiedników w katalogach Movery, Bergera czy też Brunnera. Nawiązuję kontakt z włoską fabryką, a tam odsyłają mnie do narodowego dealera. Tam z kolei słyszę, że zapłacę za plastikową galanterię średnio trzy razy więcej w porównaniu do cen z popularnych katalogów karawaningowych. To boli. Zamawiam tylko to, co obecnie najważniejsze.

Nawet ćma!
Po pierwszym roku użytkowania kampera nadszedł czas na kolejne doposażenie: CB radio (polecam przy grupowych wyjazdach) oraz ASO, czyli amatorski system ostrzegania. Jest to nic innego jak czujniki cofania zamontowane w okolicach wszystkich drzwi wejściowych do kampera. Uzbrajane na noc sygnalizują... niestety wszystko, co jest w ich półtorametrowym zasięgu – od włamywacza, poprzez przebiegającego psa, a na dużej... ćmie kończąc! I tu, niestety, trzeba pewnego doświadczenia, aby móc rozpoznać po dźwięku głośniczka, z jakim intruzem mamy do czynienia. Podsumowując, podczas dwóch lat użytkowania swojego pierwszego kampera przejechaliśmy nim prawie 25 tys. km. Podróżowaliśmy po Polsce, ale zrealizowaliśmy też trzy większe projekty: podróż na Kaukaz, Bałkany i zachodnią Ukrainę. W sumie spędziliśmy w kamperze 342 dni. Dokonaliśmy, będąc w drodze, jednej naprawy – spawanie tłumika. Zawsze na trasie mamy w bagażniku trochę części zamiennych: pasek klinowy, linkę sprzęgła, filtr paliwa i powietrza, płyn do systemu wspomagającego, trochę przewodów o różnej średnicy i zacisków oraz żarówki i bezpieczniki. W czasie jazdy staram się utrzymywać prędkość nie większą niż 70 km/h. Skutkuje to zużyciem paliwa od 8,51 l/100 km (przejazd przez Turcję, w 50 proc. autostradami) do 9,41 l w czasie jazdy po Gruzji i niektórych bałkańskich odcinkach. Zużycie oleju – niezauważalne. Czy czegoś mi brakuje? Tak, chciałbym mieć większy zbiornik na wodę czystą i szarą. Generalnie zatrzymujemy się, będąc w trasie, poza kempingami i 100-litrowy zbiornik wody wystarcza nam co najwyżej na 3-4 dni. Nawet jak dodamy wożone czasami w garażu dwa kanistry z wodą, to i tak trzeba uzupełniać wodę zawsze, gdy nadarza się taka okazja.

Podsumowując, kamper spełnił nasze oczekiwania i bardzo dobrze „się trzyma”. Już niedługo będzie przechodził przez kolejny ważny egzamin – Afryka czeka!

Tekst i zdj.: Andrzej Walczak


19.04.2012
Obserwuj nas na Google News Obserwuj nas na Google News