artykuły

nasze-rozmowyNASZE ROZMOWY
ReklamaBilbord - bookingcamper zacznij zarabiac

Nie miałem wyboru...

Czas czytania 5 minut
Nie miałem wyboru...

Winowajcą za zapał i nakreślenie tego, czym jest caravaning był mój wujek, który już w latach 70. zaraził caravaningiem początkowo moich rodziców, a gdy na świecie pojawiłem się ja – zaraził i najmłodszego członka rodziny. Moich rodziców zabierał na caravaningowe wojaże m. in. do ówczesnego NRD i zakątków Europy Południowo-Wschodniej. Kiedy miałem wybrać temat pracy magisterskiej, nie mogłem pisać o niczym innym jak o... caravaningu!

Spalony tylko plastik
Do dziś, przy okazji rodzinnych spotkań, wspominają te chwile, niektóre bardziej, a niektóre mniej miłe. Jedną z częściej przytaczanych historii jest taka przywieziona właśnie z Niemieckiej Republiki Demokratycznej. Podczas jednego z noclegów w przyczepie zaparkowanej razem z samochodem na parkingu, nad ranem Niemcy idący do pracy natarczywie pukali do drzwi przyczepy. Rodzice nocujący w pojeździe myśleli, że to złośliwe zachowanie ze strony mieszkańców. Kiedy jednak wyszli z przyczepy, okazało się, że mężczyźni próbowali ostrzec śpiące osoby – z podczepionego do przyczepy Poloneza wydobywały się kłęby dymu! Co było tego przyczyną? Nie wiadomo... ale efektem stopiona deska rozdzielcza, a także część instalacji elektrycznej samochodu. Dobrze, że pożar nie rozprzestrzenił się na tył auta, a tym bardziej przyczepy...

Nie miałem wyboru... 1

Rodzinne śniadanie podczas pierwszych wakacji z przyczepą nad polskim morzem.
Nie miałem wyboru... 2

Grillowanie podczas wakacji na chorwackim półwyspie Istria.
Nie miałem wyboru... 3
ReklamaNie miałem wyboru... 4

„Winowajca”, który wzbudził we mnie zapał do caravaningu – z wujkiem podczas pobytu w gorących źródłach na Węgrzech.

Powrót był mocno utrudniony. Autem prowadził wujek, który za każdym razem jak chciał włączyć m. in. prawy kierunkowskaz, musiał wydać siedzącemu obok tacie takie polecenie – wówczas tata łączył odpowiednie kable w instalacji elektrycznej, co dawało oczekiwany efekt... Podobnie działały inne światła.

Oni w przyczepie, ja w namiocie
Na początku lat 90. mój caravaning przypominał bardziej biwak niż turystykę caravaningową – mimo że podróżowałem z rodzicami przyczepą kempingową, nocowałem zawsze w namiocie. Jako kilkunastoletniemu chłopcu wydawało mi się to większą atrakcją niż sen na złożonych siedziskach w „ence”. W 1995 r. moi rodzice odkupili od rodziny przyczepę N126n i to była pierwsza przyczepa kempingowa jaką posiadaliśmy. Muszę się pochwalić, iż jako jedni z nielicznych posiadaliśmy również przenośną toaletę chemiczną!
Nie miałem wyboru... 5

Podróżujemy także zimą.

Naszym pierwszym wyjazdem z przyczepą (pierwszym de facto i pierwszym jaki pamiętam) był wyjazd na jubileuszowy zlot wówczas jeszcze klubu caravaningowego – Automobilklubu Śląskiego w  Wodzisławiu Śląskim, którego członkami staliśmy się wraz z zakupem pojazdu kempingowego. Swoją drogą – byliśmy bardzo zadowoleni z tego zakupu. Zestaw białej „niewiadówki” z czerwonym Polonezem świetnie się prezentował i odzwierciedlał naszą narodowość – zwłaszcza gdy jechaliśmy na naszą pierwszą dużą imprezę caravaningową, a mianowicie Światowy Zlot Campingu i Caravaningu w miejscowości Alsors nad węgierskim Balatonem. Podróże z Polonezem bardzo dały nam się we znaki. Auto, wiadomo, nie miało dużo siły, a początkujący caravaningowcy jakimi była nasza rodzina, chcieli w podróże zabrać ze sobą WSZYSTKO.
Nie miałem wyboru... 6
ReklamaNie miałem wyboru... 7

Wraz z całą rodziną podczas wakacyjnych wojaży po ziemi kaszubskiej. Tu Wdzydze Kiszewskie.

Z wypraw, które miały miejsce w moim dzieciństwie, dobrze pamiętam również podjazdy pod strome słowackie góry, kiedy wskazówka poziomu paliwa opadła w ogóle, a żarówka rezerwy wydawałoby się, że za chwilę się przepali. A przy drodze brak jakichkolwiek drogowskazów o zbliżających się stacjach benzynowych...

Dzisiaj to ja prowadzę!
Mój obecny zestaw jest w pełni niemiecki – mocny i silny samochód marki Audi oraz nieco starsza przyczepa Hobby. Od niedawna celem moich podróży (nie tylko wakacyjnych) stała się południowa Europa, a w szczególności chorwacka Dalmacja. Za cel tegorocznego wyjazdu urlopowego obraliśmy właśnie południe Chorwacji – Dubrownik. W okresie jesiennym chętnie odwiedzam gorące źródła na Węgrzech. Przesiadujemy tam zazwyczaj podczas dłuższego weekendu w listopadzie. Skład, z którym podróżuję jest niezmienny. Mam obecnie 26 lat, a wciąż chętnie podróżuję wraz ze swoimi rodzicami oraz drugą załogą tworzoną przez ciocię i wujka.
Nie miałem wyboru... 8

Mama (od prawej) wraz ze swoją siostrą podczas caravaningowej podróży po ówczesnej Czechosłowacji we wrześniu 1977 roku.

Od ponad pięciu lat, kiedy to po raz pierwszy siadłem za kierownicę podczepionego do przyczepy kempingowej samochodu, staram się brać udział w różnych imprezach caravaningowych, podczas których towarzyszy mi również moja dziewczyna. Jedyną przeszkodą w częstym uprawianiu tego rodzaju turystyki jest moja praca – niestety, nierzadko muszę pracować w weekendy. I wówczas tylko duchem mogę być na odbywającym się gdzieś zlocie...

Magister z caravaningu
Moją edukację zakończyła w marcu br. obrona pracy magisterskiej. Studiowałem turystykę na jednej ze śląskich uczelni. Kiedy nadszedł czas określenia tematyki pracy magisterskiej, postanowiłem, że będę pisał... oczywiście, że o turystyce caravaningowej! Napisać tego rodzaju pracę nie było łatwo, a to dlatego, że na polskim rynku wydawniczym mało jest publikacji na ten temat. Nawet dane statystyczne na temat caravaningu w GUS-ie nie są zbyt dokładne. Aż strach pomyśleć, że coraz bardziej popularna turystyka caravaningowa w naszym kraju jest tak słabo obserwowana. Bardzo dużą pomocą stały się dla mnie artykuły pochodzące z własnych zbiorów z „Polskiego Caravaningu”. Niezwykłą życzliwością wykazali się ludzie bezpośrednio związani ze światem caravaningu i, jeżeli mogę, to chciałbym serdecznie podziękować za pomoc oraz za przekazane materiały panu Dariuszowi Jajko z PZM oraz panu Jerzemu Bebakowi z KMG Jarząbek – klubu, którego mam zaszczyt być członkiem.
Nie miałem wyboru... 9

Caravaning to również obcowanie z naturą.

Praca magisterska pt. „TURYSTYKA CARAVANINGOWA W POLSCE” została wzbogacona o wykresy, mapy i tabelki, które przedstawiają m.in. jak powinien wyglądać kemping, rozmieszczenie takich obiektów w Polsce czy też wyciągi z regulaminu przykładowych kempingów. Jak się później dowiedziałem, praca poruszająca tę tematykę była pierwszą pracą dyplomową na mojej uczelni. Oby nie ostatnią!

Tekst i zdj.: Arkadiusz Konfederak


08.07.2011
Obserwuj nas na Google News Obserwuj nas na Google News