– inne spojrzenie na caravaning
Rozmowa z Pawłem Pawlakiem, pomysłodawcą, twórcą i „sercem” Małej Karawany.
Czym jest Mała Karawana i kim jest „Paweł P.” doskonale wiedzą forumowicze portalu internetowego „Camperteam” (www.camperteam.pl). A dla niewtajemniczonych?
„Paweł P.” jest marzycielem, a Mała Karawana – spełnieniem tych marzeń. Odkąd stałem się szczęśliwym posiadaczem kampera, pragnąłem poznać ludzi, którzy cenią to samo, co ja: przygodę, wolność, pasję, wspólnotę przeżyć. I spotkałem takich ludzi na forum Camperteam. Chcieliśmy się przekonać, jacy jesteśmy naprawdę, a nie ukryci pod nickami. Udało się. Regularnie organizujemy spotkania, do których dołączają nowi uczestnicy. Nie mam natury samotnika, więc po prostu wymyśliłem Małą Karawanę - czyli zebranie choćby dwóch załóg po to, by wspólnie wyjechać. Okazało się, że nie tylko we mnie drzemie potrzeba poznania innych kamperowców i dość szybko zrobiło się kilka ekip. Taka mała, a zarazem – Wielka Karawana...Naszym celem jest czerpanie przyjemności ze wspólnego kamperowania, pomaganie sobie wzajemnie w każdej sytuacji, dbanie o spójność karawany i poczucie bezpieczeństwa każdego z uczestników. Tylko tyle i aż tyle.
Mała Karawana rozwija się w imponującym tempie. Szybko zapełniacie mapę Polski swoimi flagami.
Tak, mimo że istnieje od niedawna, ma już bogatą historię. Wszystko zaczęło się wiosną tego roku, kiedy pierwsze ładne dni zachęciły mnie do wyjazdu poza Warszawę. W pierwszą podróż pojechaliśmy w dwa kampery: Marcin (Mercedes 507) i ja z żoną (Peugeot J5, Dethleffs), do Torunia. Po drodze mieliśmy się spotkać z Robertem (Fiat Ducato – kamper z Niewiadowa, przedstawiony w numerze 1(9)/2007 „Polskiego Caravaningu”) i ruszyć w kierunku Bydgoszczy. Nieoczekiwanie dołączyli do nas Jacek i Wanda (Fiat Ducato, Frankia). Do tej pory słyszę ich słowa: Witamy Małą Karawanę! Czekamy tu na was od godziny! Do głowy mi wtedy nie przyszło, że jakiś nieznajomy kamper będzie gdzieś w Polsce na nas czekał. Ale tacy już są „mali karawaniarze”: spontaniczni i nieprzewidywalni. I tak powstała pierwsza czterokamperowa Mała Karawana. Dziś jest nas ponad dwadzieścia załóg, a sympatyków kilka razy więcej.
Wiem, że przejechaliście już razem dziewięć tysięcy kilometrów. Sporo jak na kilka miesięcy.
Pierwsza podróż w marcu objęła Ciechocinek, Toruń, Grudziądz i Golub-Dobrzyń. Następne to Modlin i Jaskinia Raj. Po weekendowych wyjazdach zapragnęliśmy sprawdzenia się na na dłuższym dystansie i tak odwiedziliśmy Drezno, Pragę, Adrspach, Kotlinę Kłodzką i Węgrów. W długi weekend czerwcowy zwiedziliśmy Marklowice, Wadowice, kawałek Słowacji i trzy kurorty termalne na Węgrzech. Trzy Małe Karawany zwiedziły Norwegię, a jedna z nich dowiozła naszą flagę na NordCap. Spotykamy się co jeden, dwa weekendy. Często u kogoś z nas, w sierpniu to było Pajęczno i Kalisz. Jeśli ktoś z nas ma jakąś polanę lub większe podwórko, to my tam jedziemy. Nie trzeba nikogo namawiać, by przejechał pół Polski na spotkanie. Zawsze przyjeżdżają trzy, cztery ekipy, a zdarza się nawet kilkanaście kamperów z całej Polski.
Macie własne logo, znaczki, flagę, tworzycie hymn. Wygląda to poważnie, jakbyście byli grupą zamkniętą dla innych.
Skądże! To, że jesteśmy tacy zorganizowani, bierze się tylko z fascynacji caravaningiem. Z tego, że każdy odnalazł swoją pasję i ona nas do siebie zbliżyła. Można pogadać na różnych forach o kamperach, ale czym innym jest spotkanie. A jeszcze piękniej jest się wyróżniać i naszym logo krzyczeć do innych, że się lubimy i mamy wspólny sztandar. A dołączyć do Małej Karawany jest niezwykle prosto: wystarczy przyjechać i być! No i kochać caravaning. Tak mógłby najkrócej brzmieć nasz statut. Czekamy na pasjonatów i cieszymy się z tego, że się ciągle odnajdujemy.
Paweł Pawlak
Dziękuję za rozmowę i życzę Małej Karawanie dalszych sukcesów, a Panu następnych caravaningowych pomysłów.
Rozmawiała: Joanna Sas