artykuły

nasze-rozmowyNASZE ROZMOWY
ReklamaBilbord Ubezpieczenia

Cztery „Samy” samouka

Czas czytania 5 minut
Cztery „Samy” samouka

Składana przyczepa kempingowa autorstwa pana Edmunda okazała się na przełomie lat 60. i 70. prawdziwym hitem! Po kolejnych udanych wyjazdach w Polskę i za granicę, przyszedł czas na “Sama 2”, “Sama 3” i... “Sama 4”.

Zawsze kochał przyrodę i wypoczynek na łonie natury. Zanim objechał świat z przyczepką własnej konstrukcji, przez dziesięć lat nocował podczas urlopu pod namiotem. W końcu pomyślał o nieco innej formie spędzania wolnego czasu – równie niezależnej jak życie pod namiotem, ale bardziej wygodnej. I tak narodził się pomysł stworzenia własnej przyczepy kempingowej. Pan Edmund Łepek z Bydgoszczy, urodzony w 1924 roku w Tczewie - jest samoukiem, jeśli chodzi o budowę przyczep. Zawodu elektryka, który wykonywał całe życie, nauczył się od starszych kolegów. Młodość spędził w Niemczech na robotach przymusowych. Kiedy zaczął realizować swoje plany budowy składanej przyczepy mieszkalnej, znajomi nie wierzyli w sukces tej idei.

Debiut samouka
Budowę pierwszej przyczepy pan Edmund rozpoczął jesienią 1969 roku, a zakończył wczesną wiosną 1970. Czasy te, oprócz wielu wad, miały też zalety: nie była jeszcze wówczas wymagana rejestracja pojazdów tego typu. Niestety, trudno było za to zdobyć dobre materiały budowlane. Pan Łepek miał jednak kolegę w zakładzie stolarskim, który pomógł mu zaopatrzyć się w elementy potrzebne do realizacji projektu. Zanim tczewianin przystąpił do prac, podpatrzył polską produkcję przyczep kempingowych w Niewiadowie. W Polsce mało popularne były jeszcze pojazdy tego typu, ale pracownicy fabryki przyczep Niewiadów udzielili panu Edmundowi kilku wskazówek i porad. „Sam1” był przyczepą większą - szerszą i wyższą - od tych produkowanych w Niewiadowie; można było w niej stać bez konieczności pochylania się. - Zdarzało się, że w przyczepie siedziało i biesiadowało aż dwanaście osób! - wspominają pan Edmund, żona i koledzy. Pojazd zbudowany był ze sklejki angielskiej 10-milimetrowej klejonej na zimno, a przy następnych przyczepach - na gorąco. Pan Edmund cały czas miał na uwadze ciężar przyczepy. Chciał, żeby pojazd był możliwie najlżejszy. Budować pomagali koledzy z zakładu stolarskiego Hechlińskich, ale stale pod nadzorem pana Edmunda. Wszyscy dookoła dziwili się jak może powstać z tego składana przyczepa kempingowa. Żartów nie brakowało, lecz to tylko jeszcze bardziej motywowało pna Edmunda.

ReklamaCztery „Samy” samouka 1
Cztery „Samy” samouka 2

Edmund Łepek. Nestor polskiego caravaningu

A jednak!
W maju 1970 roku pan Edmund zdecydował się na pierwszą wyprawę “Samem1”. Do Tlenia w Borach Tucholskich, a stamtąd aż do... Budapesztu. Podróż odbyła się bez większych niespodzianek. Nie wytrzymały tylko koła – przyczepa mieszkalna okazała się zbyt ciężka.
- Były to koła rolnicze, bo tylko takie udało mi się wtedy zdobyć - wspomina pan Edmund. - Zawieszenie natomiast - od motoru. I dojechaliśmy tym sprzętem do Budapesztu, stamtąd jeszcze zdążyliśmy wrócić w polskie góry, gdzie już jednak opony się “rozjechały”. Zdołałem je podreperować na tyle, żeby dotrzeć do naszego domu w Bydgoszczy.
 
„Sam 2”, „Sam 3”, „Sam 4”
Człowiek uczy się na błędach. Kolejne przyczepy pan Edmund starał się ulepszać.  Pamiętając o doświadczeniach z “Samem1”, pozmieniał niektóre elementy. Przyczepy trzecia i czwarta miały już koła od Fiata 126p. Wyobraźnia pana Edmunda nie znała granic. Pomysłów na zastosowanie i urozmaicenie przyczepy było wiele - nawet taki, żeby dach pojazdu służył jako... ponton. Jednak autor przedsięwzięcia był też realistą i po dokładnej analizie pomysłu, zrezygnował.
Każda jego przyczepa rozkładała się i składała w ciągu czterech minut. Zaletą takiego pojazdu było niewątpliwie łatwiejsze podróżowanie – podczas jazdy przyczepa nie stawiała oporów powietrzu, a także nie zasłaniała widoków przez tylną szybę ciągnącego ją auta. W tamtych latach szczególnie ważna była oszczędność paliwa, ponieważ dobro to było dostępne tylko na kartki.
ReklamaŚT2 - biholiday 06.03-31.05 Sebastian
- Najbardziej wysłużoną z przyczep był “Sam 3”. - mówi pan Edmund. - Zarówno ja, jak i drugi jej właściciel, objechaliśmy nią wiele krajów, m.in. Bułgarię, Turcję, Finlandię, Norwegię, Niemcy. Trzeci model przyczepy pan Łepek sprzedał zainteresowanemu z Inowrocławia, który akurat wybierał się w dalszą podróż i bardzo chciał kupić taki składany pojazd. Ostatnią (czwartą) przyczepę kempingową pan Edmund zaczął budować pod koniec lat 80. i był jej właścicielem do 2008 roku. Zarówno bohater tego artykułu, jak i jego własnoręcznie zbudowane przyczepy, znani są wśród caravaningowców w większości dużych miast w Polsce: Krakowie, Warszawie, Bydgoszczy, Częstochowie, Radomiu. Także za granicą.
Cztery „Samy” samouka 4

Dziesiątki zlotów...

Zostały wspomnienia
Pan Edmund Łepek do dzisiaj  z dumą i uśmiechem na twarzy opowiada o swoich dokonaniach. Dobrze pamięta podróże z przyczepą. Dodaje, że ideą stworzenia takiego składanego pojazdu zarazili się od niego caravaningowcy z Polski i z zagranicy. Zgłaszali się do pana Edmunda z propozycjami współpracy lub prośbami o pomoc.
- Byli też tacy, którzy prosili mnie o zbudowanie przyczepy specjalnie dla nich. I już był moment, że pomyślałem o rozpoczęciu produkcji na szerszą skalę, ale szybko z tego zrezygnowałem. Tworzyłem bowiem te pojazdy dla przyjemności. Tak naprawdę na założenie i prowadzenie firmy nie miałbym czasu.

Marek Bielawski i Adam Wyczling, koledzy pana Edmunda, świetnie bawią się, wspominając dawne lata:
- Edziu był najbardziej wesołym kolegą na wszystkich zlotach. Tańczył, zabawiał wszystkich rozmową, humorem. Użyczał sprzętu oświetleniowego i grającego. Dusza towarzystwa!

Joanna Gracek


28.05.2010
Obserwuj nas na Google News Obserwuj nas na Google News