„Polacy mają depresję totalną, dlatego że nie ma słońca przez 7 miesięcy w roku, a lato bywa czasem niegorące”. Od ukazania się w 2000 roku maksisingla Kazika promującego album Melassa minęły 24 lata. Niestety nadal, pytając obywatela kraju nad Wisłą, dlaczego jest taki niemiły, usłyszymy: „a co ci do tego” zamiast „przepraszam”. Droga, autostrada, ruch uliczny potrafią być soczewką nastrojów codziennych, frustracji i uprzedzeń. I nimi są. Po pierwsze, większość z nas prawo jazdy posiada, więc tak jak turysta z Krupówek potrafi być ekspertem od himalaizmu, tak niedzielny kierowca będzie ekspertem w dziedzinie przepisów prawa związanych z dwoma, czterema i większą liczbą kółek. Niebywałą wręcz oglądalnością cieszą się profile z serii „stop cham”, a każda sytuacja konfliktowa napędza tylko lawinę komentarzy lub prostackiego hejtu.
Skąd takie napięcie i tyle sytuacji spod znaku przemocy drogowej? Dlaczego tak często ci, którzy jadą wolniej, to frajerzy, a ci, którzy nas wyprzedzają, to debile? Dlaczego tak często zapominamy o dobrym obyczaju, nakazującym pozwolić włączyć się do ruchu oczekującemu pojazdowi lub zjechać na lewy pas, pozwalając zająć pas prawy samochodowi na pasie do włączania na węzłach drogowych? Jakże trudno czasami jechać przepisowo, czując na plecach oddech kierowcy pojazdu rodem z Bawarii! Jeszcze nie mruga, ale z odległości między waszymi zderzakami wiadomo, że 130 km/h na autostradzie to dla niego zdecydowanie za wolno. Po co? Być może wynika to z mniemania, że tak jak modne ostatnio wydechy, powodujące drżenie szyb w przydrożnych budynkach, duża prędkość zrobi na kimś wrażenie. Poszukujący powodów agresji drogowej wymieniają wśród jej przyczyn presję czasu, temperaturę powietrza, frustrację spowodowaną korkami. Częściej jednak na pierwszy plan wysuwają się czynniki indywidualne, jak niecierpliwość czy impulsywność. Podłoża tych cech trzeba jednak szukać znacznie głębiej niż w okolicy szosy i autostrady. Być może właśnie w małej obecności słońca i naszych narodowych przywarach.
W caravaningu jednak nie powinno być miejsca na frustracje, tak na drodze, jak i na kempingach. W rozpoczynającym się sezonie pamiętajmy, że podróżujemy pojazdami kempingowymi – zachowajmy więc spokój, dystans, zadbajmy o odpoczynek i bezpieczeństwo. Jazda zgodnie z przepisami i z zastosowaniem codziennej uprzejmości zawsze będzie prawidłowym rozwiązaniem.
Co więc robić z uprzykrzającymi jazdę dawcami organów i miłośnikami „driftu na ręcznym”? Mój pierwszy i niezapomniany instruktor nauki jazdy miał na to swoje powiedzenie – „puść wariata, niech polata”.