Nigdy nie słyszeliśmy o przypadku, aby właściciele kempingu wyprosili turystów. Inaczej sprawa ma się z osobami, których zachowanie, najdelikatniej mówiąc, odbiega od normy i jest niemożliwe do zaakceptowania. Pseudoturyści, stanowiący zagrożenie dla otoczenia lub przeszkadzający innym w wypoczynku, mogą zostać wyprowadzeni za bramę, również w asyście policji, ku nieopisanej uldze reszty biwakujących. Czasami to jedyne rozwiązanie, jeśli z delikwentami nie sposób się porozumieć.
Pod koniec sierpnia na jednym z kempingów w okolicy Łeby biwakował pewien pan z rodziną. Zdjęcia jego namiotu obiegły internet, czemu, prawdę mówiąc, trudno się dziwić. Sytuacja była doprawdy nietuzinkowa. Pan przyjechał na kemping Teslą i postanowił podładować ją... w namiocie. Dlaczego? Z oszczędności. Ryczałt za prąd w namiocie wynosił 20 zł za dobę, a za naładowanie samochodu kierowca musiałby uiścić dodatkową opłatę przy przyłączu dla elektryków. Ile by ona nie wynosiła, wydaje się możliwa do udźwignięcia przez właściciela luksusowej Tesli.
Sprawa wyszła na jaw, gdyż namiot nie był aż tak ogromny, aby ukryć samochód. Suwak się nie dopiął, a że namioty nie są standardowym miejscem do parkowania pojazdów, rzecz zwróciła uwagę obsługi kempingu.
Tesla wystająca z namiotu i post o wydarzeniu na profilu Facebookowym serwisu GP24 („Głos Pomorza”). Źródło: tutaj.
Jeśli myślicie, że limit absurdów został właśnie wyczerpany, właściciel Tesli wyprowadzi Was z błędu.
Wyrzucony z kempingu za naruszenie regulaminu, odczuł gniew i postanowił dać mu upust. Z tego powodu umieścił w internecie negatywny komentarz. Opublikował go w Google Maps. Kemping ocenił na jedną gwiazdkę (mniej się nie da) i złożył zażalenie o następującej treści:W toaletach brudno, brak papieru. Personel chodzi po namiotach, sprawdzając, kto co ma podłączone do prądu pod twoją nieobecność. Pani z recepcji bardzo miła, jednak pan, który tam chodzi, to porażka. Jeżeli chcecie sobie zepsuć pobyt, to zapraszam. Nie polecam.
Na szczególną uwagę zasługuje sformułowanie: „kto co ma podłączone do prądu”. A co chodzi? Ani chybi o Teslę w namiocie.
Oczywiście, osoba nieznająca powyższej historii, mogłaby zrozumieć rzecz opatrznie i dojść do błędnego wniosku, że to zachowanie pracownika kempingu (rzekomo zglądającego po namiotach pod nieobecność turystów) było skandaliczne. Po odpowiedzi oraz interwencji właścicieli kempingu negatywny komentarz został usunięty z Google, ale zapisał się w ludzkiej pamięci i uprzednio wykonanych przez dziennikarzy screenach:
Opowieść o Tesli ładowanej w namiocie zrobiła w internecie furorę. Internauci stanęli murem za kempingiem i nie zostawili na właścicielu Tesli suchej nitki.
To nie jedyny przypadek osobliwych zachowań, który odnotowano w historii. Myślicie, że nikt nie przyjedzie na kemping ze sforą agresywnych psów niebezpiecznej rasy, które biegają luzem bez kagańców, warczą, szczerzą zęby i straszą wszystkich naokoło? Przyjedzie. Swego czasu na mazurskim kempingu zaobserwowano pana, który wytrzepywał brudne dywaniki samochodowe nad piaskownicą na placu zabaw dla dzieci. Gdy kilka kobiet zwróciło mu uwagę, zdenerwował się niepomiernie. Wykrzyczał, że czyści dywaniki z piachu, a w piaskownicy jest piach, zatem wszystko się zgadza, pasuje do siebie i ten dodatkowy na pewno nikomu nie zaszkodzi.
Historii o wrzaskach z nocy, zaglądaniu przez okna do cudzych pojazdów w poszukiwaniu nie do końca wiadomo czego i śmieceniu, gdzie popadnie, było tak wiele, że trudno je zliczyć. Podobnie jak używania zakazanych grilli węglowych, dymiących niemiłosiernie prosto na namioty lub na kampery innych osób. To już nie zaskakuje nikogo, ale o obstawieniu parawanami publicznego miejsca do rozpalania ogniska (na podobieństwo plaży w Sopocie), aby nikt inny nie mógł z niego korzystać, pewnie nie słyszeliście.Na każdym kempingu obowiązuje regulamin. Zazwyczaj zapisy są do siebie podobne, a pomiędzy zasadami obowiązującymi w poszczególnych obiektach ciężko znaleźć istotne różnice.
Turysta, który zdecyduje się korzystać z kempingu (niezależnie od tego, czy biwakuje w namiocie, w kamperze lub przyczepie) musi ten regulamin zaakceptować. Właściciel obiektu ma prawo interweniować, gdy doszło do naruszenia zasad. Mało tego: powinien, o ile zachowanie pseudoturysty zagraża bezpieczeństwu innych osób, narusza elementarne zasady przyzwoitości lub uniemożliwia innym wypoczynek.
W przypadku drobnych naruszeń personel zazwyczaj zwraca uwagę. Do wyrzucenia pseudoturysty dochodzi w poważnej sytuacji lub wówczas, gdy pertraktacje nie odnoszą skutku lub personel spotyka się wyłącznie z agresją.
Do spraw poważnych należą:
W regulaminach kempingów można znaleźć wymóg zdefiniowany jako „przestrzeganie ogólnie przyjętych norm współżycia społecznego”. Tu mieści się wszystko, czego nikt by nie przewidział, jak na przykład ładowanie Tesli w namiocie oraz wszelkie inne, nietypowe pomysły.
Większość kempingów zastrzega w regulaminie, że osoby usunięte z obiektu za ciężkie naruszenie zasad nie mają prawa do zwrotu opłaty za niewykorzystany pobyt. Ten punkt jest przyczyną licznych konfliktów. Kempingi stoją na stanowisku, iż zapis chroni przed stratą finansową. Parcela, zarezerwowana dla wyrzuconych z kempingu, nie generuje przychodów, gdy stoi pusta, a nie sposób znaleźć w ostatnich chwili klienta, który zakupi „kawałek pobytu”, na przykład 3,5 doby brakujące do kolejnej rezerwacji. Ponadto w ramach niezwróconej opłaty kemping może pokryć koszty wygenerowane przez pseudoturystów, takie jak: sprzątanie, naprawienie strat, czy opłata dla firmy, która je usunie.