Z niecierpliwością wypatrujemy pierwszych opadów białego puchu, który oznaczać będzie jedno - rozpoczynamy zimowy sezon caravaningowy! W ruch pójdą nie tylko narty i deski snowboardowe, ale również sanki bo przecież zimowy caravaning wcale nie musi oznaczać konieczności uprawiania sportów zaliczanych do grona „ekstremalnych”. Jeżeli jeszcze nigdy nie byliście na tego typu wyprawie to „na start” możemy zaproponować jedno: odpowiedni, dobrze wyposażony kemping to większa część sukcesu i powodzenia całej eskapady.
Nasze porady dotyczące zimowego caravaningu zawsze znajdziecie pod hashtagiem: #ZimowyPC
Na łamach zarówno naszego portalu jak i czasopisma pojawiło się dużo treści na temat zimowego wypoczynku w kamperze bądź przyczepie kempingowej. Czas poruszyć kolejny aspekt, którym powinni się zainteresować szczególnie te osoby, które chcą dopiero zacząć przygodę z caravaningiem lub postanowiły pojazd kempingowy w tym okresie wynająć. O czym mowa? O odpowiednim polu kempingowym.
Czym takowe powinny się cechować? Wystarczy spojrzeć na oferty zagranicznych resortów-kempingów. Absolutną podstawą są odświeżone drogi dojazdowe oraz parcele. Dojazd do pola najczęściej nie stanowi większego problemu (nie zapomnijmy o oponach zimowych, również w przyczepie!), ale już manewrowanie na miejscu to wyzwanie dla praktycznie każdego pojazdu turystycznego. Odśnieżony dojazd i parcele ułatwiają całe zadanie, ale i tak pamiętajmy o zabraniu na pokład łańcuchów śniegowych. Z pewnością na wyposażeniu dobrego kempingu znajdzie się też holownik, który w awaryjnej sytuacji wyciągnie nas ze śliskiego obszaru.
Kolejnym niezbędnikiem dobrego pola kempingowego jest suszarnia, w której wysuszymy nasze buty i sprzęt narciarski. To tam zostawiamy komplet naszych zimowych ubrań by następnego dnia były one ciepłe i przyjemne. Tym samym w kamperze lub przyczepie niczego nie suszymy, nie pojawia się wilgoć. To, że jest to ultra wygodne to chyba oczywiste, prawda?Zimowy kemping to również odpowiednia infrastruktura wodno-sanitarna. Słupki serwisowe są podgrzewane, nierzadko mamy tam nie tylko podłączenie do prądu, wody i odpływu, ale również gazu. Jak to działa? To proste - pracownik kempingu do naszej instalacji gazowej podłącza wąż, który na bieżąco dostarcza nam gaz. Płacimy za zużycie liczone w metrach sześciennych. Butle gazowe? Możemy o nich po prostu zapomnieć. Ogrzewanie może wówczas pracować cały czas - nie ma nic gorszego niż wychłodzony kamper czy przyczepa po powrocie ze stoku.
I wreszcie zimowy kemping to lokalizacja. Jeżeli pole nie jest usytuowane blisko stoków to z pewnością dysponuje ski-busem, który zabierze nas praktycznie z samej parceli aż na stok. Dla przykładu, w Austrii ski-bus kursował pomiędzy ośrodkami w całym regionie. Tym samym mogliśmy jednego dnia skorzystać z jednych stoków a następnego - już z następnych. Co ważne, korzystanie ze ski-busów jest zazwyczaj darmowe, wliczone w koszt pobytu na polu kempingowym.
Z ciekawych dodatków warto wspomnieć o strefach spa. Nie ma nic bardziej relaksującego po całodziennym szusowaniu (lub po prostu wypoczynku „śniegowym”) niż sauna i podgrzewany basen. Dobre kempingi posiadają też w ofercie zabiegi (płatne dodatkowe) w postaci np. masaży. Opłata za wstęp zazwyczaj nie przekracza kilku euro. Nie musimy też wspominać o restauracjach - nie zawsze mamy ochotę gotować w „domu na kołach”.
To wszystko pięknie wygląda, ale czy takie pola kempingowe znajdziemy w Polsce? Niestety nie. Dobrych, zimowych kempingów należy upatrywać we Włoszech, Austrii, Szwajcarii, Francji czy Niemczech. Niektóre pola oferują dostęp do prywatnych łazienek zlokalizowanych na parcelach. Te najlepsze (i, co oczywiste, najdroższe) oferują możliwość wykupu nie tylko prywatnych łazienek, ale również prywatnych stref spa. Opłata dobowa za korzystanie z tego typu udogodnień osiąga pułap nawet kilkuset euro - pamiętajmy jednak, że to opcja najdroższa i najbardziej luksusowa.