Do niedawna Wielkim Australijskim Snem był domek z ogródkiem, grill oraz wielki telewizor plazmowy. Dziś marzeniem wielu Australijczyków jest ucieczka od szarej codzienności – niczym nieograniczona podróż w nieznane. Turystyka zmotoryzowana nie jest nowym zjawiskiem w Australii i jest popularna wśród różnych grup wiekowych.
Coraz częściej można spotkać pary emerytów czy nawet całe rodziny podróżujące bezustannie przez kilka lat. Ponad 6,5 miliona mieszkańców kraju (populacja Australii wynosi ponad 22 miliony) preferuje ten rodzaj wypoczynku. Obecnie co 9 minut powstaje na tym kontynencie nowa przyczepa kempingowa, co daje liczbę 58,5 tysiąca pojazdów rocznie, a po australijskich drogach jeździ ponad 350 tysięcy zarejestrowanych pojazdów kempingowych.
Dominują starsi Podczas gdy liczba młodych rodzin, które decydują się na zakup campervana lub przyczepy kempingowej cały czas rośnie, liderami wciąż pozostają emeryci. Więcej niż 70 proc. nowych domów na kółkach jest własnością osób powyżej 55 roku życia. Powojenne pokolenie Australijczyków, nazywane „baby boomers”, powraca do tradycji turystyki motorowej, tak dobrze znanej im z czasów dzieciństwa. Dla wielu z nich caravaning jest nie tylko formą wypoczynku, ale staje się sposobem na życie i często jest lekarstwem na syndrom pustego gniazda. Permanentnie podróżujących seniorów określa się mianem ”grey nomads”, czyli „siwych nomadów”. „Siwy”, ze względu na kolor włosów, „nomad”, ze względu na wędrowny tryb życia.
Typowa przyczepa kempingowa na tle słynnego Devil Marbles.
Aby przeżyć jak najwięcej Tacy ludzie nie patrzą wstecz, nie użalają się nad własnym losem, wolą cieszyć się chwilą i zastanawiają się, jak ciekawie spędzić kolejny etap życia. To ludzie, których nie interesuje siedzenie w fotelu i bierne poznawanie świata na ekranie telewizora. Aktywne spędzanie cennego czasu z rodziną i przyjaciółmi oraz powrót do natury – to ich priorytety. W końcu wielu z nich sprzedało wszystko, aby zrealizować to jedno wielkie marzenie: spędzić resztę życia na odkrywaniu piękna Australii. Podróżują więc bez stresu, pośpiechu i bez szczegółowego planu. Dla „siwych nomadów” liczy się podróż i wcale nie chodzi o przejazd z punktu A do punktu B. Tu chodzi o bycie w drodze, odkrywanie ciekawych miejsc i nawiązywanie nowych przyjaźni. Posiadanie własnego domu na kółkach daje im swobodę oraz wybór dokąd i kiedy chcą jechać, co zwiedzić, jakiego rodzaju przygodę przeżyć. Powoli odkrywają wszystko to, co ma do zaoferowania ten ogromny kraj. Wreszcie do woli mogą nasycić się widokiem czerwonego piasku pustyni kontrastującego z błękitnym niebem, podwodnym życiem toczącym się wokół raf koralowych, bujnymi lasami deszczowymi, unikatowym buszem, malowniczymi przełomami rzek i setkami wodospadów.
John i Margaret – prawdziwi australijscy, „siwi nomadowie”.
Jest z czego wybierać Seniorzy, jako osoby z dużym bagażem doświadczeń, ale jeszcze żądni przygód, lubią jednak podróżować w komfortowych warunkach. Najczęściej wybierają w pełni wyposażoną przyczepę kempingową, która staje się ich domem. W grupie emerytów można znaleźć także wielu pasjonatów, którzy sami budują swoje przyczepy lub adaptują do własnych potrzeb np. stare autobusy. Na australijskich drogach często widzi się takie camper-autobusy lub campervany, które dodatkowo ciągną za sobą małe auta terenowe. Jeśli ktoś decyduje się na zakup nowej lub używanej przyczepy kempingowej, staje przed dość trudnym zadaniem. Gama tego rodzaju pojazdów jest tak różnorodna, że potrafi przyprawić o zawrót głowy. Można stać się posiadaczem standardowej przyczepy bez specjalnych udogodnień, przyczepy z rozkładanym do góry dachem (pop-top), z rozkładanym dodatkowym pomieszczeniem lub tzw. pięciokołowej. Proponowana przez producentów bogata oferta wyposażenia przyczepy też nie ułatwia zadania. Oprócz obszernego łóżka małżeńskiego, można zamówić kuchnię z nowoczesnym wyposażeniem, prysznic, toaletę oraz niezliczoną liczbę rozmaitych szafek i schowków, nie mówiąc o nowoczesnym sprzęcie RTV i AGD. Ceny przyczep wahają się od 15 tys. dolarów za używany pojazd do 400 tys. za nowy, w pełni wyposażony ekskluzywny dom na kółkach zasilany energią z paneli słonecznych. Wbrew stereotypowi, że starsi ludzie słabo radzą sobie z nowinkami elektronicznymi, podróżujący seniorzy są z tego typu sprzętem za pan brat. Laptop, iPhon, nawigacja satelitarna to już stałe elementy wyposażenia przyczep kempingowych. Niektórzy posiadają nawet przenośne anteny satelitarne, które umożliwiają rozmowy i telekonferencje z rodziną, a także dostęp do internetu, nawet na zupełnym pustkowiu. Rozmowy przez CB-radio o pogodzie i stanie drogi to już codzienny rytuał.
Dawniej autobus, dziś motorhome.
Darmowe kempingi? A jakże! Szeroki asortyment sprzętu to jednak nie wszystko. Australia jest krajem, który posiada świetnie rozbudowaną sieć kempingów, zajazdów i moteli o różnym standardzie. Dość popularne są też „farmstays”, czyli odpowiedniki naszych gospodarstw agroturystycznych. Jednak ulubionym miejscem zmotoryzowanych turystów są rozsiane po całym kraju darmowe kempingi. Takie miejsca utrzymywane są zwykle przez lokalne samorządy, w związku z tym ich standard jest dość zróżnicowany. Informacje o darmowych kempingach można znaleźć w internecie, w lokalnych informacjach turystycznych lub w specjalnych dodatkach do drogowych atlasów. Darmowy kemping może być po prostu żwirowym placem. Większość kempingów jednak ma podstawowe wyposażenie, takie jak zadaszone ławki, miejsce na ognisko, toalety i śmietniki, a niektóre mają także do dyspozycji turystów prysznic, wodę pitną, darmowy grill elektryczny i telefon alarmowy. Niezależnie od wyposażenia i standardu te miejsca przeważnie są czyste i zadbane. To właśnie na takich darmowych kempingach najczęściej można spotkać „siwych nomadów”.
Cały dobytek ze sobą.
Oni też mają forum „Siwi nomadowie” nie tylko lubią dzielić się historiami z podróży, ale także wymieniają się cennymi informacjami, wiedzą na dany temat, a nawet przepisami kulinarnymi. Powstał już przewodnik turystyczny napisany z myślą o podróżujących seniorach. Można w nim znaleźć m.in. informacje na temat kosztów i planowania długoterminowej podróży, wyboru odpowiedniej przyczepy kempingowej i sprzętu, zdrowia, bezpieczeństwa oraz mapki z wyróżnionymi atrakcjami w poszczególnych stanach całej Australii. Wielu podróżujących seniorów regularnie prowadzi blogi lub wypowiada się na forach podróżniczych. Opisują przejechaną trasę, własne przeżycia i doświadczenia, zamieszczają galerie zdjęć. Dzięki temu ich opowieści docierają do coraz szerszej rzeszy odbiorców i inspirują potencjalnych przyszłych „siwych nomadów”. Liczba prawie 2,5 tysiąca zarejestrowanych użytkowników i ponad 60 tys. wypowiedzi na forum portalu www.thegreynomads.com.au można uznać za całkiem dobry wynik... Główne tematy poruszane na forach internetowych to zagadnienia techniczne, opisy ciekawych miejsc, ale też często zdrowie – dostępność opieki medycznej i leków w mniej cywilizowanych regionach kraju. Jest to temat ważny, gdyż jak wykazały badania przeprowadzone przez Western Australian Country Health Service (Służba Zdrowia Stanu Australia Zachodnia) w 2006 roku, wśród grupy 260 ankietowanych podróżujących emerytów powyżej 65 roku życia, 68 proc. cierpi na choroby przewlekłe: nadciśnienie, wysoki poziom cholesterolu, cukrzyca lub choroby płuc. Praktyka pokazuje jednak, że nawet problemy zdrowotne nie są w stanie odwieść emerytów od podróżowania.
Australijski bezkres...
A skąd kasa? „Siwi nomadowie” dysponują nieograniczonym czasem, więc nie muszą się spieszyć. Swobodnie i bez poważnych konsekwencji mogą dowolnie zmieniać plan podróży. Dokładne planowanie nie ma więc sensu. Niemniej jednak kilkuletnia lub kilkumiesięczna nieobecność w domu, o ile nie został sprzedany, wymaga przygotowań, aby po powrocie nie znaleźć np. stosu niezapłaconych rachunków za media i odciętego dopływu prądu. Emeryci podróżują oszczędnie i starają się wydawać jak najmniej pieniędzy, a mimo to, jak podaje Australijskie Biuro Statystyczne, wnoszą ponad 2 miliardy dolarów do krajowej ekonomii każdego roku. Para emerytów wydaje średnio około 400 dolarów tygodniowo na żywność, paliwo i zakwaterowanie. Zwykle korzystają ze zgromadzonych oszczędności i emerytury, ale od czasu do czasu reperują swój budżet pracując dorywczo. Pracy sezonowej nie brakuje. Najłatwiej znaleźć ją na farmach, przy zbiorach owoców lub w ośrodkach rekreacyjnych, zwłaszcza w szczycie sezonu turystycznego. Sezonowej pracy można szukać samodzielnie lub za pośrednictwem agencji, które specjalizują się w wyszukiwaniu pracy dla „siwych nomadów”. Emerytowani fachowcy – elektrycy, hydraulicy, mechanicy, a także pielęgniarki, kucharki czy nauczyciele, są szczególnie mile widziani w miasteczkach położonych w środku buszu, czyli w tak zwanym „outbacku”. W miejscowościach oddalonych o setki kilometrów od dużych aglomeracji wciąż brakuje wykwalifikowanych pracowników i fachowa pomoc jest w cenie. Podróżujący seniorzy nie zawsze jednak pracują dla pieniędzy. Biorą udział w akcjach charytatywnych, często zgłaszają się jako wolontariusze, np. do prac porządkowych po klęskach żywiołowych. Wielu z nich zgłosiło gotowość do pomocy w Brisbane, po powodzi w grudniu ubiegłego roku.
Wszystkim nie dogodzisz Otwarci, serdeczni i zawsze gotowi do pomocy „siwi nomadowie” najczęściej budzą szacunek i podziw, ale mają też krytyków. Kierowcy szybkich samochodów i ciężarówek narzekają na zbyt małą prędkość jadących przed nimi przeładowanych campervanów. Emerytom nigdzie się nie spieszy i preferują ekonomiczną jazdę, podczas gdy dla kierowcy ciężarówki czas to pieniądz. Zdarza się też, że rozgoryczone dzieci „siwych nomadów” zarzucają swoim rodzicom samolubność i lekkomyślność wyboru takiego stylu życia. Niektórzy twierdzą też, że emeryci przesiadują w swoich przyczepach kempingowych i zajmują się tym samym co w domu, czyli oglądają telewizję, czytają gazety, bezproduktywnie spędzają czas w towarzystwie innych emerytów. Zarzucają im też koloryzowanie i nadmierne gawędziarstwo. Mimo tych zarzutów emeryci lubią podkreślać swoją przynależność do grupy „siwych nomadów”. Z tego faktu skrzętnie korzystają producenci gadżetów. W lokalnych kramikach z pamiątkami jak i w internetowych sklepach dostępne są T-shirty, kubki, pocztówki, kalendarze, maskotki i innego typu gadżety wyprodukowane z myślą o podróżujących seniorach. Widnieją na nich hasła typu „adventure before dementia” – „przygoda przed demencją” lub „I’m spending my kids’ inheritance” – „wydaję pieniądze ze spadku moich dzieci”.
Czy można powiedzieć, że „siwi nomadowie” przeżywają drugą młodość? Oni sami twierdzą, że nie. Raczej mają świadomość tego, że pozostało im niewiele czasu, więc nie chcą go zmarnować. Zamiast narzekać na pogodę, politykę i zdrowie, na przekór wszystkiemu wyruszają w wielką podróż. Nie przejmują się uszczypliwymi komentarzami, bo potrafią śmiać się z samych siebie. Żartują nawet, że „przygoda przed demencją” to ich przedostatnia podróż. Ponieważ w Australii emerytów wciąż przybywa, „siwi nomadowie” niedługo w pełni zasłużą na następny przydomek „silver tsunami” („srebrne tsunami”). Wygląda na to, że ich pędu nie da się zatrzymać. Może pewnego dnia zawita on do naszego kraju...
Informujemy, że zaktualizowaliśmy naszą Politykę prywatności (dostępną w regulaminie). W dokumencie tym wyjaśniamy w sposób przejrzysty i bezpośredni jakie informacje zbieramy i dlaczego to robimy.
Nowe zapisy w Polityce prywatności wynikają z konieczności dostosowania naszych działań oraz dokumentacji do nowych wymagań europejskiego Rozporządzenia o Ochronie Danych Osobowych (RODO), które będzie stosowane od 25 maja 2018 r.
Informujemy jednocześnie, że nie zmieniamy niczego w aktualnych ustawieniach ani sposobie przetwarzania danych. Ulepszamy natomiast opis naszych procedur i dokładniej wyjaśniamy, jak przetwarzamy Twoje dane osobowe oraz jakie prawa przysługują naszym użytkownikom.
Zapraszamy Cię do zapoznania się ze zmienioną Polityką prywatności (dostępną w regulaminie).